W. Brytania - tymczasowe szpitale do zamknięcia

09.03.2021
Z Londynu Bartłomiej Niedziński

Zbudowane w zeszłym roku tymczasowe szpitale dla chorych na COVID-19 w Anglii zostaną zamknięte w kwietniu, gdyż nie są wykorzystywane - poinformowała publiczna służba zdrowia NHS. Jedyny taki szpital w Szkocji na razie pozostanie.

W szczycie pierwszej fali pandemii zbudowano 10 tymczasowych szpitali, które powstały w halach konferencyjno-wystawienniczych lub obiektach sportowych - siedem w Anglii i po jednym w Szkocji, Walii i Irlandii Północnej. Największy z nich, w londyńskiej hali ExCel Centre, który został zbudowany w dziewięć dni, miał maksymalną pojemność 4000 łóżek, co - gdyby została ona osiągnięta - uczyniłoby go jednym z największych szpitali na świecie.

Jednak większość z tych szpitali została wykorzystana tylko w minimalnym stopniu albo wręcz wcale. Do wspomnianego szpitala w Londynie w czasie pierwszej fali trafiło tylko 20 osób. W styczniu tego roku został on otwarty ponownie, ale skierowani zostali tam pacjenci bez koronawirusa, by w ten sposób zwolnić łóżka w innych placówkach. Do liczącego 500 łóżek szpitala w Harrogate nie trafił ani jeden pacjent.

Jak ogłosił w poniedziałek wieczorem NHS, tymczasowe szpitale nie są już konieczne i w związku z tym te znajdujące się w Anglii w kwietniu zostaną zamknięte - z wyjątkiem dwóch, w Londynie i Sunderland, które zostaną przekształcone w centra szczepień. Szkocki rząd poinformował we wtorek, że tymczasowy szpital w Glasgow na 1000 łóżek na razie pozostanie w rezerwie, a decyzje co do jego przyszłości zostaną podjęte w późniejszym czasie. Szpital w Glasgow też nie przyjął żadnych pacjentów z koronawirusem, a od lipca był wykorzystywany do leczenia innych schorzeń.

Jedyny tymczasowy szpital w Walii zamknięty został już w listopadzie zeszłego roku. Na razie nie wiadomo, jakie będą losy placówki w Belfaście.

W miniony weekend liczba pacjentów przebywających w szpitalach z powodu COVID-19 po raz pierwszy od końca października spadła poniżej 10 tys. W szczytowym momencie pierwszej fali, w połowie kwietnia zeszłego roku było to prawie 21,7 tys., zaś rekordową liczbę podczas całej epidemii odnotowano 18 stycznia tego roku - 39 248 osób.

Pandemia jeszcze nie skończyła, a zbyt szybkie zniesienie restrykcji spowoduje znaczący wzrost liczby zakażeń - ostrzegli we wtorek naczelny lekarz Anglii Chris Whitty i główny doradca naukowy brytyjskiego rządu Patrick Vallance.

Obaj odpowiadali we wtorek na pytania posłów z komisji ds. nauki i technologii. Grupa ok. 70 posłów z rządzącej Partii Konserwatywnej naciska na premiera Borisa Johnsona, by w związku z postępem w szczepieniach i spadającą liczbą zakażeń, przyspieszyć wychodzenie z lockdownu w Anglii, które zaplanowane jest w czterech etapach do 21 czerwca.

"Wiele osób może myśleć, że to już koniec. Bardzo łatwo jest zapomnieć, jak szybko sprawy mogą przybrać zły obrót. Zgodnie ze wszystkimi scenariuszami, jeżeli wyjdziemy z blokady bardzo nagle, wszystkie modele sugerują, że nastąpi znaczny wzrost (zakażeń), gdy wiele osób nie będzie chronionych" - powiedział Whitty.

Ostrzegł, że istnieje znaczące ryzyko związane z planowanym na 17 maja trzecim etapem wychodzenia z lockdownu w Anglii, kiedy dopuszczone będą spotkania do sześciu osób w zamkniętych pomieszczeniach i gdy otwarte będą lokale gastronomiczne. Jak wyjaśnił, osoby powyżej 70. roku życia już uzyskały znaczący stopień odporności, ale wirusa obecnie roznoszą młodsze osoby, które nie są jeszcze zaszczepione i które mają więcej kontaktów społecznych. "W miarę jak rzeczy będą otwierane, w którymś momencie będziemy mieli wzrost wirusa" - ostrzegł Whitty. W podobnym tonie wypowiadał się Vallance.

strona 1 z 2
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!