Barometr epidemii (100) – dwa lata z wirusem

04.03.2022
Małgorzata Solecka
Kurier MP

4 marca 2020 roku odnotowano w Polsce pierwszy przypadek zakażenia SARS-CoV-2. Mówiąc precyzyjnie – ogłoszono odnotowanie, bo samo zakażenie stwierdzono ponad dobę wcześniej. Dwa ostatnie lata (minus ostatnie osiem dni) niemal całkowicie zdominował temat pandemii COVID-19. I choć od ponad tygodnia światowa i polska opinia publiczna żyją niemal wyłącznie napaścią Rosji na Ukrainę, zagrożenia epidemicznego nie można tracić z pola widzenia.

Fot. Piotr Skórnicki / Agencja Wyborcza.pl

Największa klęska. Zgony. Ponad 112 tysięcy potwierdzonych zgonów z powodu COVID-19. Ponad 200 tysięcy nadmiarowych zgonów od początku pandemii. W pierwszych dwóch miesiącach 2022 roku liczba zgonów ogółem zaledwie o kilkaset niższa od analogicznego okresu 2021 roku – najtragiczniejszy bilans pandemii sytuuje Polskę wśród absolutnych przegranych, nawet jeśli inne wskaźniki (w tym przede wszystkim wskaźniki ekonomiczne) stwarzają pozory, że nasz kraj radził sobie nie najgorzej w walce z COVID-19. Pesymistyczną ocenę potwierdza między innymi ranking Bloomberga, który – choć tworzony przez dziennikarzy i medium specjalizujące się w ekonomii – uwzględnia znacznie szersze spektrum wskaźników, niż tylko odczyty PKB, produkcji czy konsumpcji.

To, czego w ciągu dwóch lat na pewno nauczył się świat, przynajmniej krąg krajów wysokorozwiniętych (z tego grona, po inwazji na Ukrainę, OECD wykluczyło właśnie Rosję), że życie i zdrowie mają swoją wymierną wartość ekonomiczną, w Polsce wydaje się być przyjmowane z pewnym powątpiewaniem. O ochronie życia zwykliśmy debatować w kontekstach etycznych i moralnych, zamiast zupełnie praktycznych. Postulat nabrał dwuznacznej abstrakcyjności – i być może właśnie dlatego z taką obojętnością, zwłaszcza w drugim roku pandemii, przyjmowaliśmy, jako społeczeństwo, horrendalnie wysokie raporty liczby zgonów. Podawane codziennie meldunki śmierci z powodu COVID-19 należałoby zresztą pomnożyć – tu jest spór, czy przez 1,5, 1,8, a może wręcz przez 2? Eksperci nie mają wątpliwości, że choć śmiertelność covidowa zaniżona jest na całym świecie, w Polsce skala niedoszacowania, ze względu na ułomny system testowania zwłaszcza jesienią 2020 roku i, w nieco mniejszym stopniu, wiosną 2021 roku, jest olbrzymia. W przeddzień drugiej rocznicy obecności SARS-CoV-2 w Polsce wskaźnik liczby zgonów w przeliczeniu na milion mieszkańców wyniósł 2968, co biorąc pod uwagę średnią dobową liczbę zgonów, oscylująca wokół 200 (jedną z najwyższych w Europie) oznacza, że lada moment przekroczy 3 tysiące. Nawet przyjęcie najbardziej optymistycznego mnożnika 1,5 to wynik 4,5 tysiąca, plasujący Polskę na piątym miejscu w świecie, tuż za Węgrami.

Zbieżność nie wydaje się przypadkowa. Victor Orban do kwestii ochrony życia swoich współobywateli podszedł z podobną dezynwolturą, decydując się – z powodów ściśle politycznych – na włączenie do programu szczepień zarówno chińskiej, jak i rosyjskiej szczepionki przeciw COVID-19. Fala zgonów, z jaką mierzyli się Węgrzy, była niewyobrażalnie wysoka (dość powiedzieć, że w Polsce w szczycie trzeciej fali umierało 16 osób dziennie w przeliczeniu na milion mieszkańców, węgierski rekord to niemal 28, również w trzeciej fali, a w czwartej, gdy polski wskaźnik poszybował do niemal 12, dla Węgier było to 20).

I choć od 24 lutego z głównych wydań programów informacyjnych pandemia zniknęła całkowicie – w dwudziestu kilku minutach trudno zmieścić nawet wszystkie kluczowe informacje i obrazy wojny, toczącej się co prawda za polską granicą, ale choćby z powodu uchodźców dotyczącej nas osobiście – nie zmienia to faktu, że średnio dziennie nadal z powodu COVID-19 umiera dwieście osób. Informacja na ten temat nie jest mniej ważna dlatego, że umierają w czasie, gdy na ukraińskie miasta spadają bomby Władimira Putina.

Największa szansa (niewykorzystana). Szczepienia. 3 marca 2022 roku Sejm rozpoczął prace nad ustawą o obronie ojczyzny i wszystko wskazuje, że posłowie uchwalą ją, być może z poprawkami wnoszonymi przez opozycję, jeśli nie jednogłośnie, to przy olbrzymiej zgodzie kluczowych klubów parlamentarnych. Szkoda, że takiej rzeczywistej gotowości po stronie rządu nie było, gdy ministrowie projektowali Narodowy Program Szczepień, który miał być niczym innym, niż programem obrony Polaków przed COVID-19 i jego skutkami. Centralizacja okazała się – tu nie może być żadnego zaskoczenia i tłumaczenia w stylu „kto mógł przypuszczać?”, bo od jesieni 2020 roku eksperci przestrzegali przed takim scenariuszem – fundamentem niezwykle chwiejnym, a błędy komunikacyjne i zarządcze, popełniane praktycznie od początku realizacji programu (w tym niezwykle hałaśliwe bicie w bęben rządowej propagandy) pogrzebały szanse na sukces. Już późną wiosną 2021 roku było oczywiste, że Narodowy Program Szczepień nie zapewni wielu Polakom takiej ochrony, jak powinien, a z jego dobrodziejstw skorzysta, w porównaniu z większością krajów rozwiniętych, stosunkowo mała część społeczeństwa. Bilans na dziś – 58 proc. chronionych schematem podstawowym, tylko nieco ponad połowa tej grupy – również boosterem.

Niezrozumiałym paradoksem pozostanie, że minister Michał Dworczyk, osobiście odpowiedzialny za klęskę Narodowego Programu Szczepień, znakomicie zaczyna się odnajdować w roli rządowego organizatora akcji pomocy na rzecz osób uciekających przed rosyjską agresją, również na ten grunt próbując zaszczepić centralizacyjne zasady i mechanizmy. Akurat tam, gdzie jest to zupełnie zbędne i może okazać się szkodliwe. To sygnał, jak bardzo nie potrafimy – nie chcemy – wyciągać wniosków z błędów, co do których nie ma wątpliwości, że zostały popełnione.

Największy błąd. Komunikacja/zaufanie. W czasie kryzysu zaufanie do decydentów to sprawa absolutnie kluczowa, a do jego budowy – w takim samym stopniu, jak trafione decyzje merytoryczne – potrzebna jest właściwa komunikacja. Walcząca już dziewiątą dobę Ukraina udowadnia światu każdego dnia, jak wielką rolę odgrywa nie tylko to, co mówią przywódcy, ale w jaki sposób to robią. W Polsce, skupiając się wyłącznie na obszarze pandemii, rząd i jego poszczególni członkowie momentami (tych momentów było naprawdę wiele) zachowywali się zaś tak, jakby weszli w posiadanie listy „100 największych błędów w komunikowaniu się ze społeczeństwem” i za punkt honoru postawili sobie popełnić jak największą część z nich.

strona 1 z 2
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!