"I lekarze, i apteki zarabiają na szczepionkach, choć o marżach mówią niechętnie. W niektórych gminach koszt szczepień w przychodniach pokrywany jest przez samorząd. Ale np. w przychodni wojewódzkiej we Wrocławiu pacjent musi zapłacić 35 zł, zaś w zakładzie lecznictwa ambulatoryjnego w Zawierciu – 25 zł. Podobną rozpiętość cenową można znaleźć w aptekach. Tyle że jeśli pacjent przyniesie własną szczepionkę, niektóre przychodnie odmawiają zabiegu" - czytamy w "DGP".
"Rynek szczepionek to na pewno łakomy kąsek, nie tylko jeśli chodzi o te grypowe. Najpewniejszy dochód dla producentów to szczepienia dla dzieci. I znowu mieszają się tu niepodważalne korzyści zdrowotne dla dzieci i kalkulacje finansowe. Obecnie część szczepień, które są obowiązkowe, jest teoretycznie refundowana przez państwo. Jednak w praktyce – jak wynika z badań – aż 60% rodziców nie korzysta z nich i kupuje samemu te same, tylko nowsze i mniej inwazyjne dla dzieci" - informuje "DGP".