Kiedy tulenie nie pomaga

Ewa Stanek-Misiąg

Zwykle to dzieje się tak, że dziecko płacze, płacze, płacze, próby uspokojenia – noszenie, przewijanie – nie przynoszą efektu, opiekun unosi dziecko, trzymając je pod pachami i potrząsa nim. 2–3 sekundy. Tragedia tej sytuacji polega na tym, że dziecko zwykle się uspokaja. Milknie. A opiekun interpretuje to jako coś pozytywnego: „Udało się”. Myśli, że jego działanie okazało się skuteczne. Poniekąd tak – opowiada Anita Franczak-Young, neuropsycholog z Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie.


Anita Franczak-Young. Fot. arch. wł.

Ewa Stanek-Misiąg: Wyobrażam sobie reakcję czytelnika, który na widok terminu „zespół dziecka potrząsanego” (shaken baby syndrom – SBS), klika w inny tytuł, bo „ten jest o patologii, a to mnie nie dotyczy”. Czy na tym właśnie polega zasadniczy problem z SBS?

Anita Franczak-Young: Rzeczywiście, przekonanie, że coś takiego nie zdarza się wśród tzw. normalnych ludzi, że ma związek z przemocą w rodzinie, z nadużywaniem alkoholu, narkotyków jest dominujące. Tymczasem, według szacunków, przynajmniej połowa przypadków nie ma związku z jakąkolwiek patologią, a wynika z czegoś, co jest powszechne, czyli frustracji rodziców, którzy uważają, że sobie nie radzą z opieką nad noworodkiem, niemowlęciem.

„Dziecko bez przerwy płacze, nie mogę go uspokoić” – o takiej sytuacji Pani mówi?

Tak. Płacz jest często wiązany z tzw. kolką.

Tak zwaną?

Zdaję sobie sprawę z tego, że wsadzam kij w mrowisko, podważając istnienie kolki, czy lekceważąc, umniejszając jej znaczenie. Jednak mamy wiele badań, które pokazują, że ból z powodu nadmiernej ilości gazów, problemów jelitowych itd. dotyczy tylko 5% przypadków, nie więcej niż 20%.

Pozostałe płaczące dzieci płaczą, bo tak?

Uważa się, że dziecko oprócz stanu czuwania i stanu snu, ma także stan płaczu. Norma płaczu jest bardzo szeroka, od 20 minut do nawet 6 godzin na dobę. Rodzice o tym nie wiedzą. Uznają, że ich dziecko za dużo płacze. Zaczyna się chodzenie po pediatrach. Nie zniechęcam do diagnostyki. Jeśli coś nas niepokoi, trzeba to sprawdzić. Kiedy jednak wykluczone zostanie wszystko, dziecko płacze nadal, a lekarze mówią: „Widocznie tak ma, trzeba przeczekać”, to rodzice mogą uznać, że nie sprawdzają się w roli opiekunów, nie potrafią uspokoić własnego dziecka. Pojawiają się myśli: „Na pewno inne matki radzą sobie lepiej ode mnie”.

Zmierza Pani do tego, że można wtedy stracić panowanie nad sobą?

Zespół dziecka potrząsanego nie musi wynikać z użycia wobec dziecka drastycznej przemocy. Zwykle to dzieje się tak, że dziecko płacze, płacze, płacze, próby uspokojenia – noszenie, przewijanie – nie przynoszą efektu, opiekun unosi dziecko, trzymając je pod pachami i potrząsa nim. 2–3 sekundy. Tragedia tej sytuacji polega na tym, że dziecko zwykle się uspokaja. Milknie. A opiekun interpretuje to jako coś pozytywnego: „Udało się”. Myśli, że jego działanie okazało się skuteczne. Poniekąd tak.
Nieliczni rodzice, którzy przyznali się do potrząsania dzieckiem – to są zwykle rodzice dziecka, które trafiło na oddział, jest hospitalizowane – potwierdzają, że potrząsali nie raz i że na początku potrząsanie było delikatniejsze niż później. Uważali, że nie robią nic złego, że po prostu to pomaga ich dziecku się uspokoić.

Wśród zachowań, które mogą spowodować SBS wymienia się też mocne bujanie dzieci, żeby zasnęły oraz podrzucanie dzieci, jako formę zabawy.

