Lokalne reakcje na pandemię

18.02.2022
dr hab. Dawid Sześciło
Fundacja im. Stefana Batorego

Do tej pory samorząd kojarzył się w powszechnym odbiorze społecznym jako całkiem sprawny dostawca „ciepłej wody w kranie”. W czasie pandemii okazało się, że wspólnoty lokalne potrafią się skutecznie organizować również w sytuacjach kryzysowych, mimo że polityka władzy centralnej raczej nie sprzyjała oddolnym inicjatywom, a niekiedy rzucała im kłody pod nogi.

Fot. WUW

Po dwóch latach pandemii widzimy jak na dłoni, że polskie państwo poległo na wielu frontach, począwszy od organizacji opieki zdrowotnej, poprzez zarządzanie polityką obostrzeń pandemicznych, skończywszy na zapewnieniu odpowiedniego poziomu wyszczepienia populacji. Pandemia boleśnie obnażyła słabość aparatu władzy, który nie chciał przyjąć do wiadomości, że nie jest w stanie zagrożeniom o takiej skali i złożoności zarządzać z perspektywy centralistycznej. Potrzebny jest racjonalny podział pracy angażujący wszystkich aktorów społecznych w myśl zasady „wszystkie ręce na pokład”. Przez dwa lata pandemii nie doczekaliśmy się sygnału ze strony rządu, że docenia on rolę samorządów, organizacji społecznych czy innych lokalnych aktorów, we wspólnych wysiłkach na rzecz opanowania zagrożenia.

Zamiast tego, doświadczyliśmy przypisywania sobie przez rząd wszelkich, nawet pozornych sukcesów w walce z pandemią, nieustannego dyscyplinowania samorządów i zrzucania na nie winy za porażki (np. za nieprzygotowanie systemu opieki zdrowotnej), czy wykorzystywania polityki pandemicznego wsparcia dla samorządów do dyskryminowania wspólnot lokalnych, które nie sympatyzują z władzą, co widzieliśmy na przykładzie dystrybucji Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych. Rząd, nie zauważając, że nie radzi sobie z podstawowymi zadaniami w walce z pandemią, próbował nawet wkraczać na pole spraw absolutnie lokalnych. Przykładem centralny program pod nazwą Korpus Wsparcia Seniorów, który miał rekrutować wolontariuszy pomagających osobom starszym. Według raportu Instytutu Polityki Senioralnej, po kilku miesiącach jego funkcjonowania do Korpusu zaangażowano mniej niż dwie osoby na każdą gminę.

Wspólnoty lokalne i władze samorządowe w tych niesprzyjających okolicznościach potrafiły jednak odnaleźć energię do działań, których niemałą próbkę dokumentuje analiza Ryszarda Łuczyna. To nie tylko akcje szycia maseczek ochronnych, „dobronosze” dostarczający zakupy czy „szczepibusy” dowożące mieszkańców do punktów szczepień. To także bardziej skomplikowane inicjatywy, pomagające dzieciom i rodzicom przetrwać trudny czas zdalnego nauczania, zwłaszcza w sytuacji chaotycznych i nieprzewidywalnych działań Ministerstwa Edukacji i Nauki.

Oczywiście, lokalne inicjatywy nigdy nie przebiją się do powszechnej świadomości równie skutecznie, jak spektakularne akcje organizowane centralnie. Miliony Polek i Polaków usłyszały więc o rządowym transporcie maseczek największym samolotem świata, choć ostatecznie okazały się one bezużyteczne. Lokalne akcje organizowania środków ochrony nie trafiły na pierwsze strony gazet, choć ich efekt okazał się znacznie lepszy. Dlatego tak ważne jest, aby pozytywne praktyki i doświadczenia dokumentować i upowszechniać, nie tylko z myślą o kolejnych falach pandemii, ale też jako dowód, że warto zaufać sile lokalnych wspólnot w czasach zagrożenia.

strona 1 z 2
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!