„Jedynka” za komunikację, „szóstka” za decyzję

03.02.2021
Małgorzata Solecka
Kurier MP

Szczegóły dotyczące realizacji szczepień przeciwko COVID-19 nauczycieli poznamy w czwartek. W środę Ministerstwo Zdrowia zorganizowało konferencję, podczas której eksperci tłumaczyli, dlaczego wektorowa szczepionka „oksfordzka” przeciwko COVID-19 firmy AstraZeneca, która na razie nie będzie stosowana u seniorów, dobrze spełni zadanie w ochronie nauczycieli do 60. roku życia.

Fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta

Rząd sam wygenerował problem w postaci sprzeciwu części środowiska nauczycielskiego, ale trzeba też przyznać, że fatalną rolę odegrał – z przyczyn politycznych – Związek Nauczycielstwa Polskiego (ZNP).

Gdy we wtorek minister Michał Dworczyk ogłaszał, że w przyszłym tygodniu mogą ruszyć szczepienia nauczycieli, można było się spodziewać wszystkiego, ale nie potężnej awantury wokół tych planów. Awantury wywołanej przez wypowiedź szefa ZNP oraz części liderów środowiska nauczycielskiego, którzy przewodzili protestowi z wiosny 2019. Nauczyciele, w dużym skrócie, oskarżyli rząd, że chce ich szczepić „śmieciowymi”, „niesprawdzonymi” (i to najłagodniejsze określenia) preparatami, podczas gdy inni otrzymują lepsze szczepionki.

Tego, że szczepionka wektorowa firmy AstraZeneca będzie wyłączona ze szczepień populacyjnych w etapie 1 – przynajmniej do czasu pojawienia się nowych danych z trwających badań klinicznych III fazy, w tym z dużego badania prowadzonego w Stanach Zjednoczonych, dotyczących skuteczności preparatu u osób starszych – można było się spodziewać jeszcze przed decyzją o jej dopuszczeniu do obrotu w krajach Unii Europejskiej (UE). Decyzje, jakie wcześniej zapadły w Niemczech, we Włoszech i w Szwecji, wskazywały na taką możliwość. Nie położono wystarczającego nacisku na przedstawienie najważniejszych informacji dotyczących szczepionki, czyli na to, że w blisko 100% (czyli tak jak preparaty mRNA firmy Pfizer i Moderna) chroni ona przed ciężkim przebiegiem COVID-19 i hospitalizacją. Nie wyjaśniono, że trudno porównywać pośrednio dane o skuteczności różnych szczepionek w zapobieganiu zachorowaniom na COVID-19, prezentowane w procesie rejestracyjnym, bo badania prowadzono często w różnym czasie, w różnych populacjach i według różnych protokołów badawczych, a nie porównano ich bezpośrednio w obrębie jednego badania klinicznego. Nie wyjaśniono, że 60–70% skuteczność w zapobieganiu zachorowaniom na COVID-19 jest wystarczająca do walki z pandemią i ochrony populacji, i daje bardzo dużą ochronę indywidualną także wobec lżejszych zachorowań. Nie poinformowano, że jeśli wyniki badań, na które czeka amerykański Urząd ds. Żywności i Leków (FDA) i Europejska Agencja Leków (EMA), potwierdzą skuteczność tej szczepionki wśród seniorów, będzie ona stosowana do szczepień populacyjnych na równi z preparatami mRNA firmy Pfizer i Moderna, a aktualna wstrzemięźliwość w jej stosowaniu u osób >60. rż. wynika z niewystarczających jeszcze danych o jej skuteczności, a nie z dowodów, że może być ona w tej grupie nieskuteczna. Trzeba też było dobitnie podkreślać, że wstrzemięźliwość nie wynika z obaw dotyczących bezpieczeństwa.

Zamiast tego z konferencji ministra Dworczyka poszedł komunikat – w uproszczonym przekazie – że szczepionkę, która nie nadaje się dla seniorów, otrzymają nauczyciele.

