Jak pies wpłynął na moją praktykę lekarską

How my dog infl uenced the way I practise
David Haslam
The Practitioner, 2015; 259 (1781): 39

Tłumaczyła Anna Rucińska-Barnaś
Published with permission from The Practitioner, 2015, 259 (1781), David Haslam. How my dog influenced the way I practise: 39. Copyright © The Practitioner 2015.


Profesor David Haslam – Komandor Orderu Imperium Brytyjskiego, członek Royal College of General Practitioners, przewodniczący National Institute for Health and Care Excellence (NICE); były przewodniczący British Medical Association; były przewodniczący Royal College of General Practitioners

Niedawno zapytano mnie, kto miał największy wpływ na moją karierę. Pytanie to sprawiło, że zacząłem się nad tym zastanawiać. Przez wiele lat życia zawodowego kształtowało mnie wiele osób, jednak jedną z najistotniejszych ról odegrał mój pierwszy pies. Był to Stan – terier walijski, stworzenie o małym rozumku.
Stan dołączył do naszej rodziny, kiedy chodziłem jeszcze do szkoły. Był idealnym zwierzęciem domowym. Biegał za piłkami tenisowymi z entuzjazmem godnym labradora, jednak pewnego dnia bardzo się zmienił. Ni stąd, ni zowąd, w wieku 6 lat zaczął wszystko gryźć i zjadać. To, co uchodziłoby za normalne u labradora, w przypadku Stana było całkiem dziwne.
Gryzł skarpety i buty, dywan i listwy. Przegryzł także kabel telefoniczny, co spowodowało znaczny spadek jego notowań u mojego ojca, który jako lekarz rodzinny dyżurował w domu pod telefonem. Stan pogryzł nawet jedną z piłek golfowych ojca, co o mały włos nie skończyło się tragicznie. Piłki golfowe wypełniane są gumą pod wysokim ciśnieniem, jej resztki znaleźliśmy nawet na suficie w jadalni – do dziś dobrze pamiętam ten widok. Jak to się stało, że przy okazji nie rozerwało psu szczęki, tego się nigdy nie dowiem.

Zachowanie Stana było bardzo dziwne, więc zabraliśmy go do weterynarza. Ten, po pobieżnym zbadaniu go, zaczął nas pouczać. „To zachowanie typowe dla psów, które czują się niekochane” – powiedział. „On próbuje zwrócić na siebie waszą uwagę. Musicie spędzać z nim więcej czasu, częściej chodzić na spacery i problem sam się rozwiąże”.
Weterynarz w białym kitlu wyglądał autorytatywnie, więc po wizycie wymknęliśmy się z jego gabinetu i staraliśmy się zapewnić Stanowi więcej miłości, opieki i uwagi. Nie pomogło. Podczas gdy lista przedmiotów, które Stan postanowił pogryźć, wciąż się wydłużała, zmniejszała się cierpliwość mojego ojca.

Potulnie wróciliśmy do weterynarza. Na szczęście ten, który przyjmował nas za pierwszym razem, był nieobecny i trafiliśmy do jego zastępcy.
Oszczędziwszy nam kazań na temat niedostatecznej opieki i braku miłości, weterynarz zabrał się do gruntownego badania Stana, po czym zdiagnozował u niego ostrą białaczkę.
Stan gryzł rozmaite przedmioty o różnorodnej strukturze, starając się złagodzić dyskomfort w przełyku, spowodowany ogromnym obrzękiem węzłów chłonnych. Tego dnia ze łzami w oczach pożegnaliśmy się z nim.
Czego zatem nauczył mnie Stan? Choć miałem wówczas zaledwie 14 lat, zrozumiałem, że autorytatywnie wypowiadające się postacie w białych kitlach nie wiedzą wszystkiego, a czasem nawet nie wiedzą nic. Pojąłem, jak bolesne mogą być rzucane przypadkowo komentarze i jak poważnie pacjenci mogą traktować uwagi wygłaszane przez lekarzy. Nauczyłem się, że rozpoznawanie zaburzeń emocjonalnych bez zebrania pełnego wywiadu jest równie absurdalne i niebezpieczne, jak rozpoznawanie w ten sposób chorób somatycznych. Przekonałem się także o tym, jak ogromnie bolesna może być śmierć domowego zwierzaka.

Takie wczesne doświadczenia mogą kształtować nasze zachowanie jako lekarzy w równym stopniu, jak każda liczba szkoleń czy seminariów. Sposób, w jaki reagowałem na choroby własnych dzieci, nauczył mnie o wiele więcej z zakresu pediatrii niż jakikolwiek staż.
Zaskakują mnie lekarze, którzy nie potrafią lub nie chcą postawić się w sytuacji swoich pacjentów, by spróbować zrozumieć, dlaczego bywają oni przerażeni, rozzłoszczeni czy nieszczęśliwi.

Miałem szczęście spotkać kilku wspaniałych wykładowców oraz prawdziwie inspirujących przyjaciół i kolegów po fachu, ale niewielu z nich uświadomiło mi, jak to jest być pacjentem tak, jak kudłaty walijski terier. Dzięki Stan.

31.08.2018
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta