Barometr epidemii (99)

27.02.2022
Małgorzata Solecka
Kurier MP

Agresja Rosji przeciw Ukrainie spycha w oczywisty sposób temat pandemii na dalszy plan. Ale COVID-19 ciągle z nami jest, nie powinniśmy o tym zapominać.

Fot. Piotr Skórnicki / Agencja Wyborcza.pl

Największy znak zapytania. Konferencja premiera i ministra zdrowia. Czym powinien się zajmować polski rząd 23 lutego, w przeddzień ataku Rosji na Ukrainę? Lista prawidłowych odpowiedzi jest dość krótka i z pewnością nie powinno być na niej punktu dotyczącego zapowiedzi (z tygodniowym, w dodatku, wyprzedzeniem) znoszenia obostrzeń epidemicznych. Zwłaszcza z udziałem samego premiera rządu, którego raczej chcielibyśmy widzieć w tym czasie w Brukseli lub innej stolicy europejskiej, negocjującego warunki wsparcia dla Ukrainy, i warunki wsparcia dla Polski na wypadek ataku Rosji na naszego wschodniego sąsiada.

Dlaczego znoszenie obostrzeń epidemicznych nie powinno być w centrum uwagi rządu, a już na pewno nie premiera, na niespełna, jak się okazało, dobę przed atakiem Rosji? Po pierwsze, sytuacja epidemiczna jest ciągle dość trudna. To prawda, liczba zakażeń spada bardzo szybko, ale liczba zgonów – nie. Mamy jeden z wyższych w Europie wskaźników, średnia siedmiodniowa oscyluje wokół 250 zgonów dziennie. To dużo. Po drugie, znacząca część tych obostrzeń, co z rozbrajającą szczerością przyznawał zresztą minister zdrowia niedługo przed konferencją, jest iluzoryczna. Limity? Kto przestrzega limitów? Po trzecie, każde stwierdzenie o poprawiającej się sytuacji epidemicznej, któremu nie towarzyszy informacja i jasny przekaz, jak ważne są szczepienia ochronne – na którym to polu ponieśliśmy porażkę, jeśli nie klęskę – jest co najmniej błędem.

Gdy się dobrze zastanowić, nie wiadomo w sumie, czemu miało służyć kilkadziesiąt minut konferencji, jaki przekaz chciano utrwalić w opinii publicznej. Za wcześnie, by triumfować, że wirus jest w odwrocie i nie trzeba się go już bać. Za wcześnie, by podsumowywać cokolwiek, zwłaszcza że jeszcze nie wiadomo, czy podjęte już wcześniej decyzje (otwarcie szkół tydzień wcześniej i likwidacja kwarantanny z kontaktu) nie przyniosą odbicia w zakażeniach. Zwłaszcza, że z gabinetów lekarzy płyną jednoznaczne komunikaty – rzeka pacjentów z objawami infekcji nie słabnie. Warto też pamiętać, że w polskich warunkach marzec jest miesiącem newralgicznym, jeśli chodzi o choroby infekcyjne.

Nic by się nie stało, gdyby ta konferencja nie została zorganizowana.

Największy błąd. Konferencja premiera i ministra zdrowia. Konkretnie, wypowiedź Mateusza Morawieckiego na temat morfiny i triażowania pacjentów, oraz tego, że w Polsce – w przeciwieństwie do bogatych krajów Europy Zachodniej (niektórych) – wszyscy pacjenci mieli zapewnione łóżka covidowe. Dowód, że dla polskiego rządu nie ma takiego momentu, w którym nie można wystawiać na szwank naszych relacji z partnerami w UE, w dodatku w najlepszym razie potwornie się ośmieszając, kompromitując wręcz.

Mateusz Morawiecki wielokrotnie rozminął się bowiem z prawdą. Tezę o morfinie i triażu premier rządu kolportuje publicznie od wiosny 2020 roku, nie tylko w korespondencji mailowej (źródło: Michał Dworczyk, wyciek ze skrzynki), ale też w wypowiedziach publicznych. Rzekoma eutanazja, jakiej poddawana była część pacjentów zakażonych SARS-CoV-2 w pierwszych tygodniach pandemii w krajach Europy Zachodniej była dementowana w mediach po wielokroć. Tak, jest prawdą, że w szpitalach podejmowane były decyzje o niepodłączaniu pod respiratory osób powyżej określonego wieku lub nie spełniających określonych kryteriów medycznych. To jednak nie jest selekcja, a kwalifikacja do intensywnej terapii – i ma ona miejsce również w Polsce.

Jednak nie to jest szczególnie niegodziwe. W marcu i kwietniu 2020 roku z przerażeniem patrzyliśmy na sytuację w Lombardii i Bergamo. Śledziliśmy doniesienia z Hiszpanii i Francji, gdzie również COVID-19 uderzył bardzo mocno. W tym czasie Polska była bezpieczna, bo wprowadzono szybki i głęboki lockdown. Szpitale miały czas na przeorganizowanie pracy, zabezpieczenie środków ochrony indywidualnej (brakowało ich dramatycznie przy bardzo niewielkiej liczbie pacjentów). Gdy fala w Europie opadła, premier ogłosił, że „koronawirus jest w odwrocie”, a państwo zmarnowało kilka miesięcy – i nie przygotowało systemu ochrony zdrowia na drugą falę. W tej fali, tu kolejne minięcie się z prawdą szefa rządu, w Polsce odbywał się dziki triaż pacjentów. Nie w szpitalach, ale na etapie prób wzywania karetek ratownictwa medycznego. Nieco tylko lepiej było w fali wiosennej. Wystarczy przeanalizować dane o liczbie zgonów poza szpitalami, najlepiej w podziale na grupy wiekowe. Nie sprawdza się też teza o szczególnych osiągnięciach w ochronie życia, gdy popatrzymy na statystyki zgonów w czwartej i piątej fali COVID-19, gdy państwa Europy Zachodniej zdążyły ochronić swoich obywateli szczepieniami. Polska – nie.

strona 1 z 2
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!