W ciągu pierwszych kilku dni karetka, w której dyżurują wolontariusze w ramach akcji „Medycy na granicy” wyjeżdżała do obcokrajowców przebywających blisko granicy, choć poza strefą stanu wyjątkowego, już kilka razy. Według relacji dyżurujących, również do przypadku bezpośredniego zagrożenia życia, w sytuacji gdy dyspozytor PRM odmówił wysłania zespołu ratownictwa medycznego.
Wolontariusze akcji „Medycy na Granicy” dowieźli kobietę, mężczyznę i dziecko do szpitala w Hajnówce, 10 października 2021 r. Fot. Agnieszka Sadowska / Agencja Gazeta
– Wczoraj przed 8:00 otrzymaliśmy zgłoszenie o trzech osobach, które potrzebują naszej pomocy. W grupie było dziecko – relacjonowali wolontariusze w niedzielę na FB. – Grupa znajdowała się na granicy strefy stanu wyjątkowego. Członkowie organizacji pomocowych, którzy do nas zadzwonili, przesłali też film pokazujący stan osób przebywających od wielu dni w lesie. Według oceny naszego dyżurnego lekarza stan jednej z osób – kobiety – był ciężki i wymagał pilnej pomocy medycznej.
Próba wezwania karetki ZRM, która mogła być na miejscu szybciej niż wolontariusze, zakończyła się fiaskiem, „Medycy na granicy” podjęli więc interwencję: – Po czterdziestu minutach byliśmy przy osobach poszkodowanych – podają. – W ich lokalizacji pomógł nam patrol policji, który poinformował, że nie znajdujemy się w strefie stanu wyjątkowego i pilotował nas do grupy. W grupie były trzy osoby – czterdziestodziewięcioletnia kobieta, dwudziestojednoletni mężczyzna oraz dwuletnia dziewczynka. Pomocy medycznej wymagali tylko dorośli. U kobiety dr Podkościelny stwierdził hipotermię z towarzyszącymi zaburzeniami świadomości – pomiar naszym termometrem wykazał, że temperatura ciała wynosiła 34 stopnie Celsjusza. Była również skrajnie odwodniona i wycieńczona. Odwodniony i znacznie osłabiony był również mężczyzna, któremu również udzieliliśmy pomocy medycznej. Dwuletnia dziewczynka została przez nas nakarmiona, ogrzana, dostała też od nas misia. Okazanie jej ciepła i wsparcia znacznie ją uspokoiło. Cała trójka trafiła na izbę przyjęć jednego z lokalnych szpitali.
Organizatorzy akcji podziękowali zarówno wolontariuszom, jak i szpitalowi oraz patrolowi policji.
To tylko jeden z przykładów przeprowadzonych akcji. Relacje są na bieżąco komentowane – ogromna większość reakcji to wyrazy wsparcia i solidarności oraz podziękowania dla lekarzy, ratowników, pielęgniarek za zaangażowanie i postawę: „dziękuję, że tam jesteście. Pomagacie i mobilizujecie do pomocy”, „macie wiele serca! Wspaniała ekipa! Stanowicie przykład i inspirację dla innych”.
Wsparcie płynie również na konto zbiórki, która cały czas jest otwarta. Cel, czyli 130 tysięcy złotych, został osiągnięty w ciągu kilkudziesięciu godzin. W poniedziałek przed południem na koncie akcji było już niemal 300 tysięcy złotych. „Medycy na granicy” zapowiadają, że wszystkie pieniądze, jakich nie wykorzystają do prowadzenia i ewentualnego kontynuowania akcji, która zaplanowana jest na razie do połowy listopada (obejmuje 40 dyżurów), przekażą organizacjom pomocowym działającym w regionie przygranicznym.
Medycy na granicy czekają cały czas na zgodę MSWiA na działania w strefie stanu wyjątkowego – bez niej muszą pilnować, by zarówno podczas interwencji, jak i przejazdów do wezwań i powrotów do bazy nie przekroczyć granicy strefy – muszą się też liczyć z drobiazgowymi kontrolami.