Studium kryzysu (10)

Małgorzata Solecka
Kurier MP

Hiszpania odnotowuje w ostatnich dniach skokowy wzrost hospitalizacji z powodu COVID-19, a lekarze wprost mówią o siódmej fali. W Polsce, w połowie maja, przestanie obowiązywać stan epidemii, a minister ocenia, że wirus i wywoływana przez niego choroba zagrożenie mogą stanowić, ale dopiero jesienią, zaś sytuacja i w kraju, i w Europie zmierza teraz w dobrym kierunku.


Fot. Jakub Włodek / Agencja Wyborcza.pl

Największy błąd. Świadomość epidemii. W autobusach komunikacji miejskiej – znakomita większość pasażerów, niekiedy wręcz wszyscy, w prawidłowo założonych maskach FFP2. Tam, gdzie maski nie są obowiązkowe, a jedynie „wysoce zalecane”, czyli na przykład w sklepach – nosi je podobny odsetek. Ba, co trzeci, czwarty przechodzień na głównych traktach miasta również zasłania nos i usta. To obrazki z Bergamo, miasta zgniecionego przez COVID-19 w pierwszych tygodniach pandemii w Europie, miasta – symbolu bezradności człowieka wobec nieznanego patogenu.

Wyjątek stanowili licznie odwiedzający w weekend majowy lombardzkie miasto Polacy. Język polski na początku maja można było usłyszeć na ulicach Bergamo równie często jak włoski, zaś w autobusach poruszających się szlakami turystycznymi proporcje „zamaskowanych” i nie – odwracały się na korzyść tych ostatnich. Polacy nie wierzą w to, że w zamkniętych pomieszczeniach, gdzie przebywa duża liczba osób, wirus ma optymalne warunki do krążenia. Wydaje się, że przestało w to wierzyć również Ministerstwo Zdrowia, które co prawda utrzymało obowiązek zasłaniania nosa i ust w placówkach medycznych (nie wszędzie jest respektowany), ale przykładem nie świeci (tak, resort zdrowia nie jest oczywiście placówką medyczną) i podczas konferencji prasowej, w której wzięło w ostatni piątek udział naprawdę wiele ekip medialnych, już nikt od nikogo maseczki nie wymagał ani nawet nie przypomniał, że dla własnego bezpieczeństwa i bezpieczeństwa innych dobrze jest takiej nadal używać.

Minister zdrowia podkreśla, że nie odwołuje epidemii a jedynie formalnie – stan epidemii. To prawda. Epidemia nadal jest i na pewno nie od decyzji takiego czy innego urzędnika będzie zależeć jej ustąpienie. Jednym z czynników, które mogą wpłynąć na to, jak długo z nami zostanie realnie, jest jej świadomość. I wygaszanie świadomości epidemii jest chyba największym błędem, jaki mogą popełnić – i popełniają – decydenci.

Przykładem mogą być szczepienia przeciwko COVID-19. Poza Rumunią i Bułgarią, w których program szczepień zakończył się totalną klęską, Polska wyprzedza jedynie Słowację, Słowenię i Chorwację – i to zaledwie o kilka punktów procentowych. Gdy podstawowy schemat szczepień ma za sobą niemal trzy czwarte obywateli UE, w Polsce jest to niespełna 60 proc. Trzecią dawkę przyjął co drugi mieszkaniec Unii (51,2 proc.) – w Polsce ten odsetek wynosi 31,5 proc.

A to od poziomu zaszczepienia, nie mitycznej (dosłownie, jak mówią eksperci, przywołując wyniki badań, z których wynika, że w przypadku wariantu Omikron i jego kolejnych mutacji zakażenia możliwe są dosłownie co kilka tygodni, bo odporność naturalna po zakażeniu wcześniejszą mutacją nie chroni przed kolejnymi) odporności naturalnej, zależy dalszy przebieg epidemii. Tak, odporność po szczepieniu również nie chroni przed zakażeniem, ale w znaczący sposób zmniejsza ryzyko, że któreś kolejne zakażenie nie okaże się łagodne.

Największa klęska. Zgony. Światowa Organizacja Zdrowia w najnowszym raporcie ocenia, że w dwóch pierwszych latach pandemii z powodu COVID-19 lub przyczyn związanych z COVID-19 zmarło w skali świata nie niecałe 5,5 miliona osób (do końca 2021 roku), ale niemal 15 milionów. Podana przez WHO liczba zgonów nadliczbowych obejmuje osoby zmarłe w wyniku COVID-19, a także osoby, których zgon ma pośredni związek z pandemią, w tym te, które nie mogły uzyskać dostępu do opieki medycznej, cierpiąc na inne choroby niż COVID-19, w związku z przeciążeniem systemu ochrony zdrowia falą zakażeń.

WHO wskazuje przede wszystkim na niedoszacowanie liczby zgonów związanych z COVID-19, które nie znalazły się w oficjalnych statystykach. W Indiach według oficjalnych statystyk było ich 480 tysięcy, podczas gdy z danych o zgonach nadmiarowych wynika, że ok. 4,7 mln. Ta skala niedoszacowania jest efektem przede wszystkim niskiej intensywności wykonywania testów w regionach o niższych dochodach. Na region Azji Południowo-Wschodniej (w tym Indie) przypada niemal 6 mln nadmiarowych zgonów, natomiast po ok. 2,2 miliona – na Europę i obydwa kontynenty amerykańskie.

