Na mapie aptek, które przystąpiły do programu testowania w kierunku SARS-CoV-2, w poniedziałek w południe było nieco ponad 180 placówek. Większość zlokalizowana jest w dużych miastach, gdzie i tak dostęp do testów jest dużo lepszy niż w mniejszych miejscowościach, większe jest jednak również zapotrzebowanie na testy.
Testowanie w kierunku SARS-CoV-2 w aptece, Gliwice 28 stycznia 2022 r. Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Wyborcza.pl
Testowanie w aptekach teoretycznie ruszyło w czwartek, 27 stycznia. Teoretycznie, bo nawet te spośród nieco ponad stu aptek, które w czwartek przystąpiły do programu, w większości dopiero przygotowywały się do testów, choć niektóre z nich rzeczywiście wykonały pierwsze testy antygenowe. Liczba 64 (czwartek rano), 140 (piątek) czy 180 punktów, wobec ogólnej liczby ponad 13 tysięcy aptek, mówi zresztą sama za siebie.
– Umożliwienie aptekom wykonywania testów nie jest pomysłem złym, ale nie zostało w ogóle przygotowane. Tu nawet trudno mówić o falstarcie – oceniają eksperci, z którymi rozmawialiśmy. I przedstawiają listę najważniejszych wątpliwości i pytań, zadawanych przez samych farmaceutów (na przykład na spotkaniach w izbach aptekarskich, które były zorganizowane w ubiegłym tygodniu): kto pokryje koszt utylizacji odpadów po testowaniu? W jaki sposób zostanie rozwiązany problem odbierania od aptek materiału zakaźnego (zarówno pozytywne próbki pobrane do testowania jak i wszystko, co miało z nimi kontakt, a więc również zużyte środki ochrony indywidualnej)? Polacy usłyszeli, że każdy może się przetestować w „każdej aptece” (co oczywiście jest nieprawdą), gdy tylko źle się poczuje – jaki jest limit testów przypadających na pacjenta na przykład w tygodniu czy w miesiącu, skoro niektórzy chcieliby się bezpłatnie testować na przykład co drugi dzień? Farmaceuci zwracają też uwagę, że choć wyniki wykonywanych w aptekach testów są raportowane do systemu, osoby „negatywne” nie mogą liczyć na zaświadczenie, umożliwiające np. podróż samolotem – a w związku z okresem ferii nie tyle pytania, co oczekiwania (i pretensje, oczywiście pod adresem aptekarzy) są na porządku dziennym.
Są też pytania ściśle związane z procedurą testowania. Rząd pochwalił się w mediach społecznościowych przeszkoleniem armii farmaceutów, zapomniał jednak dodać, że zakończone oficjalnym certyfikatem szkolenie obejmowało jeden, trwający niecałe 3 minuty, filmik instruktażowy. – Nie czuję się jakoś specjalnie przygotowana do wykonywania testów – skomentowała w rozmowie z MP.PL jedna z warszawskich farmaceutek, z którą obejrzeliśmy podstawowy film szkoleniowy. Podstawowy, bo Ministerstwo Zdrowia udostępniło ich więcej, ale ich obejrzenie nie warunkowało uzyskania certyfikatu. Obejrzeliśmy to podstawowe „szkolenie”, które ograniczyło się do demonstracji, w jaki sposób pobierać wymazówkami materiał z nosa i gardła i w jaki sposób go bezpiecznie pakować. Tymczasem „wykonanie testu” to coś więcej, niż pobranie wymazu.