Optymizm ministra zdrowia może nas słono kosztować

10.02.2022
Małgorzata Solecka
Kurier MP

Optymizm ministra zdrowia może nas słono kosztować, a walutą, w której przyjdzie regulować rachunek, będą kolejne nadmiarowe zgony, liczone w tysiącach. Środowe zapowiedzi, te które padły podczas konferencji prasowej i te, na które minister pozwolił sobie w wywiadzie dla jednego z tabloidów, już zmieniają pandemiczne zachowania Polaków. Choć jest na to o wiele za wcześnie.


Przemysław Czarnek, Adam Niedzielski. Fot. MEiN

To raczej nie przypadek: wczesnym, środowym popołudniem (od kilku godzin media powtarzały zapowiedzi o „końcu pandemii”, „zniesieniu obowiązku zakładania masek”) w warszawskim tramwaju i autobusie co drugi pasażer maski nie miał wcale. Jeszcze dzień wcześniej praktycznie się to nie zdarzało (lub zdarzało sporadycznie), choć oczywiście nieustającym problemem był/jest „podnosowy” styl zakładania maski lub stosowanie masek materiałowych.

Przypadek? Nie sądzę. W środę od rana media elektroniczne i media społecznościowe powielały główne przekazy wywiadu dla „Faktu”, którego minister zdrowia udzielił po kilkudniowej nieobecności – czy to wywołanej kryzysem wiary w sens swojej misji, związanym z odrzuceniem lex Hoc, czy chęcią odpoczynku (poza sporadycznymi wpisami na Twitterze minister Adam Niedzielski był w ubiegłym tygodniu niewidoczny). „Minister zdrowia Adam Niedzielski ma wreszcie dobre wiadomości: koniec masek, mniej obostrzeń, piąta fala przemija” – dowiadywaliśmy się od samego rana. Pogodnego nastroju nie zburzył codzienny pandemiczny komunikat: ponad 46 tysięcy zakażeń, około 300 zgonów.

Podczas konferencji prasowej, zwołanej na godz. 12:30, nie padły zapowiedzi o „końcu masek” (przeciwnie, minister podkreślał, że zasada DDM obowiązuje nadal – cóż jednak z tego, gdy powszechnie wiadomo, że do opinii publicznej trafia tylko wcześniejszy przekaz), padło natomiast wiele innych. I deklaracja Adama Niedzielskiego, który określił się jako „optymista”, choć jeszcze dwa, trzy tygodnie temu był „pesymistą”: to początek końca pandemii.

Minister, który już kiedyś podążał „ścieżką brytyjską”, gdy jesienią oznaczała ona rezygnację z obostrzeń, znów chce, by Polska podążała śladami krajów, które znoszą istotne pandemiczne ograniczenia i żyją z wirusem może nie za pan brat, ale na w miarę pokojowych warunkach. Te kraje – Wielka Brytania, Dania, Hiszpania – mają wprawdzie zaszczepione ponad 80 proc. populacji, ogromną część najbardziej narażonych na ciężki przebieg COVID-19 osób zaszczepioną boosterem, Polska z niespełna 60 proc. w pełni zaszczepionych i ok. 26 proc. tych, którzy przyjęli trzecią dawkę, pozostaje (na własne życzenie) w innej lidze, ale o tym minister nie wspomniał.

Oczywiście część zmian, które Adam Niedzielski zaanonsował, musiała zostać ogłoszona. Chaos, jaki panował w zasadach izolacji i kwarantanny, był (jest) jednym z powodów, dla których duża część Polaków unikała testowania jak ognia. Uporządkowanie było więc koniecznością. Ale już szczegółowe rozstrzygnięcia, jak skrócenie okresu izolacji dla wszystkich, bez konieczności potwierdzania braku zakaźności testem, budzi wątpliwości przynajmniej części ekspertów. Z jednej strony rzeczywiście Omikron może być u części osób krócej zakaźny, z drugiej – żyjemy z nim dużo krócej niż z innymi wariantami, którym rozprzestrzenienie się i zdominowanie zakażeń zajęło więcej czasu.

Zupełnie niezrozumiała w kontekście poziomu zaszczepienia dzieci i młodzieży (oraz zerowej aktywności, by ten poziom, jeden z najniższych w UE, podnieść) jest decyzja o zniesieniu kwarantanny z kontaktu dla wszystkich, w tym osób niezaszczepionych. Kontakt w szkole, przedszkolu, wśród rówieśników, w warunkach sanitarnych, jakie one zapewniają, jest kontaktem wysokiego ryzyka zakażenia – wyższego dla osób niezaszczepionych, które poza grupą 15-17 lat stanowią zdecydowaną większość (wśród najstarszych nastolatków zaszczepionych jest niemal 53 proc., gdy np. w Danii jest to niemal 90 proc., w Portugalii – 85 proc.). Oczywiście zniesienie kwarantanny z kontaktu oznacza, że szkoły przestaną w drugim semestrze szybko przechodzić w tryb nauki zdalnej czy hybrydowej. Może również oznaczać (eksperci obawiają się, że po prostu będzie oznaczać), że staną się bardzo szybko ogniskami epidemii, z których omikronowe iskry rozsypią się na rodziny.

strona 1 z 2
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!