Wskazał, że konieczność posiadania ważnych testów przez klientów barów i dyskotek doprowadzi do dalszych strat sektora turystyczno-gastronomicznego w Portugalii, który ucierpiał już z powodu ogłoszonego wcześniej lockdownu.
Negatywnie wypowiedział się też szef Krajowego Stowarzyszenia Dyskotek Jose Gouveia. Zarzucił on portugalskim władzom brak precyzyjnych informacji na temat nowych przepisów, a także podejmowanie działań, które zaszkodzą jego branży. – Przede wszystkim nasz sektor ma dużo wątpliwości i oczekuje precyzyjnych wyjaśnień.
Granicząca z Belgią holenderska prowincja Limburgia jest zachodnioeuropejskim epicentrum pandemii COVID-19 – informuje Holenderska Agencja Prasowa (ANP). W ciągu dwóch ostatnich tygodni 22 482 mieszkańców prowincji uzyskało pozytywny wynik testu na obecność wirusa. COVID-19 stwierdzono u 1 na 50 mieszkańców (2012 na 100 tys.).
Wszystkie prowincje Holandii oznaczone są na europejskiej mapie zagrożenia pandemicznego kolorem ciemnoczerwonym. Oprócz Limburgii także 16 innych regionów europejskich ma ponad 2 tys. infekcji na 100 tys. osób.
Niecały tydzień po wejściu w życie poprzednich ograniczeń epidemicznych, premier federalny Alexander De Croo ogłosił w piątek podjęcie bardziej rygorystycznych działań, aby powstrzymać czwartą falę koronawirusa w Belgii.
"Ta pandemia po raz kolejny pokazała, że zawsze musimy jechać przed siebie, patrząc wstecz" - powiedział De Croo na konferencji prasowej. "Niestety, znacznie bardziej zakaźny wariant Delta bardzo utrudnia nam życie. Nigdy w naszym kraju nie mieliśmy tylu infekcji. Na szczęście mamy tak wysoki wskaźnik szczepień - w przeciwnym razie w szpitalach sytuacja byłaby dużo bardziej dramatyczna" - ocenił, dodając jednocześnie, że belgijski system opieki zdrowotnej "zaczyna pękać".
Uzasadnił w ten sposób wdrożenie "pakietu surowych środków na okres trzech tygodni". "Mówiłem to już wcześniej, ale powiem to jeszcze raz: te środki będą skuteczne tylko wtedy, gdy będziemy się ich trzymać. Będzie to wymagało wysiłku od nas wszystkich" - zaapelował szef belgijskiego rządu.
Podkreślił, że noszenie masek w miejscach publicznych jest obowiązkowe dla wszystkich, począwszy od 10 roku życia. "Dotyczy to również osób zaszczepionych" - zaznaczył.
Od najbliższej soboty kluby nocne, dyskoteki i sale taneczne będą ponownie zamknięte. De Croo powiedział, że zdaje sobie sprawę, że jest "to bardzo trudna wiadomość" dla właścicieli tych miejsc, ale zapowiedział dla nich pakiet wsparcia.
Restauracje i bary - do których już teraz mogą wchodzić tylko osoby posiadające paszport sanitarny - będą musiały się zamykać najpóźniej o 23.00. Dodatkowo maksymalna liczba osób przy stolikach zostanie ograniczona do sześciu, chyba że cała grupa jest częścią większego gospodarstwa domowego.
Zakazane będą zorganizowane imprezy prywatne. Z wyjątkiem przyjęć w domu z okazji ślubu czy pogrzebu.
Zawody sportowe i treningi w halach - dla osób posiadających paszport sanitarny - mogą być kontynuowane, ale na razie bez publiczności. W przypadku zawodów na zewnątrz obecność publiczności będzie dozwolona.
Z drugiej strony, De Croo zapowiedział otwarcie ekspresowych centrów testowych, do których ludzie będą mogli przyjść niejako "z ulicy" i szybko uzyskać wynik.
"Nasi lekarze rodzinni poświęcają zbyt dużo czasu na robienie testów. Musimy ich odciążyć" - oświadczył premier, zapowiadając też, że dawki przypominające szczepionek będą aplikowane szybciej niż dotąd zakładano.
Szef rządu zwrócił się do regionalnych ministrów edukacji o podjęcie niezbędnych działań w szkołach, dotyczących kwarantanny, testów, wycieczek klasowych i wietrzenia.
"To trudny moment i dookoła jest duże rozczarowanie. Wszyscy myśleliśmy, że ochrona zapewniona przez szczepionkę będzie wyższa. (...) Ta ochrona jest dobra, ale teraz mamy do czynienia z innym wirusem. Można powiedzieć, że jest to COVID-21 zamiast COVID-19: jest trzy razy bardziej zaraźliwy niż oryginalny wirus" - stwierdził Alexander De Croo.
75 proc. populacji Belgii jest w pełni zaszczepiona.