Wyjazdy do pomiarów? - strona 2

08.11.2020
Jerzy Dziekoński
Kurier MP

– Różnica między pierwszym a drugim etapem choroby może zostać zaobserwowana jedynie poprzez wynik badania saturacji krwi – wyjaśnia prezes Polskiej Federacji Stowarzyszeń Chorych na Astmę, Alergię i POChP. – Jeżeli pacjent z gorączką i z kaszlem, z zaburzeniami węchu i smaku, czy z ogólnym złym samopoczuciem ma prawidłową saturację, czyli powyżej 95%, znajduje się wciąż na pierwszym etapie COVID-19. Osoba z takimi samymi objawami, ale z saturacją 90% jest już w drugim etapie choroby. Objawy mogą być te same, ale inne siły i środki angażujemy do leczenia obu pacjentów. U tych z obniżoną saturacją należy wykonać rentgen lub tomografię w poszukiwaniu covidowego zapalenia płuc. Bardzo często to zapalenie znajdujemy i włączamy leczenie. Na pierwszym etapie choroby w zasadzie nie włączamy żadnego leczenia oprócz objawowego. Na drugim etapie mamy leki, które zgodnie z zaleceniami można podać, czyli redemsivir oraz osocze ozdrowieńców. Poza tym pacjent wchodzi w intensywniejszy nadzór, ponieważ covidowe zapalenie płuc może zakończyć się niewydolnością oddechową, czyli trzecim etapem choroby, a to oznacza konieczność zastosowania terapii respiratorem. Spadek saturacji dla lekarza jest informacją, że trzeba wykonać dodatkowe badania.

Ekspert dodaje, że nie można bezkrytycznie pozwolić na wykorzystanie tego urządzenia. Każda, nawet zdrowa osoba poprzez nieumiejętne oddychanie, np. wstrzymanie powietrza na chwilę, może wywołać u siebie spadek saturacji. Tym bardziej jest to możliwe u osoby, która kaszle. Dlatego, zdaniem specjalisty, potrzebny jest system monitoringu.

– Mam pacjentów, którzy chorują na astmę i POChP oraz na COVID-19. Każdy z nich ma w domu pulsoksymetr. Wyobraźmy sobie sytuację, że dzwoni do mnie pacjent i mówi, że ma saturację 91. Nie oznacza to, że muszę natychmiast wzywać karetkę – przekonuje dr Dąbrowiecki i wyjaśnia: – Proszę pacjenta, żeby głęboko pooddychał a następnie wykonał pomiar jeszcze raz. Jeśli jego saturacja podskoczy do 95, to proszę o zachowanie spokoju, stosowanie się do moich zaleceń i kontakt następnego dnia. Nie mam obaw, bo wciąż jest to pierwszy etap COVID-19. Natomiast jeśli pacjent wpada w panikę i wzywa karetkę, albo jeszcze gorzej – w systemie pojawia się czerwony alert i karetka z automatu zabiera pacjenta, to mamy gotowe nieporozumienie.

Weryfikacja dla dobra systemu

W systemie powinno znaleźć się miejsce na weryfikację pomiaru.

– Chodzi o to, żeby do pacjenta ktoś zadzwonił, zapytał co się dzieje i ocenił sytuację. Nie możemy polegać na schemacie: spadek saturacji – szpital – uważa lekarz. – W ten sposób to nie zadziała, bo nagle może okazać się, że wszyscy, którzy mieli obniżoną saturację z powodu kaszlu w trakcie wykonywania pomiaru albo z powodu wstrzymania oddechu w czasie oglądania pasjonującego filmu w telewizji, będą potrzebować hospitalizacji. Wynik pomiaru nie oznacza, że mamy do czynienia z covidowym zapaleniem płuc. Chodzi o to, żeby każda osoba, której spadła saturacja miała możliwość porozmawiania z profesjonalistą medycznym, który jest w stanie pomiar zweryfikować. Wówczas będzie miało to sens. Robienie czegoś ad hoc to dolewanie oliwy do ognia.

Ponadto, zdaniem dr. Dąbrowieckiego, pulsoksymetr dla pacjentów bezobjawowych i skąpoobjawowych jest niepotrzebny, a do takich osób kierowany jest ministerialny pilotaż.

– Stosowanie pulsoksymetru ma sens w sytuacji, kiedy pacjent gorączkuje i ma objawy ze strony układu oddechowego, takie jak uczucie duszności i silny, męczący kaszel – stwierdza Dąbrowiecki. – Pacjent z bólami mięśniowymi i utratą węchu i smaku takiego urządzenia nie potrzebuje.

strona 2 z 2
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!