Jeśli ktoś nie był ostatnio w Chinach lub nie miał bezpośredniego kontaktu z kimś, kto właśnie stamtąd wrócił, a czuje się źle i podejrzewa u siebie infekcję, powinien zgłosić się do lekarza podstawowej opieki zdrowotnej. Ministerstwo Zdrowia apeluje, by z typowymi grypowymi objawami nie pojawiać się w szpitalach i oddziałach zakaźnych.
Wiceminister zdrowia Waldemar Kraska. Fot. MZ
W piątek wiceminister zdrowia Waldemar Kraska i główny inspektor sanitarny Jarosław Pinkas informowali, jak Polska jest przygotowana na wypadek pojawienia się przypadków zakażenia nowym koronawirusem 2019-nCoV. – W tej chwili hospitalizowanych jest kilkanaście osób z podejrzeniem zakażenia tym wirusem, do tej pory żaden z przypadków potwierdzony nie został – podkreślał wiceszef resortu zdrowia. Służby sanitarne monitorują stan pięciuset osób, które wróciły z Chin lub w inny sposób były potencjalnie narażone na kontakt z zakażonymi. – Wszystkie procedury się sprawdzają – mówił Jarosław Pinkas. I Pinkas, i Kraska podkreślali, że Polska od dobrych kilku dni wdraża procedury, których wprowadzenie zaleciła w czwartek Światowa Organizacja Zdrowia.
Już w tej chwili w laboratorium PZH jest (a na początku przyszłego tygodnia w laboratorium szpitala zakaźnego w Warszawie będzie) możliwe sprawdzanie próbek pobieranych od pacjentów z podejrzeniem zakażenia wirusem z Dalekiego Wschodu. To dobra wiadomość, bo skróci się czas oczekiwania na wynik – do tej pory musieliśmy wysyłać próbki za granicę. Teraz laboratoria referencyjne, m.in. w Berlinie, będą pozostawać w odwodzie, np. gdyby zaszła konieczność weryfikacji wyniku.
Resort zdrowia zarekomendował zawieszenie lotów do Pekinu – i rzeczywiście LOT taką decyzję w piątek podjął, ostatni samolot do stolicy Chin wyleci w piątek przed północą, by przewieźć oczekującą grupę Polaków z Pekinu i okolic. W najbliższych dniach do Polski powinna również wrócić grupa Polaków z Wuhan, którzy najpierw zostaną ewakuowani do Francji.
