Przybywa pacjentów zaniedbanych zdrowotnie

09.02.2022
Agnieszka Gorczyca, Wojciech Huk, Marcin Rynkiewicz, Piotr Mirowicz

Pacjenci do szpitala zgłaszają się za późno, kiedy nie mają już wyboru. Boją się, że szpital, który ma oddział covidowy, może wpłynąć negatywnie na ich zdrowie – powiedział prezes Szpitala Powiatowego w Rykach Piotr Kienig.

„Podczas tej fali zakażeń koronawirusem nie ma lawiny pacjentów. Ale nie wynika to z tego, że jest mniej zachorowań, tylko z tego, że pacjenci przez covid boją się przyjść do szpitala i nie zgłaszają się do lekarza” – podkreślił Kienig. W jego ocenie pacjenci w zaniedbanym stanie zdrowotnym są problemem, bo w wielu przypadkach trafiają do szpitala za późno.

„Powodzenie ich leczenia byłoby zdecydowanie lepsze, gdyby pojawili się wcześniej. Nie jest to tylko wina zaniedbań ze strony systemu, ale też pacjentów, którzy zwlekają z pójściem do szpitala lub przebadaniem się, bo boją się, że szpital, który był covidowy lub ma oddział covidowy, może wpłynąć negatywnie na ich zdrowie. Co jest nieprawdą” – powiedział.

W szpitalu w Rykach funkcjonują oddziały wewnętrzny, covidowy, paliatywny i pododdział kardiologiczny. Najwięcej pacjentów z tzw. długiem zdrowotnym jest na kardiologii. „Pacjenci trafiają do nas w gorszym stanie. Przykładowo są to chorzy z zawałami przetrwałymi, z mocnymi stanami chorobowymi serca. Można było ich uniknąć, gdyby trafili do szpitala wcześniej. Jednak nie trafili, bo bali się, że przez covid szpital może być dla nich niebezpieczny” – powiedział Kienig.

Podobna sytuacja jest w szpitalu w Puławach. „Działamy w systemie hybrydowym i staramy się zapewnić pomoc wszystkim pacjentom i tym z COVID-19 i tym z innymi chorobami. Mimo że sytuacja jest z pewnością teraz lepsza, niż kiedy byliśmy szpitalem covidowym, to jednak dostęp do lekarzy rodzinnych czy specjalistów jest trudniejszy” – powiedział koordynator Szpitalnego Oddziału Ratunkowego i Zespołów Ratownictwa Medycznego szpitala w Puławach Tomasz Myszała. „Mamy pacjentów, którzy późno trafiają do opieki szpitalnej i w wielu przypadkach choroby są już mocno zaawansowane” – dodał.

Według Myszały najwięcej jest przypadków zaniedbanych chorób ogólnointernistycznych i kardiologicznych. „Może to być efektem braku dostępności do oddziałów szpitalnych, które w szpitalach w regionie zostały przekształcone w oddziały covidowe. A pacjenci, którzy nie są zarażeni wirusem, a chorują na serce, mają utrudniony dostęp do leczenia specjalistycznego” – podkreślił.

Zwrócił uwagę, że sporo pacjentów, którzy przechorowali COVID-19 jest trudniejszych do leczenia niż podczas poprzednich fal. „Często zdarza się tak, że u pacjenta, który przechorował koronawirusa, nasiliła się dotychczasowa choroba przewlekła. Doszły nowe skutki uboczne na przykład powikłania neurologiczne, zaburzenia, rozchwianie dotychczasowych chorób. Jednym słowem COVID-19 spotęgował już istniejące choroby i taki przypadek kliniczny jest trudniejszy do leczenia” – podsumował.

Pacjenci, którzy nie chorują na COVID-19 i trafiają do podkarpackich szpitali wojewódzkich w Rzeszowie i w Przemyślu, są w gorszym stanie niż przed pandemią. Zgłaszają się zbyt późno, a dodatkowo bardzo często mają powikłania pocovidowe – oceniają lekarze tych placówek.

Jak poinformował rzecznik prasowy Klinicznego Szpitala Wojewódzkiego nr 1 w Rzeszowie Andrzej Sroka, w placówce oddziały inne niż covidowe funkcjonują w pełnym reżimie sanitarnym.

„Oznacza to, że każdy nowo przyjęty pacjent ma wykonywany test antygenowy na obecność SARS-CoV-2. Wynik testu decyduje o przyjęciu pacjenta na oddział. Jednak są przypadki, np. zagrożenie życia, gdy na oddział trafiają pacjenci zakażeni COVID-19. Wtedy staramy się zapewnić takie warunki, by pozostali pacjenci byli bezpieczni” – opisał funkcjonowanie szpitala w czasie pandemii.

