Polska nadal ma największą w UE tzw. wyszczepialność dzieci, ale wśród polskich rodziców coraz więcej jest przeciwników szczepień – powiedzieli we wtorek eksperci podczas konferencji „Zaszczep w sobie chęć szczepienia”, która odbyła się w Warszawie.
![](https://adst.mp.pl/img/articles/szczepienia/aktualnosci/rzep-081029_01PAN.jpg)
Fot. Sebastian Rzepiel / Agencja Gazeta
Spotkanie odbyło się z okazji Europejskiego Tygodnia Szczepień, który w tym roku rozpoczyna się 22 kwietnia. Dyrektor biura Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) w Polsce dr Paulina Miśkiewicz powiedziała, że jest on organizowany, by przekonać jak wielkim osiągnięciem cywilizacyjnym są szczepienia. „Niestety, w opinii publicznej niepokojąco spada poczucie wartości szczepień” – dodała.
Dyrektor Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego - Państwowego Zakładu Higieny w Warszawie prof. Mirosław J. Wysocki powiedział, że Polska ma nadal dużą tzw. wyszczepialność dzieci. Szczepieniami obowiązkowymi zgodnie z kalendarzem objętych jest ponad 90% populacji maluchów. Coraz częściej jednak pojawiają się głosy kwestionujące potrzebę szczepienia się.
- Tych opinii nie wypowiadają żadne autorytety naukowe, są to raczej pseudoautorytety, nawet jeśli są wśród nich osoby z tytułem naukowym i reprezentujące ośrodki medyczne – podkreślił specjalista. Wyraził podejrzenie, że ludzie ci chcą zrobić karierę. Ocenił, że wypowiadają się o szczepieniach, choć ich wiedza na ten temat jest niedostateczna.
Z badań socjologa Uniwersytetu Warszawskiego dr Tomasza Sobierajskiego wynika, że w naszym kraju 10-12% rodziców jest przeciwnych szczepieniom. - Ten odsetek osób jest wciąż niewielki, ale stale się powiększa. Przed kilkoma laty jedynie 7% badanych było przeciwnych szczepieniom – powiedział specjalista.
Dodał, że w Polsce najbardziej niechętni szczepieniom zalecanym, czyli tym, za które trzeba zapłacić z własnej kieszeni, są rodzice najlepiej sytuowani. Prawdopodobnie uważają oni, że płacą największe składki na opiekę medyczną i szczepienia te powinny być refundowane z budżetu państwa. - Być może są również przekonani, że w razie gdyby ich dziecko zachorowało, to będzie ich stać na skuteczne leczenie – podkreślił Sobierajski.
Z jego badań wynika, że szczepienia zalecane chętniej opłacają swym dzieciom rodzice o przeciętnych zarobkach oraz nieco poniżej średniej krajowej. Bardziej niechętni są ojcowie niż matki, bo dla wielu mężczyzn „kłucie” dzieci jest traumatycznym przeżyciem. Podczas wizyty u lekarza, który ma zaszczepić dziecko, rodzice często są zestresowani. Wiele zatem zależy od lekarza, jak potrafi ich uspokoić i przekonać do szczepień.
Prof. Andrzej Radzikowski z Warszawskiego Uniwersytety Medycznego powiedział, ze medycy nie mogą ograniczać się jedynie do podania zdawkowej informacji o szczepieniach, by mieć spokojne sumienie, że o tym w ogóle wspomnieli. - To może mieć negatywne następstwa, bo może się zdarzyć, że gdy niezaszczepione dziecko zachoruje, rodzice wrócą z pretensjami, że nie byli dostatecznie poinformowani o potrzebie szczepień – podkreślił. Dodał, że wciąż jest duże zaufanie do lekarzy w Polsce i należy to wykorzystać.
Eksperci przekonywali, że szczepienia są jak ubezpieczenia na zdrowie i życie. Warto się zaszczepić, żeby na wszelki wypadek uniknąć groźnego zakażenia i związanych z nim powikłań, które mogą doprowadzić nawet do zgonu. - Pomyłką jest organizowanie tzw. chicken pox party, podczas których dzieci mają się uodpornić na ospę wietrzną zakażając się od tych, które właśnie zachorowały – powiedział prof. Wysocki.
Prof. Ewa Augustynowicz z Zakładu Badania Surowic i Szczepionek NIZP-PZH podkreśliła, że szczepionki są najbezpieczniejszymi produktami leczniczymi. - Aż 70% całego procesu ich wytwarzania przypada na kontrolę jakości – powiedziała.
- Bezpieczne są również szczepionki wieloskładnikowe, chroniące po jednym podaniu przed kilkoma zakażeniami – przekonywała konsultant krajowym w dziedzinie epidemiologii dr Iwona Paradowska-Stankiewicz. Takie preparaty, wbrew niektórym opiniom, nie grożą "przeciążeniem" układu odpornościowego dziecka. Z badań wynika, że za pomocą jednego preparatu można przeprowadzić uodpornienie nawet przeciwko 10-15 chorobom, choć takich złożonych szczepionek, chroniących przed aż tyloma zakażeniami, nikt jeszcze nie produkuje.