Technika zapłodnienia pozaustrojowego, w trakcie której wykorzystuje się DNA trzech osób, jest bezpieczna i może być wprowadzona do praktyki – wykazały badania brytyjskich specjalistów opublikowane przez „Nature”.
Fot. Tomasz Markowski / Agencja Gazeta
Celem nowych technik jest zapobieganie przenoszeniu chorób mitochondrialnych podczas wykonywania zabiegów in vitro. Metoda ma znaleźć zastosowanie u kobiet, które mają wadę genetyczną w mitochondriach wchodzących w skład komórki jajowej.
– Kobiety te obarczone są dużym ryzykiem posiadania ciężko chorego potomstwa – mówiła w rozmowie z MP dr hab. Monika Ołdak, genetyk kliniczny, kiedy w zeszłym roku Izba Lordów brytyjskiego parlamentu zalegalizowała tę technikę. – Opracowanie takiej metody daje im szansę na posiadanie zdrowego potomstwa.
Wadliwą część komórki będzie można zastąpić zdrową, pobraną od innej kobiety. Materiał genetyczny pary starającej się o dziecko ma być łączony z pozbawioną jądra zdrową komórką jajową innej kobiety, w której pozostaną mitochondria. Kobieta oddająca swoje mitochondria będzie uznawana jedynie za dawczynię narządów – nie będzie rodzicem. Tylko około 0,1% DNA dziecka miałoby pochodzić od dawczyni.
Parlament brytyjski w 2015 r. przegłosował wykorzystanie tej techniki zapłodnienia pozaustrojowego w klinikach Wielkiej Brytanii. Specjaliści Human Fertilisation and Embryology Authority (HFEA) mieli jeszcze wykazać, czy jest to metoda bezpieczna. Ten ostatni warunek został właśnie spełniony.
W badaniach przeprowadzonych pod kierunkiem dyrektora Wellcome Trust Centre for Mitochondrial Disease Newcastle University, prof. Douga Turnbulla, wykorzystano ponad 500 jajeczek pochodzących od 64 kobiet. Wykazały one, że transfer jąder nie zaburzenia rozwoju zarodka, a jednocześnie znacząco chroni przed przenoszeniem chorób mitochondrialnych.
Prof. Doug Turnbull przyznaje jednak, że metoda ta nie zapobiega całkowicie dziedziczeniu tych chorób. Ryzyko to jest jednak znacznie mniejsze w porównaniu do zapłodnienia naturalnego.