"Masa ludzi żyje tak, jakby nie było epidemii"

18.03.2021
Tomasz Więcławski, Katarzyna Lechowicz-Dyl, Danuta Starzyńska-Rosiecka, Dorota Stelmaszczyk, Roman Skiba

"Jeżeli byśmy się jako społeczeństwo pilnowali tak jak rok temu, obecnej fali zakażeń – w tej wysokości – by nie było. Teraz wiele osób ma wszelkie obostrzenia gdzieś. Nie możemy zamykać oczu i udawać, że nie widzimy, co się dzieje. Masa ludzi żyje tak, jakby nie było epidemii. Proszę spojrzeć na ruch na ulicach. Czy polskie miasta wyglądają dziś tak jak wiosną 2020? Wiele osób udaje, że nie ma problemu. Przyzwyczailiśmy się do epidemii, nie ruszają nas nawet przykłady ciężkich przebiegów choroby wśród naszych znajomych" – ocenił specjalista chorób zakaźnych dr Paweł Rajewski.

Lekarz z Wojewódzkiego Szpitala Obserwacyjno-Zakaźnego w Bydgoszczy ma na oddziale sporo pacjentów poniżej 60 lat. Pod respiratorami coraz częściej leżą czterdziesto- i pięćdziesięciolatkowie.

"Wiele osób myśli zero-jedynkowo. Jak przed 14 lutego usłyszeli, że mogą się bawić w walentynki, to bawili się wszyscy jednocześnie. Wiele osób, gdy usłyszało o luzowaniu obostrzeń, to poluzowało wszystkie swoje zachowania" – wskazał dr Rajewski.

Ekspert z Bydgoszczy dziwi się, że rząd nie podjął decyzji o zamknięciu kościołów. "Tam wirus się nie roznosi? Brak takiej decyzji nie ma podstaw naukowych" – podkreślił lekarz.

Dr Rajewski podkreślił, że spadek liczby zakażeń po wprowadzenie lockdownu powinien być widoczny za 14 dni. "Pamiętajmy jednak, że spadać zaczną nowe zakażenia. Szpitale nadal będą mierzyć się ze skutkami wzrostów z dzisiaj. Tragiczna będzie też w kwietniu liczba zgonów. Realnie trzeba powiedzieć, że lepiej będzie na przełomie kwietnia i maja" – wskazał ekspert.

"Jeżeli nie wprowadzilibyśmy bardziej kategorycznych obostrzeń, trudno byłoby postawić tamę tak szybkiej transmisji wirusa" – powiedział rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz. Zaznaczył, że wariant brytyjski koronawirusa odpowiada już w skali kraju za ponad 50 proc. zakażeń. "Wzrost skali zakażeń jest bardzo szybki" – dodał rzecznik.

Najważniejszym zadaniem – jak podkreślił – jest obecnie ograniczenie kontaktów i mobilności. "W ten sposób możemy przerwać transmisje. Widzimy po województwie warmińsko-mazurskim, że ten model działania się sprawdza. W tym regionie po 14 dniach od wprowadzenia obostrzeń dynamika wzrostu zdecydowanie wyhamowała" – podał.

To, kiedy będzie szczyt trzeciej fali epidemii, zależy od nas, na ile uda nam się zmniejszyć transmisję wirusa w społeczeństwie – powiedział na antenie RMF FM główny doradca premiera ds. COVID-19 prof. Andrzej Horban.

- Na pewno przełamanie będzie w ciągu dwóch, czterech, pięciu tygodni. Po pierwsze zmniejszy się liczba osób podatnych, czyli tych, którzy mogą zachorować, po drugie – zaczną działać szczepionki - dodał.

Zapytano go także, czy opadanie trzeciej fali będzie podobne jak jesiennej, kiedy zejście poniżej 10 tys. zakażeń dziennie zajęło miesiąc. "Bardzo podobnie będzie" – odpowiedział. Jednocześnie, wskazał, że wiosenna pogoda, może to przyspieszyć.

Wirusolog prof. Włodzimierz Gut zauważył, że rosnąca liczba zakażeń wynika z nieracjonalnych zachowań ludzi. "Jeżeli ma się do czynienia z ludźmi racjonalnymi, to nic się nie stanie, ale nie zawsze tak jest" – mówił.

"Z reguły większość zachowuje się tak, jak powinna się zachowywać, tzn. trzyma dystans, nosi maseczki, nie bierze udziału w zgromadzeniach, ale niestety o sukcesie przeciwnika, w tym przypadku wirusa, decyduje mniejszość i tolerancja dla mniejszości" – wskazywał prof. Gut. "Wszyscy by chcieli, żeby było dobrze, ale część osób robi, żeby było gorzej, a dostają za to wszyscy" – podkreślił.

Dodał, że jeżeli dalej tak będzie i jeżeli wprowadzane obostrzenia nie przyniosą efektu, to po prostu będzie jeszcze gorzej.

strona 1 z 2
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!