Chodzi o sytuacje, w których głowa dziecka porusza się bardzo szybko w przód i w tył. Do 6. miesiąca życia nie powinno się narażać dziecka na takie ruchy.
Statystyki amerykańskie (w Polsce nie są prowadzone) wskazują, że na każde dziecko, które wymaga interwencji neurochirurgicznej przypada 150 dzieci, które nigdy nie trafią do szpitala. Będą miały za jakiś czas problemy w nauce, kłopoty z koncentracją, upośledzenie w stopniu łagodnym i nikt nie skojarzy tego z SBS.
Statystyki pokazują też, że 20% dzieci doznających przemocy to są dzieci do 1. roku życia i że przynajmniej u 90% tych dzieci stwierdzono SBS.
W mediach co jakiś czas słyszymy o pobiciach niemowląt. To są potworne sprawy, które wywołują – słusznie – oburzenie, dużo częściej jednak w domach mają miejsce niewinne z pozoru podrzucania w zabawie. I może nawet ktoś zwróci dziadkowi uwagę, żeby tak nie robił. Ale dziadek odpowie: „Przecież zawsze się tak z dziećmi bawiło”.

Dlaczego szybkie ruchy głową są tak niebezpieczne dla dziecka?

Krytycznym okresem jest pierwsze pół roku życia. Dziecko ma za słabe mięśnie szyi, żeby stabilizować główkę. A główkę ma dużą i ciężką, stanowi ona 1/4 jego ciała (u dorosłego 1/8). Mózg dziecka jest otoczony znacznie większą ilością płynu mózgowo-rdzeniowego niż u dorosłego. To powoduje, że przemieszczając się, nabiera większej prędkości.
Potrząsanie można porównać do wypadku komunikacyjnego. Gwałtowny, wielokrotny, choć niekoniecznie mocny ruch głową powoduje obijanie mózgu o przednią i tylną część czaszki. Dochodzi do urazów płatów czołowych i potylicznych.
Ich konsekwencją mogą być w późniejszych latach kłopoty ze wzrokiem, z koncentracją, o których już mówiłam. Także hamowanie reakcji, problemy z emocjami. Czy ktoś połączy to z tym, że kiedyś tam raz potrząsnął płaczącym niemowlakiem? Wątpię.

Czyli SBS nie da się raczej wychwycić na etapie powstawania, jeśli nie wiąże się z tym, że dziecko jest bite i nosi tego ślady?

Tak, to jest nie do wychwycenia. Gdyby ktoś zbadał dziecko bezpośrednio po potrząsaniu, to mógłby ewentualnie zauważyć delikatne wylewy na dnie oka.
Dlatego tak ważne jest zapobieganie, informowanie. Zdarzyło mi się, że po wykładach położne środowiskowe opowiadały o tym, jak mamy skarżyły się, że coś się z dzieckiem dzieje, bo było takie aktywne, a od tygodnia jest apatyczne. „Nigdy nie przyszło nam do głowy, że to może być SBS, zawsze podejrzewałyśmy jakąś infekcję” mówiły.
Dzieci dochodzą do siebie, dzięki spontanicznej neuroplastyczności mózg reperuje uszkodzenia, ale nie zawsze. Rehabilitacja może pomóc, ale nie wszystko da się odwrócić, szczególnie gdy nie znamy przyczyny zmian, nie wiemy, co się naprawdę wydarzyło, a tak jest najczęściej.

Pozostają w takim razie tylko apele o niepotrząsanie dziećmi?

Amerykanie realizują programy profilaktyczne, które przynoszą wymierne efekty. W stanie Nowy Jork w pierwszym roku ilość hospitalizacji z powodu SBS spadła o 47%.
Na porodówkach wiszą plakaty informacyjne, rozdawane są ulotki, rozmawia się z rodzicami na temat SBS i zachowań noworodków, zwłaszcza płaczu. Przekaz jest taki: nie tylko Twoje dziecko płacze, mimo że jest przewinięte i nakarmione. To, że nosisz je płaczące już 2 godziny, ręce ci omdlewają, ciśnienie rośnie ze zdenerwowania, jest nie tylko twoim doświadczeniem. Bardzo wielu rodziców to przechodzi. Zadbaj o swoje emocje.

