„Już teraz bardzo wielu młodych pacjentów potrzebuje psychoterapii, a nawet pomocy psychiatrów. Powinniśmy promować szczepienia dzieci, a nie odsyłać je na naukę zdalną. Są z pewnością szkoły, w których nie ma możliwości zapewnienia nauczania stacjonarnego ze względu na personel, ale niestety decyzje o nauce zdalnej zmniejszają celowość szczepień w rozumieniu dzieci i ich rodziców. Argumentem powinny być naukowe przesłanki. Pojawiają się obecnie prace, które wskazują na długotrwałe konsekwencje zakażeń SARS-CoV-2 u dzieci. Obserwuje się wzrost liczby chorób autoimmunologicznych wśród dzieci. Opublikowano także związek wystąpienia cukrzycy u dzieci, które przebyły COVID-19, rozpoznaje się jej więcej. Nie ma jeszcze dużych metaanaliz i wydaje się, że te odległe następstwa dotyczą nielicznego odsetka dzieci. Zakażenie SARS-CoV-2 stymuluje układ immunologiczny i może pobudzić do autoagresji. Takie informacje powinny być argumentem do decyzji o zaszczepieniu dziecka i zmniejszeniu w ten sposób ryzyka ciężkiej choroby. Znakomicie udokumentowane są ewidentne szkody wynikające z zamknięcia dzieci, izolacji od rówieśników, nauki zdalnej, braku kontaktów, poczucia bezpieczeństwa. Dlatego każda kolejna decyzja o przechodzeniu na inną formę edukacji powinna być bardzo rozważnie podejmowana” – oceniła.
Wskazała, że coraz częściej w środowisku medycznym słyszy się głosy o nieskuteczności systemu kwarantann w obliczu masowych zakażeń wywoływanych wariantem Omikron.
„Ideałem byłaby samokontrola i stosowanie izolacji osób chorych. Czy na pewno sprawdziłoby się to w naszym społeczeństwie? Nie wiem, ale wszyscy widzimy masowość zakażeń i system kwarantann po prostu staje się niewydolny, ogranicza funkcjonowanie wielu dziedzin życia. Na pewno konieczna jest izolacja osób chorych. Kwestia kwarantann powinna zostać gruntownie przemyślana w obliczu zmieniającej się sytuacji epidemicznej. Dobrze, że kwarantanna została przynajmniej skrócona” – powiedziała prof. Marczyńska.