Katalońska służba zdrowia oszacowała, że w poniedziałek do regionalnych placówek medycznych w związku z podejrzeniem infekcji koronawirusem przybyło ponad 97 tys. osób, czyli najwięcej podczas jednego dnia od początku pandemii.
W całej Hiszpanii dotychczas na COVID-19 zmarło ponad 90 tys. osób, z których 202 podczas minionego weekendu. Pomiędzy piątkowym popołudniem a poniedziałkowym porankiem zachorowało 292,3 tys. obywateli. W sumie liczba zakażeń przekracza już 7,45 mln.
Tymczasem jak podała we wtorek zrzeszająca spółki sektora restauracyjnego w Hiszpanii organizacja branżowa HdE, w 2021 roku pomimo luzowania restrykcji przeciwepidemicznych placówkom gastronomicznym nie udało się osiągnąć obrotów na poziomie zbliżonym do okresu sprzed COVID-19. W stosunku do 2019 roku były one niższe o 30 proc.
Hiszpańskie Stowarzyszenie Lekarzy Rodzinnych (semFYC) zaleciło we wtorkowym komunikacie leczenie COVID-19 w taki sam sposób, jak innych chorób zakaźnych, np. grypy. Pozwala na to pojawienie się wariantu Omikron, który wywołuje łagodniejsze objawy i przez swoją zwiększoną zakaźność prowadzi do szybszego nabycia odporności przez populację – uzasadniono.
Komunikat lekarzy jest zgodny ze stanowiskiem premiera Hiszpanii Pedro Sancheza, który podczas wywiadu w poniedziałek dla radia Cadena Ser ujawnił, że rząd od kilku tygodni pracuje nad planem traktowania COVID-19 jak grypy i leczenia tej choroby w ramach podstawowego systemu opieki zdrowotnej.
– To niezbędna debata, którą rząd próbuje zainicjować na szczeblu europejskim – powiedział. – Jest wystarczająco dużo narzędzi w celu zapewnienia sobie ochrony i ograniczenia zakażeń w społeczeństwie – dodał.
Hiszpańska organizacja lekarzy stawia na „odzyskanie normalności”, w tym zniesienie obowiązku noszenia maseczek i innych restrykcji.
– Ani system opieki zdrowotnej, ani społeczeństwo jako całość nie mogą sobie pozwolić na dalsze testowanie pacjentów bezobjawowych lub z łagodnymi objawami oraz izolowanie wszystkich z pozytywnym wynikiem testu na obecność koronawirusa, biorąc pod uwagę związane z tym konsekwencje na poziomie społecznym i ekonomicznym, w tym masowe zwolnienia chorobowe brane przez ludzi (de facto – PAP) zdrowych – głosi komunikat.
Według semFYC COVID-19 powinien być traktowany jak inne choroby zakaźne. – Obecny system kontrolowania przypadków choroby zużywa dużo czasu i środków, a – jak ponownie wykazała szósta fala zakażeń – kiedy liczba infekcji gwałtownie rośnie, system przestaje się sprawdzać i załamuje się – podkreśla to stowarzyszenie.
Zgodnie z komunikatem COVID-19 powinien być leczony przez diagnozę kliniczną i ogólne zalecenia dotyczące samoopieki i zapobiegania zakażeniom, a opiekę zdrowotną należy zarezerwować dla osób, które jej rzeczywiście potrzebują – z powodu COVID-19 czy jakiejkolwiek innej dolegliwości.
Berliński Instytut im. Roberta Kocha (RKI) poinformował we wtorek, że w ciągu ostatniej doby w Niemczech zarejestrowano 45 690 nowych infekcji koronawirusem, co stanowi wzrost o 50 proc. w ciągu tygodnia. Zgłoszono także 322 zgony w związku z COVID-19.
RKI ponownie odnotował wzrost tygodniowej zapadalności, tj. liczby nowych infekcji na 100 tys. mieszkańców: we wtorek rano było to 387,9, podczas gdy dzień wcześniej – 375,7, a tydzień wcześniej – 239,9.
Nowych infekcji najszybciej przybywa w Bremie, która znajduje się na czele listy miast o największej zapadalności – aktualnie wynosi ona tam 1260. Wartość 1000 przekroczyły jeszcze dwa obszary: dzielnica Berlin-Neukoelln (1140,3) i Lubeka (1012,8).
W ciągu ostatniej doby w Niemczech odnotowano 322 zgony związane z koronawirusem. Tydzień wcześniej było to 356 zgonów. W sumie od początku pandemii liczba osób zmarłych w związku z COVID-19 wzrosła do 114 351.
Według danych RKI współczynnik hospitalizowanych pacjentów z koronawirusem wyniósł w poniedziałek 3,37 na 100 tys. mieszkańców w ciągu siedmiu dni. To mały wzrost od piątku – wtedy było to 3,15.
W Niemczech obecnie zaszczepionych jest blisko 72 proc. mieszkańców, w sumie podano już 153,9 mln dawek szczepionek. Dawkę przypominającą otrzymało 42,9 proc. Zaszczepionych nie jest aktualnie 25,4 proc. mieszkańców, z czego 4,8 proc. to osoby, które nie mogą przyjąć szczepionki ze względu na wiek.
Jak oceniła Iris Spranger z socjaldemokratycznej SPD, senator ds. wewnętrznych Berlina, tzw. infrastruktura krytyczna stolicy (policja, straż pożarna, firmy energetyczne etc.) działa na dobrym poziomie pomimo szybko rozprzestrzeniającego się koronawirusa, a szczególnie wariantu Omikron.
– Z uwagi na pandemię funkcjonują plany awaryjne, stale weryfikowane i aktualizowane. Ponadto ściśle współpracujemy z federalnymi sztabami kryzysowymi. Do tej pory nie mieliśmy żadnych problemów w Berlinie – zapewniła Spranger we wtorek rano na antenie RBB-Inforadio.