Minister zdrowia Adam Niedzielski rekomenduje premierowi zniesienie obostrzeń związanych z COVID-19. To oznacza koniec obowiązku zakrywania nosa i ust w przestrzeniach zamkniętych, ale też pożegnanie z kwarantanną i izolacją w przypadku potwierdzenia zakażenia. – Możemy przejść ze stanu epidemii do stanu zagrożenia epidemicznego – twierdzi szef resortu zdrowia. Eksperci na te plany patrzą z dużym zaskoczeniem.
![](https://adst.mp.pl/img/articles/www/covid19/covid19-aktualnosci/krzyc220307-831005-procpoz.jpg)
Minister zdrowia Adam Niedzielski. Fot. Krzysztof Ćwik / Agencja Wyborcza.pl
Minister zdrowia w rozmowie na antenie Radia Plus powiedział, że sytuacja w szpitalach, a dokładniej brak wzrostu obciążenia, pozwala na kolejne poluzowanie obostrzeń. Poinformował, że oficjalnie przedstawił premierowi rekomendację zniesienia obostrzeń związanych z maseczkami, kwarantanną i izolacją od początku kwietnia.
– Jest to taka decyzja, moment, w którym zaczynamy koronawirusa traktować jako jedną z chorób, które po prostu gdzieś w naszym otoczeniu istnieją. Są cały czas oczywiście groźne, ale mamy je w coraz większym stopniu pod kontrolą – stwierdził Niedzielski.
W ostatnich dniach tempo spadku liczby zakażeń wyraźnie w Polsce wyhamowało – i o ile jeszcze dwa tygodnie temu spadki w ujęciu tygodniowym były rzędu 30 proc., w tej chwili są co najwyżej 10 proc., a zdarzają się dni, w których odnotowujemy spadki jednocyfrowe. Minister zdrowia nie widzi jednak w tym problemu, ponieważ – jak podkreśla – cały czas spada liczba pacjentów wymagających hospitalizacji.
Zapowiedź zniesienia obowiązku zasłaniania nosa i ust nie dziwi o tyle, że i tak w zasadzie nie był on – w żadnym momencie pandemii – należycie egzekwowany. To nic innego jak kapitulacja, uznanie stanu faktycznego – duża część społeczeństwa nie dała się wyedukować i nie zaakceptowała obowiązku noszenia maseczek. Czym innym jednak jest zniesienie obowiązku kwarantanny i (zwłaszcza) izolacji.
Na taki krok zdecydowała się wcześniej m.in. Wielka Brytania. Efekt? Wzrost zakażeń w ujęciu tydzień do tygodnia wynosi tam 40 proc., przy testowaniu o kilkadziesiąt procent mniej intensywnym niż w szczycie piątej fali. Co więcej, w bardzo dobrze zaszczepionym społeczeństwie, przy niemal pełnym zabezpieczeniu trzema dawkami szczególnie wrażliwych na ciężki przebieg COVID-19 grup wiekowych, na przestrzeni ostatnich dwóch tygodni o ok. 40 proc. zwiększyła się również liczba hospitalizacji, a jak pokazują dokładniejsze dane – do szpitali trafia bardzo wielu zaszczepionych trzema dawkami seniorów, jednak czas hospitalizacji nie jest długi, a wskaźniki śmiertelności z powodu COVID-19, przynajmniej na razie, ciągle są niskie.
Wniosków z Wielkiej Brytanii nie sposób jednak przykładać do Polski w skali 1:1, ponieważ trzema dawkami w Polsce chroniona jest zaledwie połowa osób powyżej 60. roku życia, a jedna czwarta tej grupy wiekowej nie otrzymała ani jednej dawki szczepienia.