Noszenie maseczek ochronnych w szkołach nie będzie obowiązkowe, choć będzie zalecane – wyjaśnia Ministerstwo Edukacji Narodowej. Dzień wcześniej minister Dariusz Piontkowski sugerował, że MEN może jednak podjąć decyzję o obowiązku zasłaniania nosa i ust we wspólnych przestrzeniach (poza lekcjami).
![](https://adst.mp.pl/img/articles/www/covid19/covid19-aktualnosci/pa20190904-207-new-proc.jpg)
Minister edukacji Dariusz Piontkowski. Fot. Paweł Małecki / Agencja Gazeta
Dlaczego taka decyzja nie zapadła, nie wiadomo. Wiadomo natomiast, jak chaos informacyjny przekłada się na postawy rodziców.
„Jestem przeciwna obowiązkowi masek w szkole. Niech to będzie zalecane, tak jak noszenie masek było zalecane na wiosnę, zanim został wprowadzony obowiązek” – pisze jedna z matek na grupie rodziców warszawskiej podstawówki. „Maski powinny nosić tylko te dzieci, których rodzice się zgodzą. Minister zdrowia mówił, że one w niczym nie pomagają, a ich higieniczne używanie w warunkach szkolnych będzie niemożliwe” – to głos innego „maskosceptycznego” rodzica. „Jestem przeciwny maskom, izolacji i całej tej pseudopandemii” – to jeszcze jedna opinia. „Jednorazowe maski trzeba wyrzucać do odpadów toksycznych. Kto to będzie odbierać?” – martwią się inni rodzice. Niepotrzebnie, bo maski wyrzuca się do odpadów zmieszanych, szkoła powinna zadbać tylko, by wszystkie mieściły się w koszach.
W sprawie masek – ilu rodziców, tyle opinii. Jedni popierają obowiązkowe zasłanianie nosa i ust na przerwach, podczas przemieszczania się po szkole, korzystania z biblioteki czy toalety, załatwianiu spraw w sekretariacie itd. Zwłaszcza przez uczniów starszych klas, którzy mogą bezpiecznie używać maseczek. Inni obawiają się, że maski przechowywane w kieszeniach, upychane w plecakach, spadające na podłogę z ławek przyniosą więcej szkód niż pożytku. Są też tacy, którzy przywołują zasady panujące w firmach, gdzie pracownicy (poza tymi pracującymi z klientami), masek zakładać nie muszą. Pomijając, na przykład, takie „drobiazgi”, że w urzędach, biurach, bankach, nawet w halach zakładowych, dużo łatwiej jest utrzymać dystansowanie społeczne. W szkołach, na zatłoczonych korytarzach czy schodach, w kolejkach do stołówki – jest to często niemożliwe.