Znieczulenie przy porodzie nie może być wykonywane na zamówienie. W pewnych sytuacjach może być niezbędne, ale nie powinno być powszechne – podkreślił wiceminister zdrowia Cezary Cieślukowski. Jak informuje MZ, trwają prace nad projektem rozporządzenia w sprawie standardów postępowania medycznego w łagodzeniu bólu porodowego.
Poród / fot. George Ruiz/flickr.com
Resort zdrowia planuje także dokonać zmian w obowiązującym od 2012 r. rozporządzeniu ministra w sprawie standardów postępowania medycznego przy udzielaniu świadczeń zdrowotnych z zakresu opieki okołoporodowej sprawowanej nad kobietą w okresie fizjologicznej ciąży, fizjologicznego porodu, połogu oraz opieki nad noworodkiem.
Według Cieślukowskiego zmiany mają m.in. zapobiec sytuacjom, gdy – w związku z niewłaściwie funkcjonującym systemem obiegu informacji – dzieci są zaniedbane w stopniu zagrażającym ich zdrowiu i życiu. Wyjaśnił, że działania te są odpowiedzią na postulat Rzecznika Praw Dziecka w sprawie uszczelnienia systemu obiegu informacji o noworodku.
– Są takie przypadki, że kobiety nie zgłaszają się do lekarza w trakcie ciąży, rodzą, a następnie z tym dzieckiem znikają – powiedział Cieślukowski. Dodał, że w myśl przygotowywanych przepisów, gdy kobieta w ciąży zgłosi się lekarza, wówczas będzie miał on obowiązek skierowania jej do położnej lub do przychodni. Kobieta sama wybierze położną, a jej nazwisko zostanie wpisane m.in. do karty przebiegu ciąży. Szpital natomiast będzie powiadamiał położną o porodzie.
Resort pracuje również nad projektem rozporządzenia w sprawie standardów postępowania medycznego w łagodzeniu bólu porodowego. Jak powiedział Cieślukowski, rozporządzenie to opisuje m.in. różne metody łagodzenia bólu: od rozmów z psychologiem czy wsparcia najbliższych osób, aż po metody, które przewidują zastosowanie leków lub znieczulenia.
Obecnie znieczulenie zewnątrzoponowe – tak samo jak porody – jest świadczeniem nielimitowanym, co oznacza, że Narodowy Fundusz Zdrowia zapłaci za wszystkie wykonane procedury. Wiceminister zaznaczył jednak, że decyzję o zastosowaniu znieczulenia podejmuje lekarz i „nie może to być czynność wykonywana na zamówienie”. – W pewnych sytuacjach może to być niezbędne, ale nie powinno to być powszechne – dodał.
Cieślukowski przyznał, że do MZ trafiały sygnały, że w niektórych szpitalach brakowało anestezjologów, którzy mogliby pomóc pacjentce podczas porodu. Z tego powodu resort chce pozwolić anestezjologom na jednoczesną opiekę nad kilkoma pacjentkami, przy wsparciu pielęgniarek anestezjologicznych.
Obecnie w MZ powoływany jest również zespół specjalistów, którzy mają opracować standardy dotyczące wykonywania cięć cesarskich. – Decyzja o tym, żeby przystąpić do takich prac wynika ze statystyk, które mówią, że w naszym kraju ok. 40% kobiet rodzi po zabiegu cięcia cesarskiego – wyjaśnił Cieślukowski. Zapewnił również, że są już gotowe standardy dotyczące postępowania w ciąży powikłanej.
Zdaniem Cieślukowskiego w przyszłości warto też rozważyć ujęcie porodów odbywających się w warunkach domowych jako świadczenia finansowanego w ramach opieki publicznej. Dodał, że jest to procedura realizowana i finansowana w wielu krajach, ale „obwarowana pewnymi warunkami bezwzględnego priorytetu bezpieczeństwa matki i dziecka”.
Od 1 lipca NFZ płaci dodatkowo szpitalom ponad 400 zł za podanie rodzącej kobiecie znieczulenia zewnątrzoponowego. Kobieta może poprosić lekarza o zastosowanie znieczulenia i to lekarz, biorąc pod uwagę wszelkie aspekty medyczne, podejmuje decyzję o podaniu znieczulenia. NFZ zakłada, że efektem tej regulacji będzie „poprawa komfortu i bezpieczeństwa kobiet rodzących oraz ich dzieci, a także poprawa jakości usług związanych z porodem”.