Barometr epidemii (90)

26.12.2021
Małgorzata Solecka
Kurier MP

Jaki rachunek wystawi nam pandemia za kilka dni beztroskiego świętowania? Czy Boże Narodzenie AD 2021 zapamiętamy jako święto życia i radości, czy przyniesie ono falę kolejnych rodzinnych tragedii? Co powinien zrobić świadomy obywatel, gdy państwo przestaje się kryć z własną niemocą i realistycznie stwierdza, że nic więcej dla bezpieczeństwa zrobić nie potrafi?

Fot. Cezary Aszkiełowicz / Agencja Wyborcza.pl

Największy błąd. Imposybilizm. – Próbujemy podążać drogą liczenia się z realiami. Naprawdę nie kierujemy się żadnym oportunizmem politycznym. Kierujemy się przede wszystkim kwestią egzekwowalności ewentualnych ograniczeń. Nie ma sensu wprowadzać restrykcji, skoro nie da się sprawić, by były stosowane – powiedział w wywiadzie dla „Gazety Polskiej Codziennie” prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński. I tak po sześciu latach upada mit silnego państwa. Państwo – ustami swojego faktycznego przywódcy – wywiesiło białą flagę w sprawach najważniejszych, sprawach życia i śmierci, dotyczących wszystkich obywateli.

Jak to możliwe, że w krajach ościennych (i nie tylko w Niemczech przecież, ale również w Czechach, na Słowacji czy państwach nadbałtyckich) rządy wprowadzają restrykcje i je egzekwują, a Polska ani nie potrafi wprowadzić sensownych restrykcji, ani nie potrafi sprawić, by większość społeczeństwa się do nich stosowała? Odpowiedzi na to pytanie będą – rzecz jest raczej pewna – poszukiwać w przyszłości nie tylko śledczy, ale również naukowcy, teoretycy państwa i prawa, politolodzy. Bo gdzieś w tle polskich kłopotów w walce z pandemią majaczy niskie poczucie legitymizacji władzy. Bez przekonania o silnym mandacie politycznym, społecznym, trudno się skutecznie rządzi. Przynajmniej w ustroju demokratycznym.

Paradoksalnie, przekonanie, że „nie da się” wyegzekwować stosowania restrykcji, nie powstrzymuje rządu przed ich wprowadzaniem. I pozyskiwaniem ciągle nowych dowodów, że „nie da się”. Przykład pierwszy z brzegu: kościoły. W poprzednim „Barometrze epidemii” raportowaliśmy o sytuacji z przedświątecznej niedzieli. Wigilia i pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia dostarczyły kolejnych przykładów, że w świątyniach – w miejscu, które powinno świecić przykładem troski o zdrowie i życie innych ludzi, wszak najważniejsze przykazanie nakazuje miłość bliźniego – zarządzone obostrzenia są łamane, zwyczajnie ignorowane. 30 proc. limit wiernych w kościołach? Kartki z ogłoszeniami, ile osób może wejść do świątyni bez okazywania certyfikatów to rzadkość (choć się zdarzają). Próżno szukać takich informacji na stronach internetowych większości parafii, nie wspominają o nich również księża w ogłoszeniach parafialnych. I raczej ze świecą szukać kościołów (choć są i takie), w których ktokolwiek stoi w drzwiach i pilnuje limitów.

Oczywiście, obostrzenia są ignorowane na ogromną skalę również w innych miejscach. W kinach nie można jeść i pić? Bary sprzedają przed seansami popcorn i inne „smakołyki” w torbach „na wynos”, mrugając do klientów okiem. Bo po zgaszeniu świateł nikt przecież nie sprawdza, czy widz się wbrew zakazowi nie oddaje się konsumpcji. Restauracje? Pytania o certyfikat zadawane są sporadycznie i raczej pro forma. Skanowania (czyli sprawdzania) certyfikatów – brak. Chyba, że są to miejsca, które z góry zapraszają tylko zaszczepionych, wtedy sytuacja jest zgoła inna. Normalna, chciałoby się sprecyzować, choć odbiegająca od tego, co za normę trzeba uznać.

strona 1 z 2
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!