Gra o wiarygodność

14.05.2020
Małgorzata Solecka
Kurier MP

Czy „afera maseczkowa” miała osłabić pozycję ministra Łukasza Szumowskiego, a publikacja medialna jest efektem kontrolowanego wycieku informacji? To jedna z teorii, jakie pojawiają się w komentarzach osób związanych z obozem Zjednoczonej Prawicy.

Minister zdrowia Łukasz Szumowski. Fot. Maciej Jaźwiecki/ Agencja Gazeta

Niezależnie od wszystkiego Łukasz Szumowski – nie tylko za sprawą maseczek – w ciągu ostatnich kilku dni, jak się wydaje, stracił dużą część najcenniejszego kapitału polityka: wiarygodności i zaufania.

Po pierwsze, maseczki. „Gazeta Wyborcza” ujawniła, że w połowie marca resort zdrowia zakupił partię maseczek ochronnych (a potem dokonał jeszcze jednego zakupu) od Łukasza G., instruktora narciarskiego, który dawał lekcje m.in. Łukaszowi Szumowskiemu i jego bratu Marcinowi. Łukasz G., pokierowany przez Marcina Szumowskiego, skontaktował się z odpowiedzialnym za zakupy wiceministrem Januszem Cieszyńskim (powołując się zresztą nie na Marcina, tylko Łukasza Szumowskiego), został przyjęty, transakcja została szybko sfinalizowana, a maseczki – dostarczone.

Na początku maja resort zdrowia zlecił przeprowadzenie testów dostarczonego sprzętu, a gdy nie wypadły one pomyślnie, zażądał zwrotu pieniędzy lub dostarczenia pełnowartościowego towaru. „Gazeta Wyborcza” sugeruje, że działania ministerstwa były następstwem przecieku z CBA o toczących się postępowaniach sprawdzających transakcje, jakich resort zdrowia dokonał w związku z epidemią koronawirusa. Nie można tego wykluczyć, patrząc na terminarz podejmowanych decyzji (logiczne byłoby sprawdzenie towaru przed jego zakupem, a już na pewno przed jego rozdysponowaniem, a nie po dobrych kilku tygodniach).

– To, że CBA sprawdza zakupy, to dobrze. Jednak czy naprawdę przypadkiem pojawiają się w mediach bardzo szczegółowe informacje, treść SMS-ów i nagranie rozmowy, która miała miejsce w Ministerstwie Zdrowia, w momencie, gdy w Sejmie procedowany ma być projekt ustawy dotyczący wyborów prezydenckich? – zastanawia się jeden z naszych rozmówców z kręgu Zjednoczonej Prawicy, zwracając uwagę, że projekt poselski złożony w Sejmie na początku tygodnia praktycznie pomijał rolę ministra zdrowia przy przygotowywaniu wyborów.

– Jeszcze w kwietniu wszyscy byli przekonani, że Łukasz Szumowski ma tak silną pozycję, że może nawet przekonać Jarosława Kaczyńskiego do odłożenia wyborów na jesień. Być może takiej pozycji nie miał nigdy, i nigdy nie rozważał takiego kroku, ale w polityce wystarczy niekiedy samo przekonanie.

W PiS przez weekend trwała walka między obozami „jastrzębi”, prących do wyborów 23 maja, i obozem przeciwników łamania „paktu dwóch Jarosławów”, zakładającego przeprowadzenie nowych wyborów. Zwyciężyli ci ostatni i koncepcja wyborów hybrydowych, z dużą przewagą głosowania w lokalach wyborczych. Projekt, jaki przedstawili w Sejmie, ograniczał rolę ministra zdrowia co najwyżej do opiniowania decyzji podejmowanych przez marszałka Sejmu lub inne organy władzy państwowej. Nasz rozmówca: – Być może ktoś spodziewał się, że Szumowski zacznie walczyć i próbował go profilaktycznie osłabić?

Jeśli tak było, na krótką metę się to nie udało. Minister złożył własne poprawki do projektu ustawy, a Sejm ją przyjął. W obronie Szumowskiego stanęli premier Mateusz Morawiecki, szef Kancelarii Premiera Rady Ministrów Michał Dworczyk i wicepremier Jadwiga Emilewicz – akcentując to, o czym pisaliśmy już we wtorek: Ministerstwo Zdrowia działało w sytuacji nadzwyczajnej, w obliczu zerowych zapasów środków ochrony indywidualnej dla personelu medycznego i w tych okolicznościach mogły się zdarzyć zarówno nietrafione decyzje, jak i nie do końca uczciwi kontrahenci.

Tak było (co nie znaczy, że tych transakcji nie należy sprawdzić). Jednak obecna narracja polityków obozu rządzącego rozbija w proch i pył to, co słyszeliśmy – od nich samych – w pierwszych tygodniach epidemii, a nawet jeszcze zanim potwierdzono pierwszy przypadek koronawirusa w Polsce.

„Wszelkie materiały medyczne, które służą do zapobiegania, są w odpowiedniej dyspozycji w Agencji Rezerw Materiałowych” – zapewniał 24 lutego po konferencji z wojewodami premier Mateusz Morawiecki.

„Jesteśmy przygotowani na epidemię niezależnie od skali” – mówił dzień później szef KPRM Michał Dworczyk.

Ministerstwo Zdrowia w marcu zapewniało, że środki ochrony indywidualnej są zabezpieczone, przynajmniej dla tych szpitali i oddziałów, o które resort musi zadbać (jednoimienne, zakaźne), reszta powinna kupować je na własną rękę.

strona 1 z 2
Zobacz także
  • Afera, której nie było?
  • Barometr epidemii (5)
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!