Pandemia dwóch prędkości

05.10.2020
Małgorzata Solecka
Kurier MP

W poniedziałek dwóch polityków podzieliło się z opinią publiczną pozytywnym testem na obecność koronawirusa – wicemarszałek Sejmu, który wykonał test po namowach klubowego kolegi, oraz przyszły minister edukacji i nauki, którego bolała głowa i nie chciał narażać prezydenta. Ten drugi przypadek rozpalił komentarze w sieci – nie dość, że test wykonany praktycznie bez wskazań, to jeszcze wynik w ciągu kilku godzin.

Fot. Grzegorz Skowronek / Agencja Gazeta

Nie wiemy, czy Przemysław Czarnek wykonał test w ramach systemu publicznego. Może zapłacił za niego z własnej kieszeni, w punkcie, który ma ścieżkę VIP – wówczas oburzenie na uprzywilejowany dostęp do testów jest nie do końca uzasadnione. Nie tylko polityk PiS korzysta z takich możliwości, i nie od dziś wiadomo, że pieniądze co prawda szczęścia nie dają, ale ułatwiają życie i zachowanie zdrowia również. Co prawda gdyby każdy, kogo boli głowa, podejrzewał u siebie zakażenie koronawirusem, i owe VIP-owskie ścieżki szybko przestałyby być drożne, ale – na szczęście dla członków rządu i prezydenta – tym razem się udało.

Jest jednak w tej sprawie drugie, a może i trzecie dno, których badanie prowadzi do interesujących i ważnych społecznie wniosków.

Mamy, to już jest jasne od pewnego czasu, pandemię dwóch prędkości. Pieniądze publiczne (Śląsk) lub prywatne (głównie Warszawa) pozwalają przeprowadzać znacząco więcej testów w określonych regionach. Większa liczba testów to oczywiście większa liczba przypadków, co obecnie przekłada się na perspektywę znalezienia się w strefie o podwyższonych rygorach, ale to również – a może przede wszystkim – nieco lepsza kontrola nad rozprzestrzenianiem się wirusa.

Po zmianie strategii testowania na „celowaną” – cudzysłów nieprzypadkowy – jest niebezpieczeństwo, że owe prędkości jeszcze bardziej się rozjadą. Ogół obywateli będzie mieć dostęp do testów w zasadzie wyłącznie przy wystąpieniu objawów – i to bynajmniej nie tylko bólu głowy. Warto przypomnieć, że jeszcze niedawno minister zdrowia forsował teorię, że lekarz bez fizykalnego badania może skierować na test osobę z pełnym spektrum zakażenia, łącznie z dusznościami i utratą węchu i smaku, czyli objawami występującymi stosunkowo rzadko. I takie – w tej chwili, przynajmniej w teorii – możliwości mają lekarze POZ. Osoby bezobjawowe z bardzo bliskiego kontaktu z osobą z potwierdzonym zakażeniem mają być kierowane na testy przez sanepid w ramach dochodzenia epidemiologicznego, ale ta ścieżka – sądząc po sygnałach z wielu miejsc w kraju – nie jest ani prosta, ani szybka.

strona 1 z 2
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!