Na 20 noworodków, urodzonych w polskich szpitalach przez uchodźczynie z Ukrainy, tylko 2 zostało zaszczepionych, a i to wyłącznie szczepionką przeciwko gruźlicy. Matki z Ukrainy nie chcą szczepić dzieci – usłyszeli posłowie, którzy w środę obradowali na połączonym posiedzeniu dwóch zespołów parlamentarnych.
![](https://adst.mp.pl/img/articles/szczepienia/aktualnosci/istock-000002013758-650-433.jpg)
Fot. www.istockphoto.com/pl
Zespół ds. Pomocy Humanitarnej oraz Zespół ds. Szczepień i Promocji Zdrowia podjęły w środę temat szczepień uchodźców z Ukrainy oraz sytuacji epidemicznej związanej z wojną w Ukrainie i kryzysem uchodźczym.
Jednym z kluczowych wątków dyskusji była sama organizacja szczepień ujętych w Programie Szczepień Ochronnych, które w Polsce są obowiązkowe i będą obowiązkowe dla tych dzieci i nastolatków, którzy będą w Polsce przebywać >3 miesięcy (do tego czasu dzieci można bezpłatnie zaszczepić, jeśli zgadzają się na to opiekunowie prawni). Posłowie dopytywali przedstawicieli Ministerstwa Zdrowia (MZ) oraz Głównego Inspektoratu Sanitarnego (GIS), dlaczego – ze względu na dużą liczbę dzieci, zapisywanych już w tej chwili do szkół i przedszkoli – nie zmieniono przepisów tak, by były one obejmowane obowiązkiem szczepień wcześniej, na przykład po upływie miesiąca, oraz dlaczego obowiązkiem szczepień nie są objęte dzieci, które rodzą się w Polsce. Odpowiedzi nie otrzymali, ale pewne światło rzuciła wypowiedź przedstawicielki resortu zdrowia dotycząca tego ostatniego wątku. Informując o tym, że zaledwie co dziesiąte dziecko, urodzone przez uchodźczynię w ostatnim miesiącu, zostało zaszczepione tylko przeciwko gruźlicy, bo na szczepienie przeciwko WZW typu B matki nie wyraziły zgody – dodała: – Szczepienia są traktowane do 3 miesięcy jako zalecane, bo nie byłoby jak wyciągnąć konsekwencji wobec osób, które de facto w Polsce są bezdomne.
Problem polega na tym, że w ciągu 3 miesięcy nadal nic w tej sprawie się nie zmieni – status mieszkaniowy uchodźców wojennych nie ulegnie poprawie (nie zyskają stałego meldunku, nawet jeśli znajdą mieszkanie, w którym będą mogli liczyć na dłuższy pobyt). Tymczasem MZ i GIS mają świadomość, że rzeczywiste statystyki szczepień w Ukrainie są dużo mniej korzystne niż te, które są przedstawiane w oficjalnych raportach.
Posłowie i eksperci zwracali uwagę na konieczność przedstawienia spójnej koncepcji aktywnej promocji szczepień i to równolegle, w kilku płaszczyznach. Zgadzali się, że kluczową rolę będą musiały odegrać poradnie podstawowej opieki zdrowotnej (POZ), gdy już wyjaśni się, w jaki sposób mają sprawować stałą opiekę nad osobami z Ukrainy. Krystyna Szumilas (KO) wskazywała jednak, że takim miejscem, w którym matka lub rodzice z Ukrainy powinni otrzymać kompletny pakiet informacji na temat zasad dbania o zdrowie dziecka, w tym na temat szczepień ochronnych, są żłobki, przedszkola i szkoły – w momencie, gdy dziecko jest do nich zapisywane. – Dyrektorzy, nauczyciele działają w tej chwili na wyczucie. Nie ma wskazówek. Nie ma planu, co chcemy osiągnąć i w jaki sposób – podkreślała.
Rację posłance przyznała wiceprezydent Sopotu Magdalena Jachim, która przypomniała, że w liczącym 33 tysiące mieszkańców mieście w tej chwili gości 2,2 tysiąca uchodźców, z czego 450 dzieci trafiło do szkół i przedszkoli, a 10 dzieci – do żłobków. – Mieszkańcy wyrażają niepokój, związany przede wszystkim ze szczepieniami, ale my nie mamy żadnych podstaw prawnych, by weryfikować dane dotyczące zaszczepienia dzieci z Ukrainy – tłumaczyła. W tym kontekście Katarzyna Lubnauer (KO) przypomniała o senackim projekcie ustawy, który przewiduje możliwość powiązania szczepień z procesem rekrutacji do placówek opiekuńczych (projekt jest procedowany przez podkomisję w sejmowej Komisji Zdrowia).
Marcelina Zawisza (Lewica) przyznała, że dodatkowym czynnikiem utrudniającym komunikację w sprawie szczepień może być bariera językowa, ale podkreślała, że tym bardziej aktywnie należy szukać wszelkich płaszczyzn aktywnej promocji szczepień – wymieniając, choćby, medycynę pracy, z którą zetkną się wszyscy podejmujący zatrudnienie Ukraińcy. – Musi być jednak chęć i wola, żeby podejmować taką aktywność, realną. Ja jej nie widzę w tej chwili w zapowiedziach Ministerstwa Zdrowia. Mamy przecież wiedzę, co nie zadziałało w sprawie promocji szczepień przeciwko COVID-19! – tłumaczyła. – Jest bardzo duża praca do wykonania przez Ministerstwo Zdrowia i Sanepid. Proszę o informację, jakie działania promujące szczepienia, ale takie na serio, państwo planują – pytała.
Dr Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej ds. pandemii COVID-19 i członek tworzonego właśnie przy samorządzie lekarskim zespołu, który będzie monitorować zagrożenia związane z wojną i kryzysem uchodźczym podkreślał, że bierna gotowość do szczepień – czy to przeciwko COVID-19, czy innym chorobom zakaźnym, wyrażająca się w postawieniu punktów szczepień w centrach pobytowych to o wiele za mało. Niezbędne jest, w jego ocenie, aktywne zdobywanie informacji na temat statusu szczepienia, nieodkładanie takich działań, aż miną ustawowe 3 miesiące (w przypadku szczepień dzieci i młodzieży) i przede wszystkim – monitorowanie sytuacji epidemicznej w największych centrach pobytowych oraz wszędzie tam, gdzie jest duża rotacja uchodźców.
Reprezentująca GIS Izabela Kucharska zapewniała, że taki monitoring jest przez stacje sanepidu prowadzony na bieżąco, a rozporządzenie ministra zdrowia z 25 marca 2022 roku, które umożliwia przeprowadzenie szczepień akcyjnych w sytuacji pojawienia się zagrożenia epidemicznego jedną z kilku chorób zakaźnych – m.in. odrą lub gruźlicą – może być podstawą również do przeprowadzenia szczepień (zanim jeszcze pojawią się przypadki chorób), jeśli inspekcja sanitarna oceni, że ryzyko pojawienia się ogniska jest duże.