Szczepienia – daleko od sukcesu

31.05.2021
Małgorzata Solecka
Kurier MP

Cel wyznaczony przez premiera Mateusza Morawieckiego zakładał, że do końca czerwca co najmniej jedną dawką zaszczepimy 20 mln osób. Ten bilans udało się osiągnąć już dziś – zatwittował w sobotę minister Michał Dworczyk. – Figures speak for themselves! – wtórował mu minister zdrowia Adam Niedzielski. Wykonanie planu przed terminem nie powinno przesłaniać rzeczywistości, a ta w zakresie Narodowego Programu Szczepień wcale nie daje powodu do radości.

Fot. Maciek Jaźwiecki / Agencja Gazeta

Pod koniec marca premier Mateusz Morawiecki deklarował, że do końca drugiego kwartału „przy najmniej jedną dawką” zostanie zaszczepionych 20 mln osób. – Do końca drugiego kwartału planujemy zaszczepienie w Polsce 20 mln osób. Mamy nadzieję, że do końca sierpnia zaszczepieni zostaną wszyscy chętni. Postawiłem przed ministrami cel: wykonywanie 10 mln szczepień miesięcznie – mówił premier. Pełnomocnik rządu ds. programu szczepień szybko sprostował ten przekaz, informując, że szefowi rządu chodziło o wykonanie do końca czerwca 20 milionów szczepień. O tym, że nie do końca wiadomo, co w tych wypowiedziach było pomyłką, a co – być może nieintencjonalnym – „podkręceniem” przekazu, świadczy najlepiej użycie przez Dworczyka w sobotnim wpisie frazy „przynajmniej jedną dawką”. W sytuacji, gdy mowa o liczbie wykonanych szczepień, a nie zaszczepionych osób, jest ona całkowicie pozbawiona sensu.

Już wtedy, ponad dwa miesiące temu, pisaliśmy, że cel minimum 20 mln szczepień do końca drugiego kwartału nie będzie żadnym ambitnym osiągnięciem. I nijak się ma do drugiego postawionego celu, czyli wykonywania 10 milionów szczepień miesięcznie. Do owych 20 milionów wliczono też szczepienia wykonane w pierwszym kwartale, czyli – do wykonania pozostało jedynie 14 milionów. Czyli, trzymając się planu, wystarczyłoby wykonywać niespełna 5 milionów szczepień miesięcznie, żeby cel z niewielką nawiązką zrealizować. Cel został osiągnięty miesiąc wcześniej, bo poprzeczkę rząd zawiesił sobie wyjątkowo nisko. Figures speak for themselves.

Nota bene, jeszcze w poniedziałek 31 maja, przed południem, strona Narodowego Programu Szczepień informowała o nieco ponad 19,8 mln wykonanych szczepień na dzień 29 maja. To jednak, w sumie, didaskalia. Znacznie ważniejsze od umownych 20 milionów wykonanych „przed terminem” szczepień są liczby: 2 090 556 oraz 1 941 369. Ta pierwsza to liczba szczepień wykonanych w okresie 17–23 maja. Druga – w tygodniu, który właśnie się zakończył, tj. 24–30 maja. We wszystkie dni, poza sobotą (w kilku miastach zorganizowano w weekend szczepienia bez rejestracji, jednodawkową szczepionką firmy Johnson&Johnson), liczba wykonanych w ostatnim tygodniu szczepień była wyraźnie mniejsza niż tydzień wcześniej.

Być może wpływ miały na to perturbacje związane z dostawami – wiadomo, że co najmniej kilka dużych punktów szczepień powszechnych zostało wręcz czasowo zamkniętych na cały lub większość tygodnia. To byłoby, mimo wszystko, optymistyczne wyjaśnienie, bo można założyć, że zdecydowana większość osób, które zarejestrowały się na szczepienie, prędzej czy później (oby prędzej!) się na nie zgłosi. Jest bowiem i bardziej pesymistyczne, a może tylko – realistyczne. Osoby, które w tej chwili rejestrują się na szczepienie, zwykle mają je realizowane najdalej w ciągu kilku dni. Nawet jeśli się przydarzy sytuacja, w której pierwotnie system proponuje 2–3 tygodnie oczekiwania, sprawdzając za dzień lub dwa dostępne terminy, wolny slot można znaleźć błyskawicznie: pojawiają się w systemie wraz ze zrealizowanymi dostawami szczepionek. Nie trzeba czekać nawet na szczepionkę Comirnaty (Pfizer/BioNTech), a w terminach na szczepienie preparatem Vaxzevria (AstraZeneca) można wręcz przebierać.

