Nowe obostrzenia, które resort zapowiada od kilku dni – m.in. zmniejszenie liczby uczestników wesel w strefach zielonej i żółtej, a także konieczność zamykania lokali gastronomicznych o 22.00 w strefach czerwonych – mają wejść w życie w połowie października, ale w czwartek wiceminister Waldemar Kraska nie wykluczył, że może to zostać przyspieszone, jeśli nadal dzienna liczba potwierdzonych przypadków będzie tak dynamicznie rosnąć. Z naszych informacji wynika, że może zostać szybciej wprowadzony przede wszystkim obowiązek zasłaniania nosa i ust w otwartych przestrzeniach publicznych w strefie żółtej (nie oddziałuje na sytuację przedsiębiorców).
Resort zdrowia zapowiada również rozpoczęcie egzekwowania obowiązku zasłaniania nosa i ust w przestrzeniach publicznych – zarówno zamkniętych, jak i otwartych, tam gdzie jest on nałożony. Problemem są jednak przepisy – są już wyroki sądów kwestionujące zgodność z prawem tych przepisów, które zostały wprowadzone na wiosnę. Sądy, ale również Rzecznik Praw Obywatelskich nie kwestionują przy tym zasadności wprowadzenia regulacji, wskazują jednak na błędy formalne i złą jakość legislacji. Ministerstwo Zdrowia tymczasem upiera się, że przepisy są wystarczające.
Kolejna przesłanka, by powątpiewać o trzymaniu epidemii pod kontrolą, to sygnały dochodzące z różnych miejsc kraju o brakach łóżek dla pacjentów w najcięższym stanie. Sygnalizują to już Kraków, Grudziądz, ale również Wrocław. Ogłoszona zaledwie kilka tygodni temu nowa struktura szpitalna dla pacjentów z COVID-19 musi zostać dosłownie z dnia na dzień znacząco powiększona, przy czym największym problemem – co również sygnalizują lekarze i dyrektorzy placówek – wcale nie są „łóżka”. Największym problemem są już teraz odczuwalne braki kadrowe. Pytanie, czy ministerstwo opracowało lepszy niż na wiosnę plan przesunięć personelu medycznego do szpitali dedykowanych pacjentom ciężko przechodzącym COVID -19, staje się więcej niż zasadne.
