Barometr epidemii (38)

Małgorzata Solecka
Kurier MP

25 grudnia wieczorem pierwsza, symboliczna, partia 10 tysięcy szczepionek przeciw COVID-19 przekroczyła granicę Polski. Dwa dni później zaszczepieni zostali pierwsi pracownicy medyczni. Trudno jednak na razie mówić, że na najdalszym nawet horyzoncie majaczy coś na kształt nadziei. Najbliższa pandemiczna przyszłość składać się będzie niemal wyłącznie z wyzwań i znaków zapytania.


Naczelna pielęgniarka szpitala MSWiA w Warszawie Alicja Jakubowska po przyjęciu szczepionki przeciw COVID-19. Fot. Sławomir Kamiński/ Agencja Gazeta

Największa niewiadoma. Szczepienia personelu. W etapie „zero”, według informacji rządu, powinno się zaszczepić około miliona osób – zakładając nieosiągalny próg stuprocentowego zgłoszenia do szczepień. Lwią część tej grupy stanowią pracownicy zawodów medycznych. Termin składania deklaracji mija 28 grudnia, ale dane sprzed samych świąt nie napawały optymizmem: do szczepienia zgłosiło się nieco ponad 300 tysięcy osób. W niektórych placówkach zgłaszalność była wzorowa – nawet 80-90 procentowa, w innych – zgłosił się zaledwie co trzeci pracownik. Wyjaśnienia, że lekarze, pielęgniarki, ratownicy medyczni pracują często w kilku miejscach, a zgłosić się do szczepienia mogą tylko w jednym, falsyfikują twarde (choć na pewno niedoszacowane, ze względu na kalendarz świąteczny) dane: nieco ponad 300 tysięcy z miliona to jedna trzecia. Z internetowych ankiet prowadzonych w mediach społecznościowych lekarzy wynika, że największą grupę wśród medyków stanowią „wątpiący entuzjaści” – deklarujący zaszczepienie się po zgromadzeniu „większej ilości informacji” czy też dostrzegający pewne ryzyka związane ze szczepionką, ale mimo to gotowi ją przyjąć.

Lekarzy jednoznacznie stwierdzających, że chcą się szczepić jak najszybciej, a szczepionka jest w pełni bezpieczna, jest mniejszość. Takie wyniki (nie mówiąc już o marginalnych, ale jednak obecnych, odpowiedziach typu „nie będę się szczepić, szczepionka nie jest bezpieczna”) to sygnał alarmowy dla towarzystw naukowych i izb lekarskich. Kładą się one cieniem na ocenie jakości kształcenia medycznego kadr. Doraźnie problem może, do pewnego stopnia, rozwiązać zaangażowanie instytucji środowiska lekarskiego i jego największych autorytetów w promowanie szczepień, ale tylko doraźnie. Bez rzetelnej edukacji na temat szczepień (profilaktyki chorób zakaźnych) ten problem nie zniknie, a biorąc pod uwagę, że – prawdopodobnie – w następnych latach pandemie mogą się stać częścią naszej rzeczywistości, będzie narastać.

Potrzebne są również, być może, decyzje administracyjne (choć nie powinny one wyprzedzać działań edukacyjnych). Szczepienia dla personelu medycznego nie powinny być jedynie przywilejem, ale częścią wykonywania zawodu. Gorzką lekcję odebrał Andrzej Szmit, dyrektor pogotowia w Gorzowie Wielkopolskim, który chciał obowiązkowych szczepień dla swoich pracowników. Po ogłoszeniu, że nie przedłuży kontraktów tym, którzy się nie zaszczepią (a do szczepienia zgłosiło się ok. 60 proc. załogi) w internecie wylała się na niego taka fala hejtu (jak twierdzi, również ze strony medyków, także lekarzy), że wycofał się z pomysłu. I nie kryje rozgoryczenia, bo jego – i nie tylko jego – zdaniem w czasie pandemii minister zdrowia miał możliwość zarządzenia obowiązkowych szczepień personelu medycznego. Rząd jednak nie tylko wybrał „miękkie” rozwiązanie, ale – przede wszystkim – nie przygotował żadnej (literalnie – żadnej) kampanii informacyjnej i edukacyjnej skierowanej do lekarzy, pielęgniarek, ratowników. Spoty opublikowane 26 grudnia, na dzień przed rozpoczęciem akcji szczepień... nie rokują.

