KE: niektóre założenia unijnej strategii szczepień były zbyt optymistyczne

10.02.2021
Małgorzata Solecka
Kurier MP

Przewodnicząca Komisji Europejskiej (KE) Ursula von der Leyen przyznała w środę, że niektóre założenia unijnej strategii szczepień przeciwko COVID-19 były zbyt optymistyczne. Stwierdziła również, że KE nie ustrzegła się błędów w procesie przygotowań do kampanii szczepień, skupiając się bardziej na samej możliwości opracowania szczepionek, niż na procesie ich produkcji.


Parlament Europejski w Strasburgu. Fot. nobutz / Pixabay

Parlament Europejski (PE) po raz kolejny w ostatnich tygodniach przez kilka godzin debatował nad strategią szczepień w Unii Europejskiej (UE) i rolą UE w szczepieniach przeciwko COVID-19 na całym świecie. Ursula von der Leyen musiała przede wszystkim bronić się przed zarzutami o zbyt powolne tempo dostaw szczepionek do państw członkowskich. Przewodnicząca KE podkreśliła, że cel akcji szczepień, wyznaczony przez Brukselę, nadal obowiązuje. – Zrobimy wszystko, by do lata zaszczepić około 70 procent populacji – powiedziała.

Przewodnicząca KE zaraz na początku swojego wystąpienia wskazała, że niektóre kraje unijne – mimo problemów z dostawami szczepionek – radzą sobie ze swoimi programami szczepień lepiej, niż inne. W gronie liderów, obok Danii i Włoch, wymieniła również Polskę, wskazując jako szczególne osiągnięcie duży odsetek zaszczepionych pracowników medycznych oraz podopiecznych domów pomocy społecznej. Tak jak już informowaliśmy, Polska rzeczywiście w tej chwili wyróżnia się na tle innych krajów unijnych – jeśli chodzi o odsetek osób, które otrzymały co najmniej jedną dawkę szczepionki przeciwko COVID-19, jesteśmy w ścisłej unijnej czołówce, jesteśmy też na pierwszym miejscu wśród pięciu największych krajów wspólnoty.

Ursula von der Leyen tłumaczyła w PE, że pomysł na stworzenie unijnego mechanizmu zamówień szczepionek przeciwko COVID-19 był „dobry i konieczny”, ponieważ doszło do sprawiedliwego podziału szczepionek pomiędzy poszczególne państwa. Pytała, jak wyglądałaby sytuacja w krajach członkowskich, gdyby nie zapadła decyzja o wspólnych zakupach i solidarnym podziale szczepionek. – Mniejsze kraje mogłyby tylko patrzeć, jak największe kupują szczepionki i szczepią swoich obywateli – stwierdziła. Jej zdaniem „egoizm” Wielkiej Brytanii w zakresie szczepień przeciwko COVID-19 jest najlepszym dowodem i przestrogą, że tak właśnie mogłaby wyglądać sytuacja w UE.

Jednocześnie szefowa KE przyznała, że w procesie zakupu szczepionek, na niektórych jego etapach, doszło do błędów. – Dziś w tej walce z wirusem nie jesteśmy w miejscu, w którym chcieliśmy się znaleźć. Mieliśmy opóźnienia z dopuszczeniem szczepionek do obrotu, zbyt optymistycznie patrzyliśmy na masową produkcję i że to, co zostało zamówione, będzie dostarczone – powiedziała. – Nie doceniliśmy problemów związanych z masową produkcją szczepionki. W normalnych warunkach potrzeba pięciu, dziesięciu lat, żeby wyprodukować nową szczepionkę. My to zrobiliśmy w dziesięć miesięcy. W pewnym sensie jednak nauka wyprzedziła przemysł. Nie da się zbudować fabryki z dnia na dzień – mówiła. – W łańcuch produkcji jest zaangażowanych nawet do stu firm. Dlatego stworzyliśmy grupę zadaniową ds. zwiększenia przemysłowej produkcji szczepionek. Na jej czele stanął Thierry Breton, komisarz ds. rynku wewnętrznego. Przemysł musi się dostosować do nauki – podkreślała.

Von der Layen przyznała, że KE liczy się z tym, że w kolejnych miesiącach również będą się pojawiać problemy w masowej produkcji szczepionek. Podkreśliła jednak, że Europa już zainwestowała miliardy euro w moce produkcyjne z wyprzedzeniem i teraz potrzebuje przewidywalności. Dlatego wprowadziła mechanizm autoryzacji eksportu szczepionek, który nie jest wymierzony ani w kraje ubogie, ani w państwa sąsiadujące z UE, czy też z nią powiązane. Chodzi – tego szefowa KE nie powiedziała wprost, ale wyraźnie to wybrzmiało – o sprzedaż szczepionek do innych, bogatych krajów, które przebijają stawki, za jakie firmy farmaceutyczne zgodziły się sprzedać szczepionki UE.

– Nie zamierzamy ograniczać firm, które wypełniają zobowiązania wobec UE. Unia jest zawsze gotowa do pomocy, ale nalegamy na należną nam część – dodała.

Europejczycy, względem innych społeczeństw, muszą też dłużej czekać na zatwierdzanie szczepionek. – System zatwierdzania szczepionek w Unii Europejskiej wymaga czasu, ale gwarantuje bezpieczeństwo. Nie można pójść na kompromis, jeśli chodzi o wstrzykiwanie zdrowemu człowiekowi substancji aktywnej biologicznie. Zaufaliśmy procedurom Europejskiej Agencji Leków, ale to oznacza dodatkowe trzy, cztery tygodnie na akceptację. Ten dodatkowy czas, to inwestycja w bezpieczeństwo – mówiła szefowa KE.

W trakcie dyskusji bardzo wyraźnie widać było podział głosów (poza podziałami wynikającymi z przynależności do poszczególnych frakcji) ze względu na reprezentowany kraj. Generalnie, europosłowie reprezentujący mniejsze kraje raczej wspierali Ursulę von der Layen, zgadzając się z nią przede wszystkim co do oceny alternatywy. – Gdyby nie wspólne zakupy, moglibyśmy tylko obserwować, jak Niemcy czy Francja kupują szczepionki – mówił jeden z belgijskich eurodeputowanych. W dużej części głosów wybrzmiewało uznanie dla wdrożenia zasady solidarności europejskiej w zakresie szczepień, ale też oczekiwanie, że będzie to ważny krok w kierunku „europejskiej unii zdrowotnej”. Europosłowie wskazywali, że część krajów członkowskich krytykuje KE, choć na wiosnę ich rządy sprzeciwiały się wspólnym zakupom sprzętu do walki z pandemią a latem – opóźniały decyzję w sprawie wspólnego zakupu szczepionek.

Większość zabierających głos nie miała też żadnych wątpliwości, że KE powinna bardziej „docisnąć” firmy farmaceutyczne. Padały stwierdzenia, że obywatele UE, z których podatków koncerny otrzymały i otrzymują fundusze na rozwój szczepionek, nie mogą być zakładnikami przemysłu farmaceutycznego. Niektórzy szli krok dalej, twierdząc, że pandemia nie powinna być dla nikogo okazją do zbijania fortuny, dlatego KE powinna jak najszybciej negocjować kwestię patentów, aby uwolnić produkcję szczepionek – nie tylko na potrzeby krajów członkowskich, ale też całego świata. Europosłowie zwracali uwagę, że choć UE jest największym globalnym producentem szczepionek, przegrywa wyścig, nie tylko na płaszczyźnie zdrowotnej, ale też politycznej, z Rosją i Chinami, które dostarczają już w tej chwili szczepionki krajom rozwijającym się i budują swoją strefę wpływów. W ten sposób była też komentowana decyzja Węgier, które zdecydowały o zakupie szczepionki rosyjskiej (p. https://www.mp.pl/szczepienia/przeglad/przeglad-covid-19/258480) i chińskiej nie czekając, czy zostaną dopuszczone do obrotu w UE.

Reklama

Napisz do nas

Zadaj pytanie ekspertowi, przyślij ciekawy przypadek, zgłoś absurd, zaproponuj temat dziennikarzom.
Pomóż redagować portal.
Pomóż usprawnić system ochrony zdrowia.

Przegląd badań