Traktowanie epidemii koronawirusa w sposób lekceważący, prowadzi do wykładniczego wzrostu zachorowań i do śmierci ludzi, którzy są najsłabsi - powiedział minister zdrowia Łukasz Szumowski w wywiadzie dla poniedziałkowego tygodnika "Do Rzeczy".
Fot. Dawid Żuchowicz / Agencja Gazeta
"Powinniśmy być spokojni, bo panika nic nie da, a wręcz odwrotnie: zachowania paniczne, chaotyczne zwiększają nasze zagrożenie" - powiedział minister, reagując na uwagę tygodnika, że na konferencjach prasowych jest spokojny i opanowany. "Wiemy, co powinniśmy robić: izolować osoby chore, utrzymywać higienę, starać się nie uczestniczyć w dużych zgromadzeniach, gdzie jest ścisk. Jeżeli mamy możliwość pracy zdalnej lub wzięcia zasiłku, by pozostać z dzieckiem w domu, powinniśmy to zrobić" - dodał.
Pytany, czy zamykanie szkół, uczelni, kin, czy akademików, świadczy o tym, że sytuacja może być bardzo poważna, Szumowski zaznaczył, że działania prewencyjne podjęto ze względu na rozprzestrzenianie się i liczbę zachorowań.
"Izolacja może być skutecznym działaniem. Jednak po to, by nasze radykalne działania miały swój skutek i sens, trzeba uświadomić wszystkim, a szczególnie ludziom młodym, że to nie jest czas wolny od zajęć, spotykania się ze znajomymi, zabawy w klubie czy w restauracji. Wszystkie państwa, które mają najwięcej zakażeń podkreślają, że traktowanie tej epidemii w sposób lekceważący prowadzi do wykładniczego wzrostu zachorowań i do śmierci ludzi, którzy są słabsi" - podkreślił minister zdrowia.