Ponieważ niewykonywanie testów staje się – na powrót – normą również w Polsce (dostępność do testów na obecność SARS-CoV-2 jest mocno iluzoryczna, zwłaszcza na poziomie POZ), eksperci monitorujący pandemię wskazują, że będą się posługiwać – jako jedynym wiarygodnym wskaźnikiem – danymi o bezwzględnej liczbie zgonów. Inne dane, ze względu na liczbę wykonywanych testów, są w ich ocenie niewiarygodne i nie powinny stanowić podstawy ani do podejmowania decyzji, ani formułowania ocen, w jakim etapie epidemii jesteśmy.

Największe wyzwanie. Szczepienia uchodźców. Obywatele Ukrainy, którzy przybyli do Polski, po trzech miesiącach podlegają takim samym obowiązkom, jak nasi obywatele. Jeśli nie przeszli jakiegoś szczepienia np. na odrę czy gruźlicę, to siłą rzeczy taki obowiązek będzie ich także dotyczył – mówił w piątek minister zdrowia Adam Niedzielski. – Dajemy im praktycznie takie sama prawa w dostępie do systemu opieki zdrowotnej. Dotyczy to także kwestii szczepień – przekonywał na antenie publicznej telewizji.

W tym samym dniu pojawiły się informacje dotyczące kwot, jakie NFZ wypłacił świadczeniodawcom za opiekę medyczną nad uchodźcami – 2,3 mln zł za pierwszych sześć tygodni nie świadczy, bynajmniej, że uciekający przed wojną Ukraińcy mają (realnie!) taki sam dostęp do systemu opieki zdrowotnej (realnie, czyli że potrafią z niego skorzystać, że mają możliwość z niego skorzystać), i że system ich „widzi”. Zwłaszcza w kontekście szczepień ochronnych, obowiązkowych, jak mówił minister, skala przepływów finansowych między płatnikiem a poradniami POZ powinna dla resortu zdrowia i służb sanitarnych stanowić poważny sygnał ostrzegawczy – czy aby na pewno w poradniach POZ, które mają prowadzić szczepienia, pojawią się ukraińskie dzieci i nastolatki? Lekarze przyznają, że na razie nie ma co do tego pewności, bo nie ma też żadnych narzędzi, by ich tam przyciągnąć. A nawet biorąc poprawkę na to, że bardzo wielu świadczeń poradnie POZ nie zdążyły sprawozdać, nawet jeśli przyjąć (optymistycznie), że było ich dziesięć razy więcej – ciągle mówimy o tysiącach, nie setkach tysięcy.

Największy znak zapytania. Polityczne przesilenie. Minister zdrowia przedstawia plany zmian systemowych (w poniedziałek 9 maja resort planuje prezentację poprawionego projektu „konstytucji szpitalnictwa”), tymczasem na politycznym horyzoncie pod koniec ubiegłego tygodnia mocno zagęściły się czarne chmury, zwiastujące nie tyle burzę, co koniec rządowej koalicji. Ten tydzień, według wszelkich znaków na niebie i ziemi, musi przynieść przesilenie, i partia Zbigniewa Ziobry albo się ugnie i poprze rozwiązania forsowane przez PiS w kwestii zmian w sądownictwie, co pozwoli, jak ma nadzieję premier Mateusz Morawiecki, zakończyć lub złagodzić spór z Komisją Europejską, albo opuści Zjednoczoną Prawicę, otwierając drogę do przyspieszonych wyborów, które – według części komentatorów – mogłyby się odbyć nawet latem (mało prawdopodobne) lub jesienią (bardziej). PiS zżera obawa przed politycznymi skutkami wysokiej, bo już przekraczającej 12 proc., inflacji i jej efektami dla portfeli Polaków.

Kryzys polityczny ma znaczenie również dla ochrony zdrowia, bo przyspieszone wybory przekreśliłyby, w praktyce, możliwość uchwalenia ustaw, które minister Adam Niedzielski uznaje za pakiet reform systemowych (wydaje się, że możliwa byłaby jedynie nowelizacja ustawy o minimalnych wynagrodzeniach). Jeśli jednak Zbigniew Ziobro w koalicji zostanie – a wykluczyć tego nie można – perspektywy uchwalenia ustaw, zarówno o restrukturyzacji szpitali, jak i zwłaszcza o jakości w systemie ochrony zdrowia – również nie są spektakularne. Można założyć, że osiągając kompromis w sprawach związanych z sądownictwem, PiS będzie jak ognia unikał otwierania nowych frontów z Solidarną Polską. W tym frontu o system no fault w jego niedoskonałej, zapisanej w ministerialnej propozycji, formule.

09.05.2022
Zobacz także
  • Studium kryzysu (9)
  • Studium kryzysu (8)
  • Studium kryzysu (7)
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta