Chiny w szponach wirusa - strona 2

02.03.2020
Prof. Bogdan Góralczyk, politolog, dyplomata, znawca Azji
ObserwatorFinansowy.pl

Teraz już dosłownie nikt nie ma wątpliwości, jak poważna jest sytuacja. Nikt też nie ośmiela się prognozować, co będzie dalej, choć są oznaki, że władze po ewentualnym zdławieniu kryzysu zastosują środki podobne jak w odpowiedzi na kryzys na światowych rynkach w 2008 r., czyli sięgną po kolejny pakiet stymulujący gospodarkę. Dowodem tego, fakt wyasygnowania dodatkowych 14,5 mld dolarów na walkę z COVID19 oraz apele niektórych chińskich ekonomistów, by podnieść deficyt budżetowy z 2,2 do 3,2, a  nawet 3,5 proc. PKB.

Cena dla świata

Niestety, wirus rozprzestrzenił się na całym świecie, co pachnie pandemią. Po spektakularnym przypadku statku wycieczkowego Diamond Princess, zamienionego w istny inkubator wirusa, mamy już dwa nowe jego ogniska zapalne – w Korei Południowej i Włoszech. Najlepsi i najbardziej poważani eksperci nie są w stanie zapewnić, czy nie pojawią się nowe.

Tymczasem już teraz, na tym etapie, pojawiają się tytuły prasowe w stylu „giełdy zarażone wirusem”, czy „specjalne strefy zagrożenia”. Pisze się o „drastycznych środkach bezpieczeństwa” lub „astronomicznych cenach maseczek”. W tym kontekście słuszne są więc apele lekarzy, naukowców i ekspertów, nie tylko w Chinach, by zachować ostrożność, ale nie wzmagać napiętej atmosfery i nie siać paniki.

Koszty ekonomiczne już są i będą rosły, bowiem krajem najbardziej dotkniętym jest druga gospodarka świata, a istniejące łańcuchy dostaw i globalne powiązania sprawiają, że zerwanie stałych kontaktów z Chinami, czy czasowe ich zawieszenie, z czym mamy do czynienia (dwie trzecie lotów międzynarodowych z Chin i do Chin zostało wstrzymanych) powoduje, że nawet prezydent Donald Trump poprosił Kongres o dodatkowe 2,5 mld dolarów na walkę z COVID19.

Mamy więc koszty nie tylko tam, gdzie pojawiły się nowe ogniska wirusa, jak w Korei czy we Włoszech, ale dosłownie wszędzie, a szczególnie w krajach najmocniej z chińską gospodarką powiązanych, jak w Japonii, Australii, czy… Niemczech (co już samo przez się może mieć przełożenie na gospodarkę polską).

Dopóki jednak wirusa nie powstrzymamy, trudno cokolwiek przewidywać. Na razie możemy dokonywać jedynie ocen bieżących – i podkreślać: jeśli odwołano sesję OZPL to w Chinach sytuacja jest naprawdę poważna. Co nie znaczy jednak. że należy snuć teorie spiskowe („wirus wywołany przez służby specjalne”), naśmiewać się z Chin i ich systemu („w kraju jak z Orwella”), czy wręcz zapowiadać „krach chińskiej gospodarki”, co robią niektórzy.

Apel o powagę

W tym kontekście warto przytoczyć opublikowany 24 lutego w dzienniku „The Global Times” artykuł podpisany przez aż 13 znanych i mniej znanych chińskich ekspertów z Instytutu Badań Finansowych Uniwersytetu Renmin w Pekinie. Odrzucają oni po kolei najczęściej pojawiające się zarzuty w zachodnich mediach, począwszy od tych o charakterze medycznym („zaprzedane Chinom WHO”, „wirus pochodzący z laboratorium”), po ekonomiczne („upadek chińskiej gospodarki”, „dalsza separacja gospodarki chińskiej i amerykańskiej”), po wizerunkowe, a nawet kulturowe („utrata twarzy chińskich władz”, „powrót chorego człowieka Azji”, „histeria wokół żółtej zarazy”).

Chińscy eksperci mogą stawać na głowie, ale nie mogą, niestety, zaprzeczyć kilku podstawowym faktom: władze w Pekinie i tym razem, z sobie tylko znanych powodów, z reakcją na wybuch epidemii się spóźniły i już płacą bardzo wysoką cenę:

– ekonomiczną, bo wymagane są dodatkowe środki, a planowany poziom wzrostu gospodarczego na ten rok jest zagrożony;

– wizerunkową i prestiżową, bo sesja OZPL została odwołana, nawet Pekin i Szanghaj objęte są dwutygodniową kwarantanną; młodzież w szkołach i uczelniach siedzi w domu i uczy się przez internet, a doktor Li Wenlinag stał się bożyszczem masowej wyobraźni.

Teraz toczy się bój najważniejszy – o utrzymanie nadwerężonego społecznego zaufania. Jeśli to się nie uda, przyjdzie cena jeszcze wyższa – stricte polityczna.

Albowiem to, że wybudowano w ekspresowym tempie 10 i 14 dni dwa dodatkowe szpitale w Wuhanie (planuje się 19 następnych) i zaordynowano, trudną do wyobrażenia, pełną izolację nie tylko Wuhanu, ale nawet 60-milinowej prowincji Hubei, świadczy raczej o technokratycznej sprawności i skuteczności zastosowanych środków administracyjnych oraz narzędzi dyktatury, a nie o przenikliwości i dalekowzroczności, którą poprzednicy obecnych władz w Pekinie się wykazywali (dowodem tego są spektakularne sukcesy tego kraju w ostatnich czterech dekadach).

Zarówno przed Chinami, jak chyba też – oby w jak najmniejszym stopniu – przed całym światem nadal stoją poważne wyzwania i egzaminy. I wcale nie dotyczą one wyłącznie jednego wirusa. Tych wyzwań jest bowiem – przynajmniej w Chinach – o wiele więcej.

strona 2 z 2
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!