Jak Chiny walczą z koronawirusem?

10.03.2020
MSol
Kurier MP

To, co zrobiły Chiny, by powstrzymać epidemię wirusa, można powtórzyć, ale będzie to wymagać wyobraźni, pieniędzy i odwagi politycznej - mówi w wywiadzie dla „New York Times” dr Bruce Aylward, wysłannik WHO.

Dr Bruce Aylward. Fot. UNMEER/Simon Ruf, flickr.com, lic. CC BY-ND 2.0

W tej chwili Chiny notują około dwustu nowych przypadków dziennie, podczas gdy na początku lutego było to 3 tysiące przypadków. Istnieje niebezpieczeństwo, że liczba nowych zakażeń może wzrosnąć wraz z uruchamianiem kolejnych obszarów gospodarki, ale ten proces jest – jak się wydaje – poddany kontroli.

Ekspert, który ma trzydziestoletnie doświadczenie w zwalczaniu polio, gorączki krwotocznej ebola i innych globalnych zagrożeń dla zdrowia, opisał w wywiadzie dla „The New York Times”, w jaki sposób jego zdaniem powinna być prowadzona kampania przeciwko wirusowi. Mówił też, co już wiemy o nowym koronawirusie – choć zastrzegał, że ta wiedza jest jeszcze niepełna i trudno o precyzyjne wnioski.

Tak jest na przykład ze wskaźnikiem śmiertelności. Jest on z pewnością wyższy niż w przypadku grypy sezonowej (0,1 proc.), wynosi 1-2 proc – uważa dr Bruce Aylward. Czynnikiem zakłócającym te obliczenia jest nierozpoznana liczba przypadków bezobjawowych lub z objawami na tyle łagodnymi, że nie zostały wychwycone przez system. Według rozmówcy amerykańskiego dziennika liczba przypadków zachorowań z łagodnymi objawami na pewno nie jest tak wysoka, jak szacowano na początku. – Nie ma dowodów na to, że widzimy tylko wierzchołek wielkiej góry lodowej, z której dziewięć dziesiątych to przypadki, które wyłącznie przenoszą wirusa – powiedział. – Rzeczywisty wskaźnik śmiertelności jest prawdopodobnie taki, jaki wynosi poza prowincją Hubei, gdzieś pomiędzy 1 a 2 procentami.

Jedną z zagadek tej epidemii jest podatność dzieci na epidemię. Dzieci rzadko są hospitalizowane i ciągle nie wiadomo, czy mogą przekazywać wirusa. – W badaniu przeprowadzonym w Guangdong również nie odnotowano prawie żadnej osoby poniżej 20. roku życia. Dzieci chorują na grypę, ale nie na to. Musimy zrobić więcej badań, aby zobaczyć, czy zakażają się i zatrzymują wirusa, czy też przekazują go swoim bliskim. Zapytałem dziesiątki lekarzy: „Czy widziałeś łańcuch transmisji, w którym zakażało dziecko?”. Odpowiedź była przecząca – stwierdził ekspert. To jednak nie jest – zdaniem WHO – wystarczająca przesłanka, by szkoły – w momencie poważnego zagrożenia i dużej liczby przypadków – pozostały otwarte.

Sytuacja w Chinach w tej chwili, zdaniem eksperta, już od kilkunastu dni się normalizuje. Dziennie testom poddawanych jest kilka razy mniej osób niż w szczycie epidemii, w szpitalach pojawiły się puste łóżka.

Z punktu widzenia krajów, które wzrost zachorowań mają dopiero przed sobą, najważniejsze jest to, że nawet 80 proc. wszystkich klastrów to rodziny. Choć były przypadki, gdy wirus był przekazywany w szpitalach, więzieniach czy nawet restauracjach, to najbliższe kontakty przesądzają o transmisji. Druga informacja – tylko u 5 do 15 procent bliskich kontaktów zakażonego rozwija się choroba. Sukces w zwalczaniu epidemii sprowadza się więc do szybkiej izolacji domowników i ustalenia wszystkich kontaktów z ostatnich kilkudziesięciu godzin.

strona 1 z 2
Zobacz także
  • Chiny - maleje liczba zakażeń i zgonów
  • WHO: groźba pandemii jest realna
  • Epidemia na świecie co najmniej do czerwca?
  • Choroba wywołana przez koronawirus SARS-CoV-2 (COVID-19). Wnioski z przeszłości. Część 2.
  • Choroba wywołana przez koronawirus SARS-CoV-2 (COVID-19). Wnioski z przeszłości. Część 1.
  • Czy koronawirus w Chinach odpuszcza?
  • Jak się żyje w Chinach ogarniętych epidemią koronawirusa?
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!