Ministerstwo Zdrowia przypomina o obowiązku zasłaniania ust i nosa w przestrzeni publicznej. – Jeśli mamy wskazania od lekarza, że nie musimy nosić maseczki, dobrze jest to mieć na piśmie – stwierdził we wtorek rzecznik resortu. Problem w tym, że nie ma żadnych podstaw do wydawania zaświadczeń o przeciwwskazaniach do noszenia maseczek czy też raczej – zasłaniania ust i nosa.
Fot. Roman Bosiacki/ Agencja Gazeta
Przypomnijmy: sprawę reguluje rozporządzenie rządu z 19 kwietnia. Na jego podstawie zwolnione z obowiązku zasłaniania nosa i ust są:
– dzieci do lat czterech
– osoby, które nie mogą zakrywać ust lub nosa z powodu stanu zdrowia
– osoby z całościowymi zaburzeniami rozwoju
– osoby z zaburzeniami psychicznymi
– osoby z niepełnosprawnością intelektualną w stopniu umiarkowanym, znacznym albo głębokim
– osoby mająca trudności w samodzielnym zakryciu lub odkryciu ust lub nosa.
Jednocześnie rząd wskazał w rozporządzeniu, że orzeczenia lub zaświadczenia o stanie zdrowia nie są wymagane. Lekarze nie muszą pacjentom wystawiać zaświadczeń o ich chorobach, na potrzeby ewentualnego wylegitymowania się nim w czasie kontroli policji.
– Rzecznik nie zna przepisów. W rozporządzeniu rząd napisał wprost, że w przypadku braku maski nie jest wymagane od sprawdzanego żadne zaświadczenie. Wystarczy oświadczenie – komentuje dr Jacek Krajewski, prezes Federacji Porozumienie Zielonogórskie.
Osoba, która ze względu na stan zdrowia (np. w podeszłym wieku, z problemami z oddychaniem) ocenia, że nie może zakryć nosa i ust i normalnie oddychać, powinna to oświadczyć kontrolującemu policjantowi – i na tym sprawa powinna się zakończyć. W praktyce wygląda to niejednokrotnie w ten sposób, że starsze osoby zakładają maseczki „na szyję”, a gdy dostrzegą mundurowych, w pośpiechu zasłaniają usta i nos, podobnie – przy wejściu np. do sklepu (jeśli wejścia w maseczkach pilnuje obsługa, co nie jest regułą).
Lekarze podstawowej opieki zdrowotnej już od połowy kwietnia przypominają, że żadnych zaświadczeń o stanie zdrowia utrudniającym przemieszczanie się w maseczce wydawać nie będą. Choćby dlatego, że przeciwwskazań do zasłaniania ust i nosa nie jest zbyt wiele, a wiele osób skarży się na dyskomfort związany z zasłanianiem ust i nosa dlatego, że zapominają o prawidłowym oddychaniu. Jeszcze zanim obowiązek zasłaniania ust i nosa został wprowadzony, lekarze apelowali, by respektowały go również osoby cierpiące np. na astmę oskrzelową, narażone na cięższy przebieg wszystkich infekcji górnych i dolnych dróg oddechowych, a więc i tych wywołanych przez koronawirusa.