Sytuacji Chin nie poprawia nawet ostatnie wśród krajów objętych rankingiem miejsce w świecie pod względem oficjalnej liczby zgonów z powodu COVID-19 w przeliczeniu na wielkość populacji.
Bloomberg zwraca uwagę na jeszcze jeden, negatywny, aspekt polityki „zero COVID”: w krajach jej hołdujących początkowe sukcesy powstrzymywania stały się mieczem obosiecznym; ponieważ wirus był tylko teoretycznym zagrożeniem przez większą część 2020 i 2021 r., w społeczeństwach, zwłaszcza wśród osób starszych, dominują samozadowolenie i ambiwalentne postawy wobec szczepień.
Były jednak kraje – Australia i Singapur – które w pierwszej fazie pandemii również przyjęły strategię powstrzymywania i eliminacji SARS-CoV-2, ale z czasem dokonały zmiany i zaakceptowały życie obok wirusa nawet za cenę nieco większej liczby ofiar śmiertelnych. – Są teraz wysoko w rankingu – odpowiednio na 9. i 14. miejscu, odzwierciedlając kolejną lekcję płynącą z pandemii: w kryzysie zdrowia publicznego ciągłe dostosowywanie się ma znaczenie – konkluduje Bloomberg.
Autorzy rankingu dokonują też podsumowania, zwracając uwagę, że tylko trzy kraje (ZEA, Finlandia i Kanada) w żadnej z dwudziestu edycji nie spadły do drugiej połowy zestawienia, zasługując tym samym na miano pandemicznych MVP.
To, jak dalej potoczy się pandemia, zależy – jak podkreślają eksperci – nie od tego, czy uda się w krótkiej perspektywie osiągnąć cel zaszczepienia 70 proc. populacji świata (w tej chwili w pełni zaszczepionych, schematem podstawowym, jest 61 proc. mieszkańców Ziemi), ale od tego, jak tłumaczy Kate O'Brien, dyrektor Departamentu Szczepień, Szczepionek i Biologii WHO, czy poszczególnym państwom uda się osiągnąć stu lub niemal stuprocentowy odsetek zaszczepienia populacji najwyższego ryzyka. Ciągle też wyzwaniem jest, przyznają eksperci, i w ślad za nimi dziennikarze, pojawienie się bardziej zjadliwego wariantu SARS-CoV-2, łączącego zjadliwość z wysoką transmisyjnością.
Co raport Bloomberga mówi o Polsce? 29. miejsce w czerwcowej edycji to powrót do dolnej części rankingu – w górnej udawało się nam utrzymać tylko od marca do maja. Jeśli chodzi o zestawienie generalne, podsumowujące cały objęty rankingiem okres od jesieni 2020 r., zajęliśmy miejsce 41., najgorsze spośród krajów europejskich (jeśli z tego grona wykluczyć, co się wydaje ze wszech miar uzasadnione, Rosję). Czechy, co prawda, wyprzedziły nas jedynie o włos (28), ale aż o pięć – Rumunia, co biorąc pod uwagę choćby wskaźniki wyszczepienia w tym kraju i kondycję rumuńskiego systemu ochrony zdrowia powinno być dla Polski powodem do wstydu.
To jednak przeszłość. Dużo ważniejsze wydają się rekomendacje dotyczące przyszłości, zwłaszcza w zakresie szczepień grup najbardziej wrażliwych. Polska, pomijając Rumunię i Bułgarię, które wyraźnie odstają od reszty krajów UE w akcji szczepień, mieści się pod absolutny koniec stawki, jeśli chodzi o poziom zaszczepienia osób powyżej 60. roku życia – tak schematem podstawowym jak i boosterem. Gdy ekspert WHO mówi o celu, jakim jest stuprocentowe (lub bliskie temu poziomowi) wyszczepienie tych grup, opisuje stan, który wiele państw potrafiło osiągnąć. W Hiszpanii pełne szczepienie przeciw COVID-19 ma za sobą 97 proc. osób powyżej 60. roku życia, zaś ponad 91 proc. przyjęło pierwszego boostera. Portugalia zaszczepiła wszystkich 60+, a booster podała 91 proc. Mniejsza Irlandia również zaszczepiła wszystkich podstawowym schematem, booster przyjęło 97 proc. W Polsce pełny schemat szczepienia ma za sobą 75 proc. tej grupy, a niespełna 59 proc. przyjęło booster. Wiele krajów (nie ma wśród nich Polski, która nie przekazała jeszcze danych dotyczących szczepień drugą dawką przypominającą, która u nas jest dostępna jedynie dla osób powyżej 80. roku życia) szczepi już drugim boosterem na większą skalę.