Chiny w szponach wirusa

02.03.2020
Prof. Bogdan Góralczyk, politolog, dyplomata, znawca Azji
ObserwatorFinansowy.pl

Władze chińskie najpierw objęły Pekin dwutygodniową kwarantanną dla każdego, kto tam wjeżdża. Następnie odwołały na czas nieokreślony obrady dorocznej sesji parlamentu, zaplanowane na 5 marca. W cywilizacji chińskiej, gdzie liczą się symbole i znaki, a rytuały i ceremonie – zwane li – są cenione od czasów Konfucjusza, to wydarzenie bez precedensu. Dowodzi wagi kryzysu, który ogarnął Państwo Środka.


Fot. Gerd Altmann / Pixabay

Odwołanie sesji Ogólnochińskiego Zgromadzenia Przedstawicieli Ludowych (OZPL) czyli parlamentu oraz poprzedzających je sesji tzw. Konferencji Konsultatywnej, a więc dorocznego obrządku rozpoczynającego się od ważnego „Raportu o pracach rządu” w wykonaniu premiera, nie zdarzyło się od czasów niesławnej „rewolucji kulturalnej” (1966-76).

Świadczy to dobitnie o tym, z jak wielkim zawirowaniem i zakrętem mamy do czynienia.

Spóźniona reakcja

Niby wiemy, jaka jest przyczyna tego chaosu, ale nie do końca. Nawet eksperci Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), którzy dopiero niedawno dotarli do głównego ogniska zapalnego koronawirusa czyli miasta Wuhan (i którym wielu obserwatorów z zewnątrz zarzuca, że są na chińskim garnuszku) nie są w stanie potwierdzić, ani skąd wirus COVID19 się wziął, ani jak się przenosi.

Nikt też naturalne nie wie, jak długo potrwa – ile ofiar i gdzie jeszcze za sobą pociągnie. Wiadomo, że już dawno przekroczył zasięg poprzedniego podobnego kryzysu, czyli epidemii SARS z przełomu lat 2002/2003. Tamten zabrał za sobą 774 ofiary śmiertelne, w tym 349 na terenie ChRL oraz 299 w Hongkongu, a obecny przekroczył już 2700 ofiar śmiertelnych w samych Chinach plus 77 tys. zarażonych.

WHO w codziennych komunikatach nadal podaje stopień zagrożenia w Chinach jako „bardzo wysoki”, a poza nimi i nawet na całym świecie jako „wysoki”. Stoimy zatem na granicy pandemii, czyli fenomenu o charakterze światowym.

Wiemy, że źródłem i krajem pochodzenia epidemii są Chiny, choć coraz więcej fachowców powątpiewa, czy rzeczywiście był to targ ze zwierzętami w 11-milinowym mieście Wuhan, od ponad miesiąca całkowicie odizolowanym od świata. Wiemy już także, że władze wiedziały o wybuchy epidemii wcześniej, ale podobnie jak z SARS przed laty, nie tylko go zignorowały, ale nawet próbowały zastraszać tych, którzy alarmowali.

Dowodem tego jest spektakularny, choć tragiczny w skutkach przypadek dr Li Wenlianga, który alarmował lokalne władze już w końcu grudnia ub.r., ale był atakowany za „szerzenie złowrogiej propagandy” i zmuszany do podpisywania deklaracji milczenia i lojalności. Gdy zmarł na posterunku w szpitalu 7 lutego, w wieku zaledwie 33 lat, stał się bohaterem chińskiego internetu.

W efekcie kryzysu w połowie lutego doszło do zmiany władz na szczeblu lokalnym „za zaniedbania”, ale problem w tym, że władze centralne wiedziały o wybuchu epidemii już na początku stycznia.

A jednak Pekin nie reagował i dopuścił do wielkiej wędrówki ludów, jaką są obchody chińskiego Nowego Roku. Tym razem przypadał on 25 stycznia, czyli niemal dokładnie wtedy, gdy wreszcie władze państwa zdecydowały się poinformować WHO i świat zewnętrzny o groźnej epidemii.

Cena dla Państwa Środka

Dlaczego tak się stało, nie podano, ale cena już jest wysoka, choć pewnie jeszcze będzie rosła. To jedyny pewnik, dopóki wirus nie zostanie zahamowany i ostatecznie pokonany.

Jeden z ekspertów z MFW, Zhu Min, ocenia, iż tylko w styczniu i lutym br. Chiny straciły, tylko przez zahamowanie produkcji i transportu w kraju, niemal 200 mld dolarów, ale są to tylko szacunki. Wiadomo, że transport, logistyka i turystyka odpowiadają w Chinach za 10 proc PKB, a to te właśnie sektory zostały, jak dotąd, najmocniej dotknięte.

Jeśli jeszcze dodamy do tego złe długi w chińskich bankach, szacowane na sumę 2,4 bln juanów oraz dług publiczny sięgający 240 proc. PKB, nakręcony przede wszystkim przez ciągle gotowe do dalszego inwestowania władze lokalne oraz chęć zaciągania dodatkowych długów przez największe przedsiębiorstwa (nawet na sumę rzędu 8 mld dolarów), to mamy powody do niepokoju.

Stąd prognozy, że dotychczasowy wzrost gospodarczy, który sięgnął poziomu 6,2 proc. w skali rocznej, czyli najniższego od 30 lat, może w tym roku obniżyć się nawet do 4,5 proc. i mniej. Chociaż na tym etapie trudno powiedzieć cokolwiek pewnego.

Pewne jest to, że chińskie władze napotkały na bezprecedensowe wyzwania. Nałożyła się bowiem na siebie niebezpieczna sekwencja zdarzeń. Najpierw uderzyła w Chiny wojna handlowa z USA, przecież tylko zawieszona, a nie zakończona (większość podwyższonych ceł nadal obowiązuje), potem doszło do wciąż niezakończonych demonstracji w Hongkongu, a te z kolei zmieniły nastroje publiczne i wyniki wyborów na Tajwanie utrzymały tam u władzy administrację niechętną Pekinowi.

Do tego doszły przyczyny strukturalne, w tym efekty „polityki jednego dziecka” oraz szybkie starzenie się społeczeństwa, które spowolniły wzrost.

W tym kontekście absolutnie nie dziwi inne bezprecedensowe wydarzenie, czyli zwołana na dwa dni przed komunikatem o odwołaniu sesji OZPL telekonferencja najwyższego kierownictwa z aż 170 tysiącami urzędników w całym państwie, podczas której przewodniczący Xi Jinping nie tylko apelował i zagrzewał do walki z wirusem, ale również oceniał, że „aktualna sytuacja w kraju związana z epidemią jest poważna i skomplikowana”. Natomiast zastosowane środki zaradcze, niewątpliwie spóźnione (czego oczywiście nie dodał), znajdują się „w najbardziej krytycznej fazie”.

strona 1 z 2
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!