Pandemia w oknie Noblistki - strona 2

05.06.2020
prof. dr hab. n. med. Jan Duława, Klinika Chorób Wewnętrznych i Metabolicznych, Śląski Uniwersytet Medyczny w Katowicach

Problemem staje się miejsce i sposób leczenia pacjentów z różnymi – ostrymi i przewlekłymi – chorobami, którzy są równocześnie zakażeni wirusem SARS-CoV-2. Obserwujemy głęboki kryzys dotychczasowych systemów ochrony zdrowia. Czy jednak można mieć nadzieję, że wśród istotnych zmian w medycynie po pandemii znajdzie się powrót do holistycznego podejścia i leczenia chorego jako osoby, a nie poszczególnych chorób? Powrót do wysiłku lekarza, który „z uporem zbiera wszystkie okruchy, próbując z nich na nowo skleić uniwersum całości”. Dotychczasowe głosy sprzed obecnej pandemii, w tym autora tej wypowiedzi,4,5 nie spotykały się ze zrozumieniem decydentów. Olga Tokarczuk pisze: „Podział na gatunki jest wynikiem skomercjalizowania całej literatury i efektem traktowania jej jako produktu do sprzedaży z całą filozofią brandu, targetu i tym podobnych wynalazków współczesnego kapitalizmu”. Jeżeli się zastąpi słowo „gatunki” słowem „specjalizacje”, można ujrzeć niepokojący obraz skomercjalizowanej medycyny.

Dynamiczny rozwój medycyny w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat nie byłby możliwy bez jej podziału na wąskie specjalizacje. Ilość wiedzy niemożliwa do opanowania dla jednego człowieka wymusza ciągły proces wyodrębniania się nowych dziedzin. Postęp wymaga żmudnego sięgania w głąb wiedzy, a niezwykle szybki rozwój skomplikowanych i kosztownych technologii przekłada się na to, że w praktyce klinicznej uzyskanie w nich biegłości staje się możliwe tylko dla wąskiego grona specjalistów. Chodzi jednak o to, aby nie dobierać pacjenta do najnowszych i najbardziej nawet wyrafinowanych technologii, ale aby dla każdego chorego znaleźć rozwiązanie dla niego optymalne, uwzględniające jego stan kliniczny, choroby współistniejące, rokowanie, niepożądane działania leków oraz ich interakcje w przebiegu polifarmakoterapii, a także – jak uczy nas doświadczenie pandemii – możliwości systemu ochrony zdrowia. Brakuje wytycznych, w których wzięto by pod uwagę wszystkie te elementy. Łatwo zrozumieć Autorkę, kiedy pisze: „lekarze leczą nas według specjalności”, ale można się tylko domyślać, co ma na myśli, kojarząc to zdanie ze stwierdzeniem: „podatki nie mają związku z odśnieżaniem drogi, którą jedziemy do pracy”. Noblistka zauważa, że „dostajemy numery, identyfikatory (...), które próbują nas zredukować do użytkowania jakiejś jednej cząstki tej całości, którą przestaliśmy już dostrzegać”.

To zdanie niepokojąco trafnie opisuje sytuację spotykaną w systemach ochrony zdrowia, w której redukuje się pacjenta do roli świadczeniobiorcy, lekarza zaś do roli świadczeniodawcy, co upodabnia ich wzajemne zależności do operacji handlowych. W medycynie nie da się jednak zastąpić autotelicznej relacji chorego z lekarzem transakcjami, a zaufania – kontraktami. Lekarze z nadzieją czekają na czas, kiedy tę prawdę zrozumieją i uznają organizatorzy systemu ochrony zdrowia.
Istotną różnicą między literaturą a medycyną jest natomiast sposób podejścia do odbiorcy. Pisarce wystarcza stwierdzenie, że: „Czytanie jest dość skomplikowanym psychologicznym procesem percepcji (...). Wymaga (...) pewnej kompetencji intelektualnej (...), uwagi i skupienia, umiejętności coraz rzadszych w dzisiejszym skrajnie rozpraszającym świecie”. Dlatego może Jej nie przeszkadzać brak zrozumienia, nawet ze strony ministra lub innego dygnitarza. Mogłaby sobie pozwolić nawet na luksus niezrozumienia przez współczesnych i trwać w norwidowskiej nadziei na zrozumienie przez potomnych. Lekarz ma prawny, a przede wszystkim moralny obowiązek starać się dotrzeć ze swoim przekazem „tu i teraz” zarówno do wybitnego intelektualisty, wrażliwego artysty, zadufanego dostojnika, jak i do każdej osoby z najbardziej nawet ograniczonymi możliwościami percepcji. Inna sprawa, że szacunek dla autonomii chorego może to utrudniać, a wręcz uniemożliwiać.