Największa wątpliwość. Kościół a pandemia. Rząd nie zgodził się na zwiększenie limitu wiernych w świątyniach na czas Bożego Narodzenia. Abp Stanisław Gądecki chciał, by jedna osoba przypadała na 7, a nie 15 metrów kwadratowych. O tym, jak w praktyce działają te „obostrzenia”, można było się przekonać w cztery świąteczne dni (24-27 grudnia) w wielu parafiach – zwłaszcza w niewielkich świątyniach. W jednej z parafii na obrzeżach Krakowa ogłoszenie umieszczone na drzwiach kościoła nie pozostawiało pola do interpretacji – zgodnie z zarządzeniem władz państwowych w nabożeństwach może uczestniczyć szesnaście osób. Podczas mszy w pierwszy dzień świąt tylko dorosłych było ok. 60. W drugi dzień – o innej, wcześniejszej, godzinie – blisko 40. W niedzielę – ponad 50. Wśród uczestników mszy zarówno młodzi, jak i (w mniejszości) – seniorzy. Dobra informacja: wszyscy w maskach, i to nawet prawidłowo założonych. Zła: odprawiający mszę ksiądz ani słowem nie wspomniał o znacząco przekroczonych limitach, uniemożliwiających zachowanie dystansu.

Bierność duchowieństwa w sprawach walki z pandemią może mieć tymczasem zasadnicze znaczenie. - Zaszczepię się – zadeklarował w rozmowie z Radiem Zet prymas Polski abp Wojciech Polak, jednocześnie zapowiadając, że księża nie będą z ambon przekonywać Polaków do szczepienia. – Na razie nie ma takiej akcji – stwierdził abp Polak. Być może jest w tym cień nadziei, że „taka akcja” w ogóle jest możliwa. Z pewnością dla części społeczeństwa – zwłaszcza osób starszych, choć nie tylko – pozytywny głos Kościoła i zaangażowanie parafialnych, będących blisko lokalnej społeczności, księży po stronie szczepień mogłoby przechylić szalę i skłonić do takiej decyzji.

Na razie oczekiwane jest pozytywne – w ślad za stanowiskiem Kongregacji Nauki Wiary – stanowisko zespołu bioetycznego Konferencji Episkopatu Polski, który może potwierdzić, po pierwsze, że szczepionki przeciw COVID-19 nie są etycznie wątpliwe (co podnoszą niektórzy przeciwnicy szczepień), po drugie – że choć szczepienie nie jest obowiązkiem moralnym, to katolik powinien wziąć pod uwagę skutek, jaki dla wspólnoty społecznej i narodowej będzie mieć jego decyzja o szczepieniu (bądź nieszczepieniu). - Deklaruję, że zaszczepię się przeciw koronawirusowi – stwierdził abp Stanisław Budzik, metropolita lubelski. - Podejmując taką decyzję, dajemy dowód troski o zdrowie i życie bliźnich oraz własne. Chodzi o to, abyśmy jak najszybciej mogli wypracować odporność społeczną i wrócić do normalności.

Największe wyzwanie. Komunikacja i promocja szczepień. Jeśli pod koniec 2020 roku jest w Polsce jakaś wspólna sprawa, to jest nią szczepienie przeciw COVID-19. Ze strony większej części opozycji nie słychać zresztą innych głosów niż te wprost zachęcające do szczepień. Wyjątkiem jest Konfederacja, której posłowie i działacze wydają się impregnowani nawet na osobiste covidowe doświadczenia. Masowe szczepienia zapewne nie ruszą przed lutym, ale już od połowy stycznia chętni z pierwszego etapu – seniorzy, nauczyciele, służby mundurowe – będą się mogli do nich zgłaszać. To jest ten czas, gdy powinniśmy mieć jasność co do strategii nie tyle samych szczepień, co ich promocji.

