"Nas w systemie nie widać" - strona 2

07.11.2020

Szefowa misji podkreśliła, że brakuje rąk do pracy. "Wystarczyłoby, żeby chociaż raz dziennie przyszło do mnie dwóch chłopaków z Wojsk Obrony Terytorialnej, żeby pomogli mi podnieść daną osobę, żeby ją wykąpać, zmienić pampersa. Musi być też ciągłość zadań. Mam jednego kucharza, jak on zachoruje, to kto będzie gotował? Ja muszę już teraz to wiedzieć, co w takiej sytuacji mam zrobić" - powiedziała.

Porowska zwróciła uwagę, że placówki takie jak Kamiliańska Misja Pomocy Społecznej mierzą się też z innym problemem - przydzielane są do nich osoby na kwarantannie, których fizycznie nie ma w budynku. "Zdarzają się przypadki, że osoba bezdomna, jak trafia do szpitala, to podaje adres misji. Po nawiązaniu kontaktu z sanepidem okazuje się, że tych osób na kwarantannie mamy 11, z czego tylko jedna osoba fizycznie u mnie przebywa" - dodała.

Ważną kwestią, na którą wskazywała Porowska, jest też testowanie osób nieubezpieczonych, jakimi bardzo często są osoby bezdomne. "Mówi się o tym, że na testy mogą być kierowane także osoby nieubezpieczone. Tylko że skierowanie na testy wystawia lekarz pierwszego kontaktu, a żeby się do niego dostać, potrzebne jest ubezpieczenie" - zwróciła uwagę.

Przytoczyła jednocześnie historię jednego z podopiecznych misji, który został skierowany na test i czekał na wynik przez 7 dni, po czym okazało się, że w laboratorium było tak dużo próbek, że nie zdążono ich przebadać w odpowiednim terminie. "I teraz mamy historię pod tytułem: czy on powinien być znowu testowany, czy nie? Oczywiście zapewne już 'przesiedział' chorobę, ale chodzi o to, żeby ktoś tę ustawową izolację z niego zdjął" - wyjaśniła Porowska.

Dodała, że istotną sprawą są też testy przesiewowe dla pracowników placówki. "My jesteśmy placówkami zbiorowego zamieszkania, w związku z tym nasi pracownicy powinni być traktowani tak samo jak pracownicy domów pomocy społecznej. Powinniśmy też mieć testy przesiewowe" - podkreśliła Porowska.

Dodała, że problem jest jednak taki, że domy pomocy społecznej są prowadzone przez samorządy, a schroniska dla osób bezdomnych - w większości przez organizacje pozarządowe. "Dlatego nas w systemie nie widać. Jeśli chcę uzyskać przeprowadzenie testu, to muszę się zgłosić do organizacji założycielskiej misji, czyli do siebie" - powiedziała.

Szefowa misji przyznała, że sytuacja jest na tyle trudna, że do schroniska niedługo będą trafiali ludzie w jednym celu - żeby umrzeć. "Część osób, które przebywają na ulicy, to osoby bardzo schorowane. I jak oni trafiają do misji, to długo nie wiem, co im jest. Wszyscy wiedzą, jak teraz funkcjonuje służba zdrowia" - zauważyła.

"Czasami chodzi już tylko o to, żeby człowiek nie umarł na kupie liści pod szpitalem czy pod płotem, tylko skorzystał z pomocy placówki. Tu dostanie ciepły posiłek, będzie mógł się wykąpać, ktoś obok niego będzie" - powiedziała.

Przypomniała, że organizacja, w której działa, pochodzi od ojców kamilianów, którzy wielokrotnie byli nazywani "ojcami dobrej śmierci". "To jest taki zakon, który wielokrotnie wymierał w trakcie pandemii, bo kiedy ludzie uciekali z miast, oni szli dokładnie w przeciwnym kierunku tylko po to, żeby potrzymać kogoś za rękę" - dodała Porowska.

strona 2 z 2
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!