W ostatniej części swojej przemowy noblowskiej Olga Tokarczuk udziela nam (lekarzom) niezwykłej lekcji. Pisze zachwycająco o czułości, która „[p]ojawia się tam, gdzie z uwagą i skupieniem zaglądamy w drugi byt, w to, co nie jest «ja»”. Czyż to zdanie nie jest olśniewającą alegorią medycyny? Trudno wybrać najbardziej reprezentatywne zdania mówiące o czułości. Nie można jednak pominąć tego, że: „Czułość jest głębokim przejęciem się drugim bytem, jego kruchością, niepowtarzalnością, jego nieodpornością na cierpienie i działanie czasu”. Chciałoby się powiedzieć, że podobnie do literatury – a może jeszcze bardziej niż literatura – medycyna „jest (...) zbudowana na czułości wobec każdego innego od nas bytu”. Tak uprawiana nigdy nie zostanie odhumanizowana. Trzeba było Noblistki i wielkiej literatury, żeby nam to uświadomić.

W tym miejscu kolejny raz nasuwa się zuchwałe porównanie lekarza/lekarki do Pisarki, która stwierdza: „Fascynuje mnie kojarzenie faktów, szukanie porządków. W gruncie rzeczy – jestem o tym przekonana – pisarski umysł jest umysłem syntetycznym, który z uporem zbiera wszystkie okruchy, próbując z nich na nowo skleić uniwersum całości”. Jeśli w cytowanym zdaniu zastąpić słowo „pisarski” słowem „lekarski”, otrzymamy syntetyczny, a zarazem precyzyjny opis pracy lekarza. Nie pięknoducha, jak uważają niektórzy, ale lekarza mocno stąpającego po ziemi, który zna dobrze możliwości i ograniczenia medycyny, który nie twierdzi, że cierpienie uszlachetnia, i który wie, co zrobić, aby skalę tego cierpienia ograniczyć, choć wie także, iż nie da się go całkowicie wyeliminować.

Konstatacja Noblistki: „Coś jest ze światem nie tak” przypomniała mi zdarzenie sprzed lat, kiedy przyjmowałem na oddział chorego z lakonicznym rozpoznaniem: „Coś w brzuchu”. W pierwszej chwili byłem, eufemistycznie rzecz ujmując, zdziwiony. W miarę upływu czasu coraz bardziej rozumiałem jednak nieznanego mi do dzisiaj lekarza pogotowia ratunkowego. Proces diagnostyczny i decyzje o sposobie leczenia były bardzo trudne, a prawidłowość decyzji można było zweryfikować dopiero po wielu tygodniach.
Patrząc ze zdziwieniem i smutkiem na to, co dzieje się wokół nas, czuję się bezsilny jak wspomniany lekarz pogotowia i stawiam diagnozę, na jaką mnie stać: wiele „jest ze światem nie tak”. Choroba jest poważna, a pandemia ją zdekompensowała. Pytania o jej rozpoznanie, sposób leczenia i rokowanie pozostają otwarte.
Noblistka kończy swoją przemowę zdaniem: „Dlatego wierzę, że muszę opowiadać tak, jakby świat był żywą, nieustannie stawającą się na naszych oczach jednością, a my jego – jednocześnie małą i potężną – częścią”. Podzielam to hemingwayowskie przekonanie o nieustannym stawaniu się świata i jego jedności. Dlatego konsekwentnie muszę sobie zadać pytanie: co ze mną jest nie tak? Sądzę, że Olga Tokarczuk zasługuje na naszą wdzięczność nie tylko za uniwersalne, ogólnoludzkie przesłanie, ale także – a może nawet przede wszystkim – za porywającą lekcję udzieloną lekarzowi. Tę lekcję dedykuję wszystkim osobom odpowiedzialnym za stan medycyny i systemu ochrony zdrowia (to nie są synonimy!) w Polsce.

Piśmiennictwo:

1. Tokarczuk O.: Jetzt kommen neue Zeiten!, Reihe “Mein Fenster zur Welt”. Frankfurter Allgemeine Zeitung, 1.04.2020
2. Tokarczuk O.: Okno. Gazeta Wyborcza, 4–5.04.2020
3. Tokarczuk O.: Czuły narrator. Przemowa noblowska. The Nobel Foundation, 7.12.2019
4. Duława J.: Who needs general internal medicine? Pol. Arch. Med. Wewn., 2016, 126: 921–924
5. Duława J.: Czym jest, a czym nie jest medycyna – rozważania na temat profesjonalizmu z aktualną sytuacją w tle. Med. Prakt., 2013; 12: 120–124

strona 2 z 2
Wybrane treści dla pacjenta
  • Koronawirus (COVID-19) a grypa sezonowa - różnice i podobieństwa
  • Przeziębienie, grypa czy COVID-19?
  • Test combo – grypa, COVID-19, RSV
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!