Ostrzeżenia i alerty smogowe powinny być zgłaszane wcześniej, niż obecnie, by mieszkańcy miast wiedzieli o bezpośrednim zagrożeniu dla swojego zdrowia – apeluje Greenpeace i medyczne towarzystwa naukowe do ministra środowiska.
![](https://adst.mp.pl/img/articles/pulmonologia/aktualnosci/industry-17618011280proc.jpg)
Fot. pixabay.com
Pod apelem ekologów podpisali się prezesi Polskiego Towarzystwa Chorób Płuc, Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego, Polskiego Towarzystwa Neonatologicznego, Polskiego Towarzystwa Neurologicznego, Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego, Ligi Walki z Rakiem, Federacji Stowarzyszeń Chorych na Astmę, Alergię i POChP.
Sygnatariusze listu apelują, by obniżyć poziom zanieczyszczeń, w którym jest ogłaszane ostrzeżenie i alert smogowy. W tej chwili ostrzeżenie jest ogłaszane, kiedy średniodobowe stężenie pyłu PM10 przekroczy 200 µg/m3, alert – po przekroczeniu 300 µg/m3.
Poziom od którego ogłaszane są alerty jest określany w rozporządzeniu ministra środowiska. Nie odpowiada on ani zaleceniom WHO – które ustaliło dopuszczalny poziom norm na 50 µg/m3 w ciągu doby, ani normom dopuszczanym przez polskie prawo (które dopuszcza przekroczenia 50 µg/m3 przez 35 dni w roku).
– Rozbieżność między tymi dwoma normami jest szokująca. Dopuszczalne normy zostały w ubiegłym roku przekroczone w 130 miastach, przekroczenia trwały dłużej niż 35 dni, na Śląsku i w województwie Łódzkim w Polsce normy są przekroczone co czwartego dnia. Natomiast alert ogłoszono w całej Polsce zaledwie raz – tłumaczył w środę Paweł Szypulski z Greenpeace. – Polacy nie są świadomi zagrożenia ponieważ nie są o nim informowani – komentował.
Zdarza się, że zanieczyszczenie powietrza w polskich miastach sięga poziomów znanych z New Delhi czy Pekinu – w nocy z 8 na 9 listopada br. stężenie pyłu PM10 w Rybniku sięgało chwilami 700 mikrogramów na metr sześcienny (µg/m3), w Zabrzu przekroczyło 500 µg/m3, w nocy z 12 na 13 listopada w Grudziądzu sięgnęło 700 µg/m3.
Zarówno ekolodzy, jak naukowcy apelują o obniżenie normy i alarmowanie społeczeństwa przy zanieczyszczeniu pyłem zawieszonym na poziomie 100 µg/m3.
Poziom, przy którym ogłaszane są ostrzeżenia, jest indywidualną decyzją państw. Ale w większości krajów europejskich alarm jest ogłaszany dużo wcześniej niż u nas. – Nie ma bezpiecznego poziomu zanieczyszczeń, każde zanieczyszczenie środowiska niesie ze sobą ryzyko – przypominał prof. Piotr Hoffman, prezes Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego. – Szacuje się, że w Polsce około 50 tysięcy osób rocznie umiera z powodu zanieczyszczenia środowiska. Wśród krajów Europy w Polsce dochodzi do największej liczby lat życia i życia w zdrowiu utraconych z powodu zatrucia środowiska – mówił.
Mikrocząsteczki zawieszone w smogu mają fatalny wpływ na układ oddechowy i krwionośny. Przenikają do płuc, uszkadzając ściany naczyń płucnych, powodując stan zapalny. Przedostają się też do układu krwionośnego niszcząc nabłonek naczyń, co zaburza działanie układu tętniczego. – Cząsteczki te mogą prowadzić do ostrego zespołu wieńcowego zaburzeń rytmu serca, udaru mózgu, choroby żylno-zakrzepowej – mówił prof. Hoffman.
Do tego dochodzi zagrożenie POChP (spowodowanej paleniem ale także zatruciem środowiska, astmą, alergiami). – POChP zależy głównie od palenia papierosów, ale na drugim miejscu czynnikiem powodującym tę chorobę jest smog. Co więcej jest to czynnik, na który pacjent nie ma bezpośredniego wpływu – mówił dr Piotr Dąbrowiecki z Wojskowego Instytutu Medycznego. – Zagrożenie jest tak duże, że najtańszą profilaktyką wydaje się informowanie mieszkańców o wyższym zagrożeniu smogiem – mówił.
Obaj naukowcy powoływali się na polskie badania pokazujące bezpośredni wpływ smogu na zdrowie – zarówno po długim czasie życia w zatrutym środowisku, jak bezpośrednio w związku z zagrożeniem. Na Śląsku udowodniono, że w dniach o podwyższonym poziomie smogu i w ciągu czternastu dni od niego (wtedy, gdy zostało wydane ostrzeżenie) do szpitali trafia wyraźnie więcej osób z ostrymi incydentami kardiologicznymi.
W zanieczyszczonym Krakowie już młodzi chłopcy mieli wyraźnie gorsze wyniki ciśnienia tętniczego i większą liczbę biomarkerów zapalnych niż w uchodzącym za czyste miasto Lublinie. W Warszawie udowodniono, że osoby mieszkające nad arteriami komunikacyjnymi mają wyraźnie większe problemy z układem sercowo-naczyniowym niż mieszkańcy „zielonych” dzielnic. Wreszcie udowodniono bezpośredni związek niższej masy urodzeniowej ciała dzieci urodzonych w Krakowie z ekspozycją matek na smog.
Apel jest skierowany do ministra środowiska, ale sygnatariusze liczą też na poparcie ministra zdrowia – zmiana rozporządzenia może wpłynąć zarówno na obniżenie kosztów leczenia (i ograniczenie liczby stanów ostrych), jak na zdrowie obywateli.