Tej jasności, mówiąc najoględniej, nie ma. Był pomysł na stronę z pytaniami i odpowiedziami na temat szczepienia przeciw COVID-19. I strona zaliczyła spektakularną wpadkę z pytaniem (i odpowiedzią), czy szczepionki zawierają mikrochipy. To nie jest prawda, że nie ma złych pytań (a tylko złe odpowiedzi). Są takie miejsca, w których umieszczenie głupiego pytania niepotrzebnie go nobilituje. Ale to nie koniec: gdy internauci już się naśmiali z oficjalnej odpowiedzi (nie, nie ma mikrochipów, bo szczepionka zawiera tylko to, co jest umieszczone na etykiecie i nic innego – taki był sens), i pytanie, i odpowiedź ze strony zniknęły. To tak, jakby po samobójczym golu piłkarz wbił swojej drużynie dwa kolejne.

Dobrym – świetnym – pomysłem jest zaangażowanie do promocji szczepień znanych i lubianych. Niekoniecznie natomiast to, co zrobił minister Michał Dworczyk, czyli zapowiadanie, że z celebrytami podpisano już w tej sprawie umowy. Słoń w składzie porcelany z wiersza Juliana Tuwima poruszał się z większą gracją. Aktorzy, sportowcy, ludzie showbiznesu, którzy informowali o zakażeniu SARS-CoV-2, natychmiast byli pytani, ile im za to zapłacili. Teraz również są (i będą) pytani o stawki (a tak naprawdę, za ile się sprzedali rządowi, Billowi Gates’owi i firmom farmaceutycznym). 27 grudnia rusza rządowa kampania – informacyjna i profrekwencyjna. Oby była oparta na dobrych pomysłach. Oby była skuteczna.

Największa porażka. Media. Jeśli rząd dość nieporadnie radzi sobie z komunikacją, i jest to najłagodniejsze z określeń, co powiedzieć o mediach, które również będą w najbliższym czasie zdawać test z odpowiedzialności? Za dobór tematów i – co jeszcze ważniejsze – za używane słowa. Warto o tym pamiętać, bo masowe szczepienia to – również – odczyny poszczepienne. Informacja o nich powinna być jawna, ale również – precyzyjna. Nie czas na epatowanie użytkowników tytułami „Szczepionka przeciw COVID-19 – znamy działania niepożądane” – w dodatku opatrzonymi wieloma wykrzyknikami. Nie czas na „podkręcanie” faktów – każdy taki news, obliczony na pozyskanie „klików” grozi niemożliwą do oszacowania liczbą tych, którzy na szczepienie się nie zgłoszą. Czy dziennikarze mają stosować autocenzurę? Bynajmniej – jedynie (a może raczej „aż”) przekazywać pełną i rzetelną informację.

Największy sukces. 27 grudnia rano pierwsze dawki szczepionki przyjęli wytypowani pracownicy szpitala MSWiA w Warszawie i kilkudziesięciu innych szpitali węzłowych, w których w następnych kilku tygodniach będą prowadzone szczepienia personelu medycznego. Tym samym proces szczepień przeciw COVID-19 można uznać za oficjalnie rozpoczęty. Poza lądowaniem na Księżycu trudno znaleźć okoliczność bardziej oddającą sens wypowiedzi Neila Amstronga: „To jest mały krok człowieka, ale wielki skok dla ludzkości”.

Tak naprawdę, z perspektywy czasu, indywidualne decyzje o zaszczepieniu się – bądź nie – i suma tych indywidualnych decyzji, z punktu widzenia ludzkości mogą mieć nawet większe znaczenie, niż postawienie na srebrnym globie, kilkadziesiąt lat temu, kilku czy kilkunastu kroków.

27.12.2020
Zobacz także
  • Barometr epidemii (37)
  • Barometr epidemii (36)
  • Barometr epidemii (35)
  • Barometr epidemii (34)
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta