Przybywa chorych na COVID-19 w szpitalu tymczasowym w Płocku (Mazowieckie). W czwartek na 64 miejsca przebywało tam 50 pacjentów, przy czym wcześniej liczba hospitalizacji utrzymywała się tam na poziomie ok. 20 osób. Zmienił się typ pacjentów z covidem – ocenia kierownik placówki Marek Kiełczewski.
Szpital tymczasowy w Płocku, wybudowany przez PKN Orlen i funkcjonujący jako oddział Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego (WSzZ), działał od grudnia 2020 r. do maja 2021 r., po czym wznowił działalność w połowie listopada – obecnie dla chorych na COVID-19 dedykowanych jest tam 56 łóżek i dodatkowo 8 stanowisk OIOM z respiratorami.
„Obecnie na oddziale ogólnocovidowym mamy 46 chorych, a 4 na pododdziale OIOM. Od dwóch dni obserwujemy zdecydowany wzrost liczby kierowanych do nas pacjentów z koronawirusem i zaczynamy się zapełniać” – powiedział w czwartek kierownik szpitala tymczasowego w Płocku. Zwrócił zarazem uwagę, że wcześniej, gdy np. dobowo notowano w kraju ok. 50 tys. i więcej zakażeń powodujących COVID-19, w jego placówce przebywało w tym czasie średnio ok. 20 pacjentów.
„W tej chwili przybywa nam pacjentów i to tak lawinowo” – podkreślił Kiełczewski. W jego ocenie, zmienił się typ pacjentów z COVID-19 w przypadkach wymagających hospitalizacji. „Nie są to stany ciężkie pod względem pulmonologicznym, jak było to w poprzedniej fali, czy jeszcze pod koniec ubiegłego roku, że objawami dominującymi były reakcje układu oddechowego i wirusowe zapalenie płuc w ostrym przebiegu. Obecnie mamy sporą liczbę pacjentów w ciężkim stanie, ale z powodu innych chorób, u których przy okazji wykryto covida” – wyjaśnił szef płockiego szpitala tymczasowego.
Kiełczewski przypomniał jednocześnie, iż wcześniej, jeszcze w styczniu, placówka ta informowała wojewodę mazowieckiego o gotowości rozszerzenia działalności – gdyby zaszła taka potrzeba – o kolejny moduł, czyli dodatkowe 28 łóżek, przy niewielkiej liczbie dodatkowego personelu medycznego, koniecznego wówczas do zatrudnienia.
„Teraz sporo personelu, zwłaszcza w innych placówkach, bo u nas jest to mniej widoczne, przebywa na kwarantannie, bo sami zakazili się koronawirusem. Z tego powodu szacowanie, że wystarczyłoby nam personelu, gdyby zaistniała potrzeba uruchomienia +na zaraz+ dodatkowych 28 łóżek, trzeba zweryfikować, bo może być z tym problem” – zastrzegł kierownik szpitala tymczasowego w Płocku.
Zaznaczył też, że jak dotąd, nie dotarła tam decyzja o możliwości otwarcia całej placówki dla chorych na COVID-19, czyli uruchomienia wszystkich ponad 190 łóżek, ale i tak na taką okoliczność opracowano koncepcję rozszerzenia zaplecza socjalnego dla o wiele większej potrzebnej wówczas kadry medycznej. „Jest to merytorycznie przygotowane, ale fizycznie do takiej przebudowy nie doszło, bo nie ma decyzji” – dodał Kiełczewski.
Dyrektor płockiego szpitala tymczasowego przyznał, że biorąc pod uwagę liczbę zakażeń oraz liczbę hospitalizacji, a także przebieg COVID-19, w tym u pacjentów z chorobami towarzyszącymi, przewlekłymi, „trudno odpowiedzieć na pytanie, w którym miejscu pandemii jesteśmy”.
Kiełczewski zaapelował jednocześnie o przestrzeganie takich obostrzeń, jak np. noszenie maseczek ochronnych i dystans społeczny. „W mojej ocenie, obserwując stan chorych, zarówno tych szczepionych, jak i nieszczepionych, przy takiej dużej liczbie jednak niezaszczepionych, to obostrzenia te nadal powinny być utrzymane. Odpuszczenie tego byłoby zbyt nieodpowiedzialne, bo to łatwo może się wymknąć spod kontroli, także w przypadku personelu medycznego, i mimo tego, że miejsca w szpitalu są, będą, to wtedy nie miałby kto udzielać tam pomocy” – przestrzegł.
Ogniska zakażeń koronawirusem wśród pacjentów i personelu wykryto w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym im. Ludwika Perzyny w Kaliszu. Informację potwierdził w czwartek rzecznik prasowy Paweł Gawroński.
Najpierw koronawirusa potwierdzono wśród niektórych członków personelu i pacjentów na oddziałach udarowym, wewnętrznym II, kardiologii, chirurgii ogólnej i onkologicznej.
– Teraz na każdym z oddziałów stwierdzamy przypadki zakażonych – powiedział Gawroński. Wyjaśnił, że w szpitalu jest prowadzone postępowanie mające na celu wykrycie źródła zakażenia.
Rzeczywista liczba zakażonych osób będzie znana w piątek.
Zgodnie z obowiązującymi przepisami chorzy pacjenci są odizolowani od pozostałych, natomiast zakażony personel zostaje oddelegowany na izolację do domu.
Szpital – jak powiedział rzecznik prasowy – nie zawiesza przyjęć; nadal prowadzi swoją działalność leczniczą.
Pacjenci z innymi chorobami niż COVID-19 są przyjmowani w gorszym stanie, niż trafiali do lecznic przed pandemią – poinformowały szpitale powiatowe w Wadowicach i Cieszynie. Ich zdaniem to efekt m.in. obaw przed koronawirusem, przez co pacjenci unikali kontaktów z ochroną zdrowia.
Iwona Burdyl z działu prawno-organizacyjnego szpitala w Wadowicach wskazała, że obecnie trafiają tam pacjenci „z zaawansowanymi postaciami innych chorób, m.in. kardiologicznych, internistycznych czy onkologicznych”.
– Stan zaawansowana poszczególnych chorób wynika w głównej mierze z obawy pacjentów przed ryzykiem infekcji COVID-19, która u osób z cukrzycą, pacjentów onkologicznych, czy z chorobami układu sercowo-naczyniowego wiąże się ze sporym ryzykiem. Niejednokrotnie zwlekali oni z udaniem się po pomoc, a czas do wdrożenia skutecznego leczenia ma istotny wpływ na rokowania – wskazała Burdyl.