System testowania w Polsce uderzył o sufit

03.02.2022
Małgorzata Solecka
Kurier MP

To nie laboratoria, ale przepustowość punktów wymazowych jest w tej chwili głównym problemem w systemie testowania. Świadczą o tym zarówno dane Ministerstwa Zdrowia, jak i relacje osób, które ze zleceniami wystawionymi przez lekarzy lub skierowaniem z IKP nie mogą dostać się na wymaz. Sytuację miały zmienić punkty testowania w aptekach, ale nie zmieniły.


Testowanie w kierunku SARS-CoV-2 w aptece, Gliwice 28 stycznia 2022 r. Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Wyborcza.pl

Omikron w Polsce nie szerzy się z taką prędkością, jak w innych krajach – wynika z danych, jakie przekazuje codziennie Ministerstwo Zdrowia. Po dwóch tygodniach gwałtownych, sięgających kilkudziesięciu i stu procent wzrostów, nastąpiło równie gwałtowne wyhamowanie. Wzrosty, jeśli są, to minimalne, kilkuprocentowe. Zaś w niektórych regionach odnotowywane są wręcz spadki liczby nowych zakażeń. To pozwala na przykład ministrowi edukacji twierdzić, że rząd może zdecydować o skróceniu nauki zdalnej w części województw – bo nie ma powodów, by dzieci uczyły się przed komputerami, skoro sytuacja się normalizuje. Przekaz o normalizowaniu sytuacji jest tym mocniejszy, że w ostatnich dniach Ministerstwo Zdrowia jakby zapadło się pod ziemię – poza komunikatami na Twitterze nie ma organizowanych briefingów, konferencji prasowych. Tematów z pewnością by nie zabrakło – jednym z kluczowych z pewnością byłby system testowania. W czwartek minister zdrowia napisał, że odnotowany tego dnia po raz pierwszy od wielu dni spadek liczby zakażeń w ujęciu tydzień do tygodnia, malejąca liczba zleceń z POZ i duża, ale hamująca liczba testów mogą świadczyć, że wchodzimy w etap przesilenia fali. Nie po raz pierwszy minister z możliwych różnych scenariuszy wybiera ten najbardziej optymistyczny.

O tym, że z testami będą kłopoty, lekarze POZ mówili już w ubiegłym tygodniu – w drugiej połowie nastąpił wysyp awarii, które mniej lub bardziej lokalnie (regionalnie) utrudniały wystawianie skierowań. Tym nie mniej, na podstawie danych widać wyraźnie lukę, jaka występuje między wystawionymi skierowaniami a wykonywanymi w ciągu doby testami. 24 stycznia wystawiono ponad 230 tysięcy skierowań, zaraportowano wykonanie ok. 90 tysięcy testów mniej. 25 stycznia wystawiono 214 tys. zleceń, przeprowadzono niecałe 174 tysiące testów. Podobne proporcje były w środę, zaś w czwartek – 200 tys. zleceń, a testów przeprowadzono 178 tysięcy. Podobnie było w piątek. Jedynie w sobotę wykonano kilkadziesiąt tysięcy więcej testów niż wystawiono zleceń, jednak jakby nie patrzeć, różnica kumulowana przez cały tydzień jest dużo większa, niż nadwyżka sobotnich testów nad zleceniami. Praktyka, jak można usłyszeć od osób zaangażowanych w system testowania, jest taka, że w sobotę na testy zgłaszają się osoby ze zleceniami wystawionymi w środę po południu, czwartek i piątek. Ci, którzy nie dostają się na testy ze zleceniami po poprzednim weekendzie, albo już nie czują potrzeby testowania, albo są zbyt chorzy, by na test samodzielnie się zgłosić.

Ministerstwo Zdrowia informowało w ostatnich tygodniach, że przepustowość laboratoriów wynosi około 190 tysięcy testów na dobę – i z raportowanych danych wynika, że zbliżamy się do jej stuprocentowego wykorzystania. Jednak większym problemem jest przepustowość punktów wymazowych. Dlatego pod koniec stycznia rząd z hukiem ogłosił dopuszczenie aptek do wykonywania szybkich testów antygenowych, których wyniki byłyby wpisywane do systemu. Pierwsze dni przyniosły ogromne rozczarowanie, zwłaszcza w kontekście zapowiedzi premiera Mateusza Morawieckiego, że „każdy będzie mógł wejść z ulicy i przetestować się w każdej aptece”. Ale rzeczywistość zweryfikowała i dużo skromniejsze zapowiedzi ministra zdrowia Adama Niedzielskiego, że bazowo testy będą wykonywać te apteki, które przystąpiły do programu szczepień. Wszystkich aptek w Polsce jest ponad 13 tysięcy, aptek wykonujących szczepienia – około tysiąca. Testy wykonuje około stu aptek, kolejne sto, według informacji przekazanych nam przez wiceprezesa Naczelnej Rady Aptekarskiej, Michała Byliniaka, przystąpiło do programu. Zapytaliśmy, ile testów wykonano we wszystkich aptekach. Od 27 stycznia do 2 lutego (pięć dni roboczych) – w sumie 3,5 tysiąca. Średnio siedemset testów dziennie. Siedem na aptekę.

strona 1 z 2
Zobacz także
  • "Zmniejszyć rygorystyczne wymogi"
  • Testy w aptekach. Więcej pytań niż odpowiedzi
  • Wiceprezes NRA: testuje "aż" 140 aptek
  • Testowanie w aptekach – wyceny NFZ
  • SARS-CoV-2 – od dziś testowanie w aptekach
  • Testowanie nie uratuje sytuacji epidemicznej w Polsce?
  • NIA o testowaniu w aptekach
  • "Nie należy obawiać się wykonywania prostych badań diagnostycznych w aptekach"
  • Jest rozporządzenie ws. wykonywania testów w aptekach i pracy zdalnej w administracji
  • Diagności: nie ma zgody na badania w aptekach
  • Testowanie spłaszczy piątą falę?
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!