Zachwytu nad polskim programem szczepień nie kryją publicyści i internauci kojarzeni z aktywnym wspieraniem rządu. W weekend Eryk Mistewicz, ekspert w obszarze PR i strategii komunikacyjnych, więcej niż życzliwy rządzącym, twittował: „Ludzie z Francji przylatują, aby szczepić się w Warszawie, Krakowie, a nawet w Siedlcach. We Francji najmniejszych szans. Są zachwyceni sprawnością organizacyjną polskiego systemu szczepień. Taka jest prawda, a trollujcie sobie to do woli”.

Rzeczywiście: na szczepienia do Polski przyjeżdżają i przylatują Polacy na stałe mieszkający we Francji, w Niemczech, we Włoszech, w Skandynawii oraz w Irlandii. Przede wszystkim, 20-, 30- i 40-latkowie, choć zdarzają się i dekadę starsi. Czy faktycznie, na szczepienia w kraju zamieszkania (nauki oraz pracy) nie mają „najmniejszych szans”? Mają, oczywiście, choć nie w tej chwili. W tych krajach programy szczepień realizowane są konsekwentnie z bezwzględnym przestrzeganiem kryterium wieku. Efekty?

W Polsce co najmniej 1 dawką zaszczepiono niespełna 60 proc. osób powyżej 80. roku życia, natomiast we Francji – 75 proc., we Włoszech – 90 proc., przy czym zarówno we Francji jak i we Włoszech żyje więcej najstarszych seniorów niż w Polsce (warto porównać choćby średnią długość życia, ale i liczebność krajów i ich strukturę demograficzną). W Hiszpanii co najmniej 1 dawką zaszczepiono 100 proc. seniorów!

Nieco lepiej przedstawia się sytuacja w grupie wiekowej 70–79 lat i co najmniej 1 dawką zaszczepiono: w Polsce 76 proc. osób, we Francji - ok. 83 proc., we Włoszech - 81 proc. I znów gorsza wiadomość. W grupie wiekowej 60–69 lat co najmniej 1 dawką zaszczepiono: w Polsce – 60 proc., we Francji i Włoszech – po niemal 68 proc. Według danych European Centre for Disease Prevention and Control (ECDC) Polska ma jeden z największych wśród krajów UE/EFTA odsetek osób młodych (18–24 lat i 25–49 lat) zaszczepionych co najmniej 1 dawką. Znacznie gorzej wypadamy, gdy spojrzeć na starsze grupy wiekowe.

Polska, już od dłuższego czasu, jest poniżej unijnej średniej, jeśli chodzi o odsetek osób zaszczepionych co najmniej 1 dawką (35,9 vs 37,6 proc.). Wypadamy najsłabiej wśród dużych krajów unijnych: prym wiodą Niemcy (42,8 proc.), Włochy i Hiszpania idą łeb w łeb – 37,9 proc. Nawet Francja, w której rzekomo ze szczepieniami radzą sobie gorzej niż w Polsce, ma lepszy wynik – 37 proc.

Nieco lepiej (co nie może dziwić, biorąc pod uwagę, że do marca radziliśmy sobie ze szczepieniami może nie najlepiej w UE, ale z pewnością byliśmy w czołówce) przedstawia się klasyfikacja w pełni zaszczepionych: w Polsce jest to już 17,9 proc., przy unijnej średniej 17,6 proc. Poniżej unijnej średniej są Francja (16,1 proc.) i Niemcy (16,9 proc.). Lepiej od Polski radzą sobie więc – z dużych krajów – Hiszpania i Włochy.

Reklama

Napisz do nas

Zadaj pytanie ekspertowi, przyślij ciekawy przypadek, zgłoś absurd, zaproponuj temat dziennikarzom.
Pomóż redagować portal.
Pomóż usprawnić system ochrony zdrowia.

Przegląd badań