Sroka dodał, że szpital nie ma możliwości tworzenia oddziałów dla pacjentów np. urologicznych czy kardiologicznych, którzy przyjmowani są z COVID-19.

Podobnie wygląda sytuacja w Wojewódzkim Szpitalu im. Św. Ojca Pio w Przemyślu, choć, jak poinformowała p.o. zastępca dyr. placówki ds. lecznictwa Sylwia Zub-Sobczuk, część oddziałów działa tu hybrydowo, czyli ma część łóżek dla pacjentów z COVID-19.

W obu szpitalach obłożenie na oddziałach niecovidowych jest duże. W rzeszowskiej placówce, która ma profil onkologiczny, tylko w poszczególnych klinikach są wolne, pojedyncze łóżka.

Sroka przyznał, że zdarza się, że pacjenci np. odwołują zaplanowane wcześniej operacje, gdyż są na kwarantannie.

Pełne obłożenie jest też w placówce w Przemyślu. „Na przykład oddział wewnętrzny przyjmuje dużo pacjentów z pulmonologii i gastrologii” – wymieniła Zub-Sobczuk.

W ocenie rzecznika szpitala nr 1 w Rzeszowie zaobserwować już można efekt tzw. długu zdrowotnego.

„Jako przykład podam, że w najbliższym czasie, w naszej Klinice Urologii i Urologii Onkologicznej planowanych jest 8 zabiegów cystektomii radykalnej (usunięcia pęcherza moczowego) u pacjentów z bardzo zaawansowanym nowotworem. Może być to związane z tym, że pacjenci ci nie zgłaszali się w odpowiednim czasie na badania kontrolne” – dodał.

Potwierdza to wicedyrektorka przemyskiego szpitala, która zaznaczyła, że pacjenci są przyjmowani w cięższym stanie, ponieważ m.in. zwlekają z hospitalizacją.

„Niestety także dostępność do diagnostyki chorób nowotworowych jest mniejsza. Pacjenci obawiają się zakażenia i zwlekają z diagnostyką, co przekłada się na hospitalizacje w dużo cięższym stanie oraz z większym zaawansowaniem chorób przewlekłych i nowotworowych” – podkreśliła Zub-Sobczuk.

Przedstawiciele obu szpitali zgadzają się również, że pacjenci, którzy trafiają do szpitali nie tylko przeważnie są w cięższym stanie niż przed pandemią, ale bardzo często mają powikłania spowodowane przechorowaniem COVID-19.

„Bardzo często powikłania COVID-19 przekładają się na hospitalizacje w oddziale wewnętrznym, kardiologii, neurologii. Często jest to np. niewydolność oddechowa, zaburzenia rytmu serca czy zaburzenia neurologiczne” – wymieniła Zub-Sobczuk.

Rzecznik szpitala w Rzeszowie zaznaczył, że również do tej placówki bardzo często zgłaszają się pacjenci, którzy przeszli COVID-19 i poza chorobami podstawowymi, na które chorują, zgłaszają się z dolegliwościami wywołanymi właśnie covidem.

Zdaniem Zub-Sobczuk epidemia wpłynęła negatywnie nie tylko na stan zdrowia pacjentów trafiających do szpitali, ale również na dostępność do diagnostyki i szybkiego wykrywania chorób m.in. nowotworowych. „Poza tym duże znaczenie w opóźnianiu diagnostyki stanowi strach w pandemii przed pójściem do szpitala” – dodała.

Wielospecjalistyczny Szpital Wojewódzki w Gorzowie Wlkp., mimo obowiązku opieki nad pacjentami z COVID-19, stara się nie zawieszać przyjęć na swoich oddziałach – poinformowała rzeczniczka lecznicy Aleksandra Szymańska.

– Cały czas – choć nie bez problemów – szpital realizuje grafik zabiegów planowych i tzw. na ostro. Pacjentów przyjmują też przyszpitalne poradnie specjalistyczne – dodała rzeczniczka.

Zgodnie z decyzją wojewody lubuskiego gorzowska lecznica ma zapewniać 154 miejsca covidowe, w tym cztery łóżka pediatryczne, dziesięć respiratorowych i trzy stanowiska do dializoterapii dla pacjentów z podejrzeniem lub potwierdzonym zakażeniem SARS-CoV-2. Na początku tego tygodnia w szpitalu było 83 pacjentów covidowych.

strona 1 z 2
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!