20 tys. miejsc w szpitalach dla chorych na COVID-19 przygotowują władze włoskiego regionu Kampania, gdzie obecnie notuje się najwięcej w kraju zakażeń koronawirusem.
W wywiadzie dla telewizji RAI szef władz Kampanii Vincenzo De Luca powiedział: "Należy myśleć o tym, co wydarzy się za miesiąc. Według pesymistycznych prognoz naszych epidemiologów możemy mieć szczyt zachorowań z 5 tys. przypadków dziennie". "My teraz przygotowujemy 20 tys. łóżek szpitalnych, a także 2 tys. w związku z sezonem grypowym" - dodał De Luca.
Odnosząc się do wzrostu zakażeń koronawirusem, gubernator regionu oznajmił: "Jestem bardzo zaniepokojony. Musimy przejrzeć na oczy i powiedzieć jasno obywatelom, że mamy drugą falę epidemii". "Mamy prawie 90 proc. osób zakażonych bez objawów, ale to nas nie uspokaja" - zaznaczył polityk. Przyznał, że nikt nie kontroluje skupisk, jakie powstają przed szkołami, a niektórzy pracownicy barów nie mają maseczek. "Jeśli tak dalej będzie, za miesiąc będziemy musieli wszystko zamknąć" - ostrzegł szef władz Kampanii.
Od czerwca w czterech regionach Włoch - na Sardynii i Sycylii oraz w Kampanii i Lacjum - liczba zakażeń koronawirusem wzrosła od 80 do ponad 150 procent. Zmalała natomiast we Włoszech śmiertelność z powodu COVID-19 - poinformowało w środę krajowe Obserwatorium Zdrowia.
W sprawozdaniu z monitoringu przebiegu epidemii Obserwatorium Zdrowia odnotowało, że podczas gdy w czerwcu na COVID-19 umierało 15 pacjentów na 100, to obecnie wskaźnik ten wynosi 12 na 100.
Jednocześnie zwraca się uwagę na bardzo znaczny wzrost liczby zakażeń na południu i w centrum Włoch między połową czerwca a końcem września. Na Sardynii było o 154 procent więcej przypadków, w Kampanii o 140 procent, w Lacjum o 90 procent, a na Sycylii o 83 proc.
Dane te "wskazują na to, że obecna faza epidemii nie ma takiej samej charakterystyki, jak poprzednia" - oceniła instytucja koordynowana przez włoskich ekspertów Waltera Ricciardiego i Alessandro Solipacę.