W ciągu kilku ostatnich dni migrujący pracownicy opuszczali Bombaj wypełnionymi po brzegi pociągami, wracając do swych rodzinnych miast.
Indyjskie ministerstwo zdrowia poinformowało w czwartek, że w ciągu ostatniej doby stwierdzono 1038 zgonów osób zakażonych COVID-19, co zwiększyło liczbę zmarłych od początku epidemii do 173 123.
Indie zajmują drugie miejsce po USA pod względem łącznej liczby zakażeń SARS-CoV-2, a czwarte po USA, Brazylii i Meksyku, jeśli chodzi o liczbę zgonów. Rzeczywista liczba zachorowań może być znacznie większa z powodu ograniczonej liczby testów wykonywanych w liczących prawie 1,4 mld ludzi Indiach.
Wirusolog Shahid Jamil powiedział, że źródłem bardzo intensywnego rozprzestrzeniania się koronawirusa były ostatnie lokalne i stanowe wybory z poprzedzającymi je masowymi wiecami politycznymi oraz główne hinduskie święto Kumbhamela, podczas którego setki tysięcy wyznawców zażywały rytualnych kąpieli w Gangesie w mieście Haridwar na północy kraju.
Indie zwiększają jednak tempo szczepień. Resort zdrowia poinformował, że całkowita liczba zaszczepionych przekroczyła 114 milionów, w tym ponad 3 mln dawek podano w środę.
Szpitale w stanach Maharasztra, Madhya Pradeś, Gudźarat i kilku innych są przepełnione; kilka placówek zgłasza brak butli tlenowych. Problem jest też już z kremacją i miejscem pochówku na obszarach najbardziej dotkniętych epidemią. Delhi i kilkadziesiąt innych miast i miasteczek wprowadziło nocne godziny policyjne, walcząc z rozprzestrzenianiem się infekcji, które prawie podwoiły się w ciągu 11 dni.
Kiedy we wrześniu ub.r. liczba zakażeń w Indiach zaczęła gwałtownie spadać, wielu uznało, że najgorsze już minęło. Zrezygnowano z masek i dystansu społecznego. Kiedy w lutym br. liczba infekcji znów zaczęła rosnąć, władze były nieprzygotowane - pisze agencja AP.