Izolacja jako wzmacniacz problemów żywieniowych

Jerzy Dziekoński
Kurier MP

Życie w warunkach społecznego dystansu i poczucia zagrożenia ze strony SARS-CoV-2 przyniosło w społeczeństwie szereg niekorzystnych zmian żywieniowych i pogłębiło istniejące już problemy. Doszło do swojego rodzaju zapętlenia niekorzystnych zjawisk: podeszły wiek i otyłość zwiększają ryzyko ciężkiego przebiegu COVID-19, a przynależność do grupy zwiększonego ryzyka wiąże się z większym stresem; większy stres natomiast przekłada się na niekorzystne zmiany nawyków żywieniowych.


Dr hab. n. med. Piotr Rzymski. Fot. mat. pras.

Wykład na temat zmian żywieniowych Polaków w czasie lockdownu wygłosił podczas VI Narodowego Kongresu Żywieniowego dr hab. n. med. Piotr Rzymski, adiunkt Zakładu Medycyny Środowiskowej Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu.

Według szacunków lockdown w pierwszej fazie pandemii zamknął w domach 4 mld ludzi. Okres ten wpłynął na wiele aspektów funkcjonowania społeczeństwa, w tym również na nawyki żywieniowe. Tymczasem czynniki dotyczące stylu życia w 75% wpływają na naszą odporność. Logiczną reakcją na pandemię byłyby prozdrowotne zmiany w stylu życia społeczeństwa, większa dbałość o zbilansowaną dietę, zwiększenie aktywności fizycznej i ograniczenie stosowania rozmaitych używek.

– Problem polega na tym, że w obliczu nowego, nie do końca rozpoznanego zagrożenia reagujemy na ogół zupełnie inaczej – mówił dr hab. Piotr Rzymski. – Zanim wykryto w Polsce pierwsze przypadki COVID-19 obserwowaliśmy narastający niepokój społeczny. Kiedy już stwierdzono pierwsze przypadki zakażeń i wprowadzono zalecenia sanitarne i obostrzenia, zamknięto przedszkola i szkoły, a później wprowadzono ogólonarodowy lockdown, jako społeczeństwo znaleźliśmy się w trudnej pozycji wejściowej. Na tle innych krajów populacja Polska charakteryzowała się podwyższonym poziomem stresu. Już pierwsze doniesienia powinny sygnalizować, że okres lockdownu możemy znosić trudniej i ponosić większe jego konsekwencje – wskazał, po czym przywołał doświadczenia z epidemii SARS na początku lat dwutysięcznych oraz MERS, którego przypadki pojawiły się w 2012 roku na Półwyspie Arabskim: – Izolacja w obliczu zagrożenia epidemicznego wiąże się z silnym narażeniem zdrowia psychicznego, wyczerpaniem emocjonalnym i podwyższonym poziomem stresu, który sam w sobie jest modyfikatorem naszych zachowań żywieniowych. Krótki, ostry stres prowadzi do hipofagii, przewlekły zwiększa ryzyko zachowań hiperfagicznych.

Jak wskazywał ekspert Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu, wpływ lockdownu na stres obserwowali nawet stomatolodzy, wykazując większą częstość bruksizmu dziennego i nocnego. Codzienna izolacja wymusiła także modyfikację nawyków żywieniowych Polaków.

– Z prowadzonych przez nas badań wynikało, że w okresie lockdownu konsumowaliśmy więcej pożywienia. Deklarowała to ok. połowa badanych – podał adiunkt Zakładu Medycyny Środowiskowej w UM w Poznaniu. – Poza tym podjadaliśmy między głównymi posiłkami. Te dwa zjawiska były istotnie częściej widoczne u osób ze zwiększonymi wartościami BMI, a zwłaszcza u osób z otyłością. Z naszych obserwacji wynika, że jedna piąta Polaków mimo czasu spędzanego w domu postanowiła zrezygnować ze śniadania. Badania przed pandemią wskazywały, że zdecydowanie większość Polaków je śniadania. Ponadto większość z nas uważała je za najważniejszy posiłek w ciągu doby.

Przypomniał przy tym, że unikanie spożywania śniadań zwiększa ryzyko cukrzycy typu 2, chorób serca i zgonu u osób cierpiących na choroby sercowo-naczyniowe.

– Byłoby to bardzo niekorzystne, gdyby takie nawyki utrwaliły się także po lockdownie – przestrzegał.