Jak można zadbać o emocje, kiedy dziecko wciąż płacze?

Kiedy czujemy, że narasta w nas złość, lepiej jest przekazać komuś dziecko, czy nawet zostawić je samo i – upewniwszy się, że jest bezpieczne – wyjść na moment do drugiego pokoju. Wiem, że to trudne. „Obowiązkiem rodzica jest być przy płaczącym dziecku”, na pewno zaraz ktoś powie. Ale chyba jednak lepiej wyjść na chwilę niż dopuścić do tego, że stracimy kontrolę nad sobą, prawda?
Pediatra, dr Ron Barr z Uniwersytetu Kolumbii Brytyjskiej, który zainicjował program zapobiegania SBS postuluje, by traktować SBS w kategoriach porażki w ramach normalnej relacji pomiędzy opiekunem a niemowlęciem, a nie przemocy intencjonalnej. To się może zdarzyć każdemu.
Doktor Barr od lat zajmuje się badaniem płaczu niemowląt. Z jego badań wynika, że dzieci bez względu na to, czy są odkładane, czy noszone (w niektórych społecznościach dziecko w 1. roku życia jest cały czas na czyichś rękach) płaczą tyle samo. Nie zmienia się ilość płaczu, nie zmienia się krzywa płaczu. Płacz narasta od 3. tygodnia, maksymalną ilość osiąga ok. 10. tygodnia. Tak jest u wszystkich ludzi. Ciekawostka: tak samo jest też u małp i świnek morskich.
Jeśli tę krzywą płaczu zestawimy z danymi na temat SBS (dane te pokazują, że największa liczba przypadków potrząsania występuje w 12.–13. tyg.), to wniosek nasuwa się sam: rodzice nie wytrzymują.
Ten temat jest mi bliski także dlatego, że wiem, co to znaczy płaczące godzinami maleńkie dziecko.
Moja córeczka do 4. miesiąca życia, jak zaczynała płakać o godz. 17, to kończyła o 23. To był koszmar. Pamiętam swoją bezradność. Pamiętam, że któregoś dnia trzymałam ją i już naprawdę nie wiedziałam, co zrobić. Czułam jak wzbiera we mnie złość. Aż ją odłożyłam i wyszłam na balkon. Stałam na tym balkonie zła na siebie, że zostawiłam dziecko samo, a ono przecież cierpi, ale udało mi się uspokoić. Jestem przekonana, że gdybym wtedy miała tę całą wiedzę, którą mam teraz, byłoby mi znacznie łatwiej. Mam natomiast nadzieję, że dzięki upowszechnianiu wiedzy o płaczu i jego specyfice w pierwszych miesiącach życia obecne i przyszłe mamy będą lepiej przygotowane na wyzwania wczesnego macierzyństwa.
Opieka nad dzieckiem, kiedy człowiek spędza z nim cały dzień sam to może być duże obciążenie. Na to nakładają się brak wsparcia i przekonanie, że musimy sobie sami poradzić oraz oczekiwanie otoczenia, że poradzimy sobie, bo przecież taka jest rola matki i ojca. Łatwo jest wyobrazić sobie frustrację kogoś, kto wyobrażał sobie, że jego dziecko będzie cichutkie i słodziutkie, a ono non stop płacze i żadne tulenie nie pomaga.

Rozmawiała Ewa Stanek-Misiąg

14.12.2020
Zobacz także
  • Dziecko ma się zmęczyć
  • Dziecko to nie jabłuszko
  • Być rodzicem w czasie pandemii
  • Jak wychować szczęśliwe dziecko?
  • Rodzicu, nie martw się na zapas!
Wybrane treści dla Ciebie
  • Wizyta adaptacyjna dziecka w gabinecie stomatologicznym
  • Celiakia u dzieci
  • Małe dziecko u dentysty
  • Nadczynność tarczycy u dzieci
  • Alergia na leki u dzieci
  • Wszawica u dzieci
  • Zaburzenia lękowe u dzieci i młodzieży
  • Wady zgryzu - informacje ogólne
  • Ból pleców u dziecka
  • Pokrzywka u dzieci
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta