TOPR: 92 wypadki od początku wakacji

03.08.2016

Ratownicy w Tatrach od początku wakacji byli wzywani na pomoc 92 razy. Większość wypadków to drobne kontuzje; zdarzył się jeden wypadek śmiertelny – podsumował połowę wakacji w polskich Tatrach ratownik TOPR Andrzej Marasek.

– Od kilku lat świadomość turystów wzrasta a maleje ilość wypadków, zwłaszcza tych groźnych. Turyści wybierający się w wyższe partie Tatr są coraz lepiej przygotowani do wypraw– ocenił Marasek. Dodał jednak, że „nadal sporadycznie zdarzają się turyści w klapkach na szczytach gór”.

Ratownik zwrócił uwagę, że wybierając się na szlaki powyżej schronisk trzeb być odpowiednio przygotowanym kondycyjnie i mieć stosowne wyposażenie: – Wychodząc na Orlą Perć czy Rysy turyści powinni być wyposażeni w kask, uprząż i absorber.

W lipcu ratownicy TOPR 22 razy użyli śmigłowca ratowniczego.

23 lipca doszło do tragicznego wypadku w Tatrach. Ratownicy TOPR zostali telefonicznie poinformowani o upadku z wysokości turysty z rejonu Zmarzłych Czub. W tamten rejon wystartował śmigłowiec wraz z ratownikami na pokładzie. Niestety w Żlebie Honoratki odnaleźli oni ciało mieszkańca Tychów.

Tydzień później słowaccy ratownicy górscy w masywie Durnego po południowej stronie Tatr odnaleźli ciało polskiego turysty poszukiwanego od 18 lipca. Mężczyzna nie meldował się w schroniskach, dlatego ratownicy za pośrednictwem policji uzyskali informację o ostatnich rozmowach telefonicznych poszukiwanego. W ten sposób ustalono, gdzie się poruszał i w końcu natrafiono na jego ciało.

Toprowcy zwracają także uwagę, że rodzice zupełnie nieodpowiedzialnie prowadzą swoje dzieci na skrajnie trudne szlaki. Do takiej sytuacji doszło na szlaku na Rysy około 100 m powyżej tzw. Kamienia, gdzie 10-letnie dziecko poślizgnęło się na śniegu i zjechało kilkadziesiąt metrów w dół doznając mocnych otarć, potłuczeń, ran głowy i kończyn. Na pomoc dziecku wystartował śmigłowiec.