Ochrona zdrowia po pandemii. Co nas czeka?

07.07.2020
Małgorzata Solecka
Kurier MP

Wiemy, że nic nie wiemy. Lub prawie nic, jeśli chodzi o rozwój sytuacji w gospodarce i – co za tym idzie – w ochronie zdrowia w perspektywie kilku, kilkunastu miesięcy – wynika z dyskusji, jaką w poniedziałek zorganizowali Pracodawcy RP. To, co wiemy, nie napawa optymizmem: będzie raczej mniej pieniędzy na zdrowie, niż przewidywano, a powrót do normalnego funkcjonowania zajmie placówkom medycznym znacznie więcej czasu, niż zakłada Ministerstwo Zdrowia i NFZ.

Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta

Jak będzie wyglądać polska ochrona zdrowia po pandemii? Odpowiedź na to pytanie jest o tyle trudna, że nie mamy pojęcia, ani kiedy pandemia się skończy, ani w jakim stanie wyjdziemy – jako kraj, jako system, jako obywatele – do rzeczywistości postpandemicznej. Wiadomo natomiast, że przynajmniej w kluczowych obszarach nie można zwlekać z przestawianiem trybu na „prawie normalny”. I ochrona zdrowia do takich obszarów na pewno należy.

Kluczowym problemem, tu eksperci nie mają żadnych wątpliwości, są i będą pieniądze. – Zapisy ustawy o przeznaczaniu 6 proc. PKB na zdrowie obligują rząd do uzupełniania ewentualnych braków składki zdrowotnej w budżecie NFZ. Zasadniczym pytaniem jest jednak to, czy rząd będzie stać na takie działania – mówił prowadzący panel dr Adam Kozierkiewicz. Jego zdaniem poważnie trzeba brać pod uwagę zamrożenie wzrostu nakładów i utrzymanie ich na obecnym poziomie nawet na okres trzech, może nawet czterech lat. Według eksperta w takiej sytuacji byłoby przesądzone znacząco niższe niż w tej chwili finansowanie części świadczeń – przede wszystkim AOS, leczenia uzdrowiskowego, stomatologii, ale również refundacji leków. Można się też spodziewać, że zmniejszenie finansowania publicznego (a także organizacyjne problemy z dostępnością świadczeń w ramach ubezpieczenia zdrowotnego) pociągnie za sobą wzrost wydatków prywatnych. – Z powodu gorszej sytuacji finansowej samorządy będą rezygnować z części wydatków na zdrowie - pod znakiem zapytania staną np. programy profilaktyczne – stwierdził dr Kozierkiewicz.

Trzeba się liczyć z tym, że pieniędzy będzie mniej, natomiast potrzeby będą zwiększać się nie tylko w sposób przewidywalny w związku ze starzeniem się społeczeństwa, ale nawet skokowy – jako efekt pogorszenia się stanu zdrowia w związku z pandemią (skutki zaniechania leczenia chorób przewlekłych m.in. w obszarze psychiatrii, kardiologii, diabetologii, opóźnień w zgłaszaniu się chorych z niepokojącymi objawami czy pogorszenia poziomu compliance z powodu utrudnionych kontaktów z lekarzem).

Poziom finansowania ochrony zdrowia będzie wprost uzależniony od stanu gospodarki. Zdaniem prof. Jerzego Hausnera Polska już w 2019 roku notowała zwalnianie rozwoju gospodarczego, którego szczyt przypadł na połowę 2018 roku (szczyt w tym cyklu rozwojowym). – Nawet gdyby nie było pandemii, mielibyśmy do czynienia ze spowolnieniem gospodarczym, a zatem niższą produkcją, wzrostem bezrobocia i spadkiem popytu. Dalszy rozwój sytuacji zależy od wielu zmiennych, w tym m.in. konsolidacji finansów publicznych i procesów na poziomie Unii Europejskiej, jak choćby utrzymania wolnego przepływu osób i usług pomiędzy krajami – podkreślał ekonomista. Zdaniem prof. Hausnera wyciąganie wniosków, np. na temat sytuacji na rynku pracy, w tej chwili nie ma większego sensu. – Wskaźniki bezrobocia jeszcze nie osiągnęły swojego szczytu. Kiedy skończą działać tarcze osłonowe, po wakacjach, firmy zaczną zmniejszać zatrudnienie i jesienią zobaczymy wzrost bezrobocia do poziomu 10 proc. – przewiduje.

Zdaniem prof. Hausnera Polska w 2020 roku zanotuje recesję na poziomie 3-4 proc. – to scenariusz optymistyczny, który w tej chwili zdaniem ekonomistów trzeba traktować jako bazowy (czyli najbardziej prawdopodobny). W ożywienie gospodarcze w tym wariancie zaczęlibyśmy wchodzić pod koniec 2020 roku, najpóźniej na początku 2021 roku. – Nasza gospodarka jest zdywersyfikowana i ma dużą bazę wytwórczą oraz solidną bazę przedsiębiorczości. Dodatkowo nastąpił spadek cen na importowane surowce energetyczne, a płynny kurs złotówki amortyzuje ewentualne problemy związane z handlem zagranicznym. Pomagają nam również powiązania z gospodarką niemiecką, ponieważ Niemcy dobrze sobie radzą z problemem pandemii – wyliczał prof. Hausner.

Według scenariusza pesymistycznego w 2020 roku nastąpi spadek PKB o 7 proc. i będziemy mieli również do czynienia z recesją w kolejnym roku, gospodarka zacznie rosnąć dopiero od początku 2022 roku.

Który ze scenariuszy się sprawdzi? Zależy to od tego, co wydarzy się jesienią, na ile poważna okaże się jesienna fala zachorowań. – Rząd zapewne nie wprowadzi kolejnego lockdownu i będzie działać bardziej selektywnie. W powrocie do równowagi mogą nam przeszkodzić także czynniki wewnętrzne – np. trudna sytuacja w sektorze bankowym, którego część znajduje się na krawędzi kryzysu (np. banki spółdzielcze). Zła sytuacja finansowa samorządów powoduje ograniczanie inwestycji. Przedsiębiorstwa prywatne niewiele inwestują, co wynika z niskiego zaufania do prawa i administracji państwowej – wyliczał możliwe czynniki ryzyka ekonomista.

strona 1 z 2
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!