Pacjenci mają średnio 11 sekund na wyjaśnienie lekarzowi powodu swojej wizyty, zanim ten im przerwie. Tylko jeden na trzech lekarzy umożliwia pacjentowi dokładne opisanie swojej sytuacji – wyliczyli naukowcy z USA.
Fot. pixabay.com
Pośpiech przy konsultacjach jest częstszy wśród specjalistów niż lekarzy pierwszego kontaktu – zauważyła prowadząca badanie Naykky Singh Ospina z University of Florida w Gainesville i Mayo Clinic, która wraz z kolegami przyglądała się spotkaniom lekarzy z pacjentami.
Przeanalizowano kilka początkowych minut 112 sesji treningowych dla lekarzy, prowadzonych w różnych amerykańskich klinikach. Singh Ospina i jej koledzy zwracali uwagę m.in. na to, czy lekarze stosują pytania otwierające w rodzaju: „Jak się pan/pani ma?” lub „Co mogę dla pani/pana zrobić?”. Badacze notowali także, czy pacjentom przerywano, kiedy odpowiadali na takie pytania, i w jaki sposób.
Zaledwie jedna trzecia osób (36 proc.) była w stanie wyłożyć lekarzom, po co przyszła. Jednak nawet kiedy mieli szansę wyliczyć swoje dolegliwości i tak przerywano im w siedmiu na dziesięć przypadków, mniej więcej po 11 sekundach, od kiedy zaczęli mówić.
Lekarze pierwszego kontaktu dawali pacjentom więcej czasu i mniej im przerywali. Specjaliści często w ogóle pomijali wstęp, gdyż wiedzieli, z czym chorego do nich skierowano. – Nawet jeśli wizyta dotyczy konkretnej sprawy, warto zrozumieć, czemu pacjent umówił się ze specjalistą i jakie ma wątpliwości związane z chorobą – podkreśla Singh Ospina.
W jej ocenie przerywanie ma też pewne zalety. – Jeśli robi się to z szacunkiem i w najlepszym interesie pacjenta, przerywanie może pomóc w doprecyzowaniu rozmowy, a to stanowi korzyść – zauważa Singh Ospina.
Ograniczenia czasowe, niewystarczające szkolenia na temat komunikacji z pacjentami i wypalenie zawodowe mogą – zdaniem Singh Ospiny – stać na drodze do podejścia bardziej zorientowanego na pacjenta. Badaczka zamierza teraz badać związek między początkowymi minutami konsultacji a wynikiem leczenia. – Nasze wnioski sugerują, że jesteśmy daleko od skoncentrowanej na pacjencie opiece medycznej – komentuje naukowiec.