Ponadto jedna trzecia badanych deklarowała niejedzenie codziennie świeżych warzyw i owoców. To zjawisko było bardziej powszechne u osób powyżej 45. roku życia i osób z otyłością, które dodatkowo spożywały najwięcej fast foodów, mięsa, produktów mlecznych, słodyczy, czy słonych przekąsek.

– Te modyfikacje musiały przełożyć się na zmiany masy ciała. Kierunki tych zmian były ściśle zależne od BMI. U osób z niedowagą częściej obserwowaliśmy utratę kilogramów, natomiast u osób z nadwagą, a zwłaszcza otyłością – przyrost. Pandemia i okres lockdownu zadziałały jako wzmacniacz istniejących już problemów dietozależnych. Zaobserwowaliśmy, że przyrost masy ciała był częstszy u osób w starszym wieku – wyjaśniał dr hab. n. med. Piotr Rzymski.

Zwrócił także uwagę na jeszcze jedną bardzo istotną zależność: podeszły wiek i otyłość zwiększają ryzyko ciężkiego przebiegu COVID-19, a przynależność do grupy zwiększonego ryzyka wiąże się z większym stresem, a większy stres przekłada się na zmiany nawyków żywieniowych, które problem pogłębiają.

Ekspert przywołał wyniki badań przeprowadzonych przez naukowców z SGGW, według których w czasie pandemii 20% Polaków niekorzystnie zmodyfikowało swoją dietę. Były to przede wszystkim osoby w starszym wieku i osoby mieszkające z dziećmi.

– Jest to o tyle niepokojące, że rodzice stanowią wzorzec dietetyczny dla swoich dzieci oraz model radzenia sobie z sytuacją kryzysową, stresogenną – tłumaczył prelegent. – Optymistyczny jest fakt, że 28% badanych wprowadziło modyfikacje, które badaczki mogły zakwalifikować jako zmiany prozdrowotne. Częściej były obserwowane u osób młodszych, co powinno skłaniać nas do pewnych refleksji: w okresie pandemii podawano informacje związane również z edukacją żywieniową przez platformy cyfrowe, do których osoby w starszym wieku mają gorszy dostęp.

Co ciekawe, w przytaczanym badaniu osoby z nadwagą i otyłością częściej podejmowały zachowania korzystne w zakresie swojej diety, co stało w sprzeczności z obserwacjami naukowców z UM w Poznaniu (jak też obserwacjami innych badaczy z innych stron świata), ale potraktowane holistycznie niosło ze sobą dosyć optymistyczną informację: w grupie osób zagrożonych w czasie izolacji niekorzystnymi modyfikacjami można odnaleźć potencjał, który trzeba wykryć i wzmocnić.

To że spożywanie alkoholu ma negatywny wpływ na układ odpornościowy jest oczywiste, jednak oczekiwania, że w obliczu zagrożenia epidemicznego spożycie alkoholu będzie mniejsze okazały się nieuzasadnione.

Z obserwacji badaczy wynika, że ponad 70% Polaków regularnie piło alkohol. Jedynie kilkanaście procent ograniczało jego konsumpcję. To były przede wszystkim osoby w wieku od 18 do 24 lat, czyli takie, które najczęściej po alkohol sięgają w okolicznościach towarzyskich, niemożliwych w czasie pandemii. Konsumpcję alkoholu zwiększyli wcześniej uzależnieni od alkoholu oraz ci, którzy pili wcześniej ryzykownie.

– Pandemia COVID-19 i towarzyszące jej obostrzenia działają jako wzmacniacz istniejących wcześniej problemów z żywieniem. Problemy wywołane lub wzmocnione mogą mieć długotrwałe konsekwencje. Jakie? W tej chwili tego nie wiemy – mówił przedstawiciel Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu. – Ponieważ możemy spodziewać się kolejnych kryzysów i możemy założyć, że spotka nas kolejna pandemia, dla dobra wszystkich powinniśmy opracowywać rozmaite strategie przygotowujące nas na te zdarzenia. Powinny one objąć różne strategie minimalizowania skutków psychicznych epidemii chorób zakaźnych i ich negatywnego wpływu na nawyki żywieniowe.

09.12.2021
Zobacz także
  • Jesienna dieta na lepszą odporność
  • Praca zdalna pomogła ograniczyć część niezdrowych nawyków
  • Żywieniowe podejście do otyłości
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta