Ostatni dzwonek - strona 2

25.08.2020
Małgorzata Solecka
Kurier MP

Wydaje się, że to już dosłownie ostatni dzwonek, bo po otwarciu placówek wychowawczych i oświatowych pierwsi pacjenci z objawami infekcji zapukają (zadzwonią?) do poradni POZ dosłownie w pierwszych dniach września. Może nie od razu w pierwszym tygodniu, choć i takiego scenariusza nie można wykluczyć, ale najdalej w połowie miesiąca. Nawet jeśli w poprzednich latach pediatrzy i lekarze POZ nie rejestrowali zwiększonej liczby pacjentów, w tym sezonie – i mówią o tym sami lekarze! – rodzice mogą być mniej skłonni do obserwowania, zbijania temperatury i nawadniania dziecka, czyli typowych domowych metod postępowania w przypadku infekcji wirusowej u dzieci. Wytyczne dotyczące postępowania powinny być gotowe znacznie wcześniej niż na przewidywany początek sezonu infekcyjnego – w tym roku obciążenie POZ infekcjami wirusowymi może nastąpić znacząco wcześniej.

Po trzecie, decyzyjność. Od niemal dwóch miesięcy jest jasne, że wesela i inne uroczystości rodzinne (a także imprezy w zamkniętych pomieszczeniach) stanowią poważny problem epidemiologiczny. O wprowadzeniu obostrzeń – nie tylko w strefach żółtych i czerwonych, ale w całym kraju – w kwestii liczby uczestników takich wydarzeń (ale także nadzoru ze strony sanepidu i policji) słyszymy od początku sierpnia. A Ministerstwo Zdrowia (rząd) nadal „analizują problem”. Nadal decyzje są jedynie sygnalizowane, tym sygnałom towarzyszą apele o zdrowy rozsądek.

W kontekście rozpoczęcia roku szkolnego potrzeba tymczasem szybkich i radykalnych kroków. Imprezy rodzinne, które latem często odbywały się na zewnątrz, lada moment przeniosą się do pomieszczeń zamkniętych. Będą w nich uczestniczyć również najmłodsi członkowie rodzin – w wieku przedszkolnym i szkolnym. Można zaryzykować stwierdzenie, że zbieg roku szkolnego i braku zmian w organizacji uroczystości o charakterze rodzinnym stworzy wręcz cieplarniane warunki dla transmisji wirusa.

Po czwarte, konkrety w uprawnieniach szkoły. Dyrektor szkoły może zarządzić mierzenie temperatury pracowników, ale już nie – uczniów (konieczna jest zgoda rodziców). Dlaczego nie można zmienić tego przepisu, skoro szkoła może zostać wyposażona w termometry bezdotykowe, a mierzenie temperatury nie jest procedurą medyczną (skoro jest wykonywane, przykład pierwszy z brzegu, przez pracowników portierni Ministerstwa Zdrowia)?

Szkoły zostaną wyposażone w maski ochronne (rząd mówi o 50 milionach sztuk), ale dyrektorzy – którzy przymierzają się do wprowadzenia obowiązku ich zakładania w czasie przemieszczania się uczniów po szkole – przyznają, że będą bezradni, jeśli rodzice zgłoszą weto wobec tej regulacji. Mimo zaleceń WHO, by dzieci powyżej 12. roku życia były objęte takimi samymi rygorami zasłaniania nosa i ust jak dorośli, minister edukacji narodowej twierdzi, że młodzi ludzie „nie są takim nośnikiem choroby, jak dorośli” – cokolwiek to znaczy. To kwestie wykraczające poza system edukacji, w których Ministerstwo Zdrowia powinno mieć głos jeśli nie decydujący, to wiodący. Tego głosu brakuje. I nie zastąpią go ogólne wytyczne co do zachowywania higieny i społecznego dystansu.

strona 2 z 2
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!