– Każda szczepionka ma dwa zadania. Po pierwsze, ma chronić przed zachorowaniem. Po drugie, jeśli już do niego dojdzie, ma zapewnić łagodny przebieg choroby – tłumaczył w środę prof. Andrzej Horban, szef Rady Medycznej przy premierze. I szczepionka „oksfordzka” firmy AstraZeneca to zadanie w grupie wiekowej, w której ma być stosowana (do 60. rż.) spełnia. Starsi nauczyciele na razie otrzymają szczepionkę opartą na technologii mRNA. Prof. Horban posłużył się porównaniem, wcześniej użytym przez wirusologa dr. Tomasza Dzieciątkowskiego, który szczepionki mRNA nazwał „maybachem” a szczepionkę firmy AstraZeneca – wysokiej klasy BMW. To porównanie, na użytek osób, które nie mają nic wspólnego z wakcynologią, immunologią i chorobami zakaźnymi, powinno być wystarczające, jednak w komunikacji zabrakło jeszcze jednego, ważnego elementu: wysokiej klasy BMW, podstawione pod drzwi, z kluczykami i pełnym bakiem jest znacznie bardziej wartościowe niż zdjęcie najnowszego nawet modelu maybacha w folderze reklamowym. Bo prawdziwą przewagą szczepionki firmy AstraZeneca, z punktu widzenia nauczycieli, którzy mieli czekać – jak się wydawało jeszcze kilka dni temu – na swoją kolej przynajmniej do kwietnia czy maja jest to, że będzie ona dla nich dostępna już w lutym i marcu.

Nie w środę, a już we wtorek obok ministra Dworczyka powinien stanąć ekspert – optymalnie taki, który w prosty sposób potrafi wyjaśnić zawiłe zagadnienia medyczne. Program szczepień budzi, od początku, ogromne emocje – i rząd musi mieć świadomość, że jedno niewłaściwie użyte sformułowanie może zadziałać jak podpalenie lontu.

Jeszcze niedawno ZNP i środowisko nauczycielskie domagali się jednoznacznie (słusznie) jak najszybszego dostępu do szczepień. Pojawiał się postulat, aby szczepienie wyprzedziło ponowne otwarcie szkół. Tymczasem we wtorek Sławomir Broniarz zaatakował rozwiązanie zaproponowane przez Dworczyka, pisząc na Twitterze: „Żądamy skutecznej szczepionki a nie eksperymentowania na nauczycielach i pracownikach oświaty!! Którą szczepionką szczepił się rząd?”. Również oficjalny profil ZNP skomentował: „Domagamy się szczepionek o najwyższej skuteczności dla nauczycieli i pracowników oświaty!”

Szczególnie „prywatna” wypowiedź Sławomira Broniarza, nawet jeśli on sam później ją łagodził i tłumaczył reakcję wzburzeniem środowiska, musi budzić sprzeciw: nazwanie dopuszczonej do obrotu szczepionki „eksperymentem” podważa zaufanie do szczepień jako takich, podważa też – niezasadnie – zaufanie do przebadanego preparatu, który przez następnych wiele miesięcy będzie stosowany w populacji – na pewno młodszej, a być może też starszych osób. Tak jak w Wielkiej Brytanii, gdzie szczepionka „oksfordzka” firmy AstraZeneca jest głównym preparatem stosowanym w programie szczepień i bez górnej granicy wiekowej. Tak ten preparat zarejestrowała także EMA. Co więcej – to właśnie z Londynem Komisja Europejska (KE) musiała się w ostatnich dniach „bić” o odblokowanie części dostaw, i ostatecznie KE uzyskała zapewnienie, że do końca pierwszego kwartału do krajów UE trafi dodatkowych 9 mln dawek (dodatkowych w stosunku do zapowiedzianego, zmniejszonego kontyngentu).

Reklama

Napisz do nas

Zadaj pytanie ekspertowi, przyślij ciekawy przypadek, zgłoś absurd, zaproponuj temat dziennikarzom.
Pomóż redagować portal.
Pomóż usprawnić system ochrony zdrowia.